Ruch Poparcia Palikota - outsourcing partii Donalda Tuska czy przymierze starej i nowej lewicy

Fot. PAP
Fot. PAP

Partia winiarza z Biłgoraja została trzecią siłą w Sejmie. To chyba największe zaskoczenie tych wyborów. Jeżeli komuś udało się nadkruszyć duopol dwóch wielkich partii, to właśnie RPP.

Teraz rozstrzygać się będzie, czy RPP zwiąże się z SLD, który przejmie najprawdopodobniej Ryszard Kalisz, czy też będzie realizować w porozumieniu z Donaldem Tuskiem postulaty lewackie, na które premier nie może sobie pozwolić.

W każdym razie, trzeba sobie powiedzieć jasno. Janusz Palikot znalazł się  w Sejmie w dużej mierze dzięki Donaldowi Tuskowi i to jemu przede wszystkim powinien podziękować.

9,94 proc. według PKW po przeliczeniu 90 proc. okręgów i pokonanie SLD oraz PSL to wielki sukces partii Palikota, ale czarny dzień polskiej demokracji.

My ludzie Ruchu Palikota zobowiązujemy się być wierni idei nowoczesnego, świeckiego, społecznego, obywatelskiego i przyjaznego państwa.

- deklarował po ogłoszeniu wyników Janusz Palikot. RPP wywiesiła na sztandary hasła antyklerykalizmu, walki z Kościołem, feminizmu, aborcjonizmu, antyfaszyzmu, pacyfizmu - czyli tego wszystkiego, co przemieliło hiszpańskie społeczeństwo pod rządami Zapatero.

To zupełnie nowa jakość w polskim parlamencie, która drastycznie obniży jego poziom. Dotychczas Palikot był niegroźnym, choć destrukcyjnym harcownikiem. Teraz dostał ogromne narzędzie władzy - partię. Nawet jeżeli nie wejdzie do koalicji rządowej (co jest skądinąd mało prawdopodobne, bo PO z PSL osiągnie najprawdopodobniej większość) jego wpływ będzie rósł, a aparat partyjny oraz fundusze sejmowe pozwolą mu się zinstytucjonalizować.

Na listach partii Palikota znaleźli się celebryci (Robert Leszczyński), przedstawiciele ruchu proaborcyjnego (Wanda Nowicka), działacze gejowscy (Robert Biedroń), intelektualiści (Krzysztof Iszkowski - dawniej "Europa. Tygodnik Idei" oraz "Krytyka Polityczna"), przedsiębiorcy różnego autoramentu oraz pani, która była niedawno panem.

Na ich plecach winiarz z Biłgoraja wskoczył do Sejmu. A może raczej oni na jego? W każdym razie najciekawsze w tym ruchu jest to, co znajduje się na zapleczu. Czego nie widać i co na razie aż tak nie rzuca się w oczy. Jerzy Urban z tygodnikiem "Nie" i ideologią panświnizmu, "Fakty i Mity" z agresywną walką z Kościołem oraz towarzysze tajemniczych spotkań w Dzierwanach na Suwalszczyźnie, w dworku Palikota, o których kiedyś napiszę coś więcej.

Marek Magierowski skomentował to w "Rz" następująco:

Sukces Janusza Palikota to bardzo niepokojący sygnał dla polskiej demokracji: do Sejmu wchodzi polityczny zbir i ignorant, otoczony wianuszkiem dawnych ubeków. Okazuje się, że w Polsce prostackie zachowania zyskują coraz większą rzeszę fanów.

Według TNS OBOP: 23,3 proc. wyborców w wieku 18-25 lat oddało swój głos na Ruch Poparcia Palikota. Wielu z nich 9 sierpnia 2010 r. brało udział w zorganizowanej przez Dominika Tarasa "Akcji Krzyż". Tak o nich pisała ówczesna redaktora naczelna "Przekroju", obecnie szefowa TVP Kultura, Katarzyna Janowska:

Podskoczyłam z zachwytu na widok prawdziwych Polaków zgromadzonych tydzień temu na Krakowskim Przedmieściu. Więc jednak są, istnieją naprawdę, a nie tylko w wyobraźni. Jest ich wielu, bardzo wielu. Wiedzą, czego chcą, i potrafią się o to upomnieć. Nie mają chłodnych dusz, a tę chorobę Alexis de Tocqueville, wytrwały dziejopis demokracji, uważał za najgroźniejszą. Zapalają się do działania, kiedy mruga czerwone, ostrzegawcze światło.(...)

Dominik Taras, chłopak, który na Facebooku dał sygnał, że warto spotkać się przed Pałacem Prezydenckim w wieczór poprzedzający „Akcję Krzyż" spodziewał się, że przyjdzie 20 znajomych. Następnego dnia na Krakowskim pojawiło się siedem tysięcy osób. Przebrali się, namalowali transparenty z hasłami w stylu: zburzyć Pałac Prezydencki, bo zasłania krzyż, i tak uzbrojeni, bez większych ekscesów ruszyli, by przypomnieć, gdzie jest miejsce Kościoła i symboli religijnych w świeckim państwie. Śmiechem rozbroili przeciwników, śmiechem obnażyli słabość państwa, śmiechem pokazali, choć pewnie wielu z nich wychowało się w katolickich domach, że Kościół sam niszczy swój autorytet. Przed laty Pomarańczowa Alternatywa stworzyła artystyczną formę dla protestu obywatelskiego, która odżyła teraz na głównym deptaku Warszawy. Śmiech i radość jak wielkie westchnienie ulgi zawładnęły Krakowskim Przedmieściem, które przestało być ziemią niczyją. Weszli na nią obywatele świadomi swych praw i obowiązków, nieoglądający się na instytucje. Prawdziwi Polacy.

Na początku lat 90. w Krakowie słuchałam wykładu profesora Jerzego Jedlickiego. Profesor tłumaczył, że demokrację można wprowadzić z dnia na dzień. Ale wytworzenie obyczaju demokratycznego, zbudowanie społeczeństwa obywatelskiego to harówka na dekadę lub dwie. Nie pomylił się autor dziejów inteligencji polskiej. 20 lat trzeba było poczekać, żeby zobaczyć obywateli w obywatelskiej akcji.

No to mamy prawdziwie obywatelską partię młodych, wykształconych z dużych miast. Potomków polskiej inteligencji, jakby chciała pani Janowska.

Teraz dopiero będzie się działo. Jak w "Biesach" na festynie u Julii Michajłownej. Tam też salon piał z zachwytu nad młodymi rewolucjonistami i nihilistami pokroju Piotra Stiepanowicza...


Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych