Prof. Zdzisław Krasnodębski dla wPolityce.pl: Szanse w tej rozgrywce nie są równe. Ale wola walki będzie rosła

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

Napisałem na początku roku artykuł, w którym stwierdziłem, że wydaje się, iż Polakom Platforma zupełnie wystarcza. Napisałem go mając nadzieję, że tak nie jest. Ale te wyniki potwierdziły tamtą pesymistyczną diagnozę. W tak dużym procencie Polacy poparcie Platformie - partii, która moim zdaniem na to potwierdzenie zdecydowanie nie zasługuje.

Gdybyśmy przyłożyli kryteria społeczeństw zachodnich, również doszlibyśmy do takiego wniosku. Jest to partia, która nie spełniła swoich obietnic, co więcej, nawet się nie starała. Jest to partia, która głosiła postpolitykę, rządziła PR-em, zamiatała afery pod dywan, doprowadziła do ruiny polskie stocznie, wielokrotnie też błędnie informowała opinię publiczną. Jest też to partia, która - jakby na to nie patrzeć, jakich byśmy nie mieli poglądów na bezpośrednie przyczyny - przyczyniła się do katastrofy smoleńskiej, i do tego późniejszego mataczenia ze strony rosyjskiej, i także instytucji polskich.

Wydawałoby się, że wyborcy ocenią ją surowo, a tymczasem zdecydowali się powierzyć jej władzę na kolejne cztery lata. To jest jednak smutny dzień, ponieważ to jest jednak rezygnacja z funkcji narodu nad reprezentantami. W gruncie rzeczy oznacza to powiedzenie tej partii, że może robić co chce, dajemy wam czek in blanco na następne cztery lata. A ponieważ ta władza już zdradzała objawy zachłyśnięcia się władzą, i objawiała skłonności autorytarne, to obawiam się, że ta skłonność może się pogłębić w ciągu najbliższych miesięcy. Mówią o dążenia do ograniczenia wolności słowa, do zamykania ust krytykom, itd.  To niepokojące zjawisko znalazło zgodę ze strony dużej części obywateli.

A jeżeli chodzi o Prawo i Sprawiedliwość, to ugrupowanie to osiągnęło wynik, który dawały jej najlepsze sondaże. Ma stały elektorat, bardzo lojalny i wierny, ale nie jest w stanie wykroczyć poza 30 proc. To się nie udało mimo tego, że na listach znalazło się wielu młodych ludzi, ekspertów, inteligentów. Ale nowych wyborców nie udało się zdobyć.

No i przygnębiający sukces Palikota. Okazuje się, że na populizm, i to skrajny, jest zawsze w Polsce miejsce. To jest jednak człowiek, który bardzo psuł polską politykę. Ja mam o wiele więcej szacunku do Andrzeja Leppera czy Stana Tymińskiego niż do niego. To jest najgorsza rzecz jaka się pojawiła w polskiej polityce w ostatnich 20 latach. Poparło go dużo najmłodszych wyborców.  Niektórzy się cieszą, że to "czerwoni" zostali niemal wyeliminowani przez Palikota, ale Palikot nie jest mniej "czerwony".

Patrząc na media, można się zdziwić, że ktokolwiek w ogóle głosuje na PiS. Ci wszyscy ludzie, tzw. elity, a więc ludzi którzy cieszą się w swoich dziedzinach popularnością, od reżyserów poprzez artystów, dziennikarzy, popierają PO. Na tym polega fenomen tej partii - że to nie jest władza czysto polityczna.

W zasadzie obrzydzanie partii opozycyjnej jest głównym zajęciem mediów. DO tego krytyka zagranicą. Mieliśmy w ostatniej fazie rozdmuchane do niebotycznych rozmiarów jedno zdanie z książki o Merkel. To jest cały ten mechanizm, który kiedyś stosowano wobec śp. Lecha Kaczyńskiego, nie wahaąc się odwołać do Rosjan. Tym razem odwoływano się do zachodniego sąsiada. Mieliśmy kuriozalny list ministrów spraw zagranicznych. Przypomnę, że gdy Berlusconi niedawno obraził, w sposób obelżywy, kanclerz Merkel, żaden z ministrów spraw zagranicznych Włoch nie zabrał głosu w ten sposób, nawet nie przyszło mu to do głowy. Prasa niemiecka wspomniała, ale szybko sprawę wyciszono, sprowadzono do odpowiednich proporcji.

Te wybory nie świadczą o kampanii, nie świadczą o Platformie ani o PiS-ie. Niestety, one świadczą o polskim społeczeństwie. I to, co one nam mówią, to niestety nie jest budujące.  Bo nawet ta "Polska w budowie" świadczy o bardzo małych ambicjach. Jeździłem teraz trochę po kraju, i to rzeczywiście jest jakaś tragedia jeżeli chodzi o sposób w jaki się infrastrukturę buduje, jak jeżdzą koleje. To świadczy, że aspiracje tego społeczeństwa są niewielkie. Nawet młodzież studencka krytyczna wobec władzy - co widziałem w pociągu - reaguje na to wszystko zapowiedzią "głosowania nogami", a więc chęcią wyjazdu.

Szanse w tej rozgrywce nie są równe. To nie jest taka konkurencja jak w Niemczech między CDU a SPD, ani nawet republikanami i demokratami w USA. To jest gra tych, którzy mają wszystkie środki, i tych, którzy starają się przeciwstawić.

Sądzę, że ta wola walki będzie w Polsce narastała. Było nieraz w naszych dziejach tak, że zdeterminowana mniejszość, nawet nieliczna ale zdecydowana, zmieniała polską historię na lepsze. Mam nadzieję, że tak będzie i tym razem.






Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych