Donos na Polskę. Polscy ministrowie bronią niemieckiej kanclerz przed polskim politykiem. Takie rzeczy tylko u nas

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Byli polscy ministrowie spraw zagranicznych wystosowali list otwarty w obronie niemieckiej kanclerz Angeli Merkel. Pretekstem do napisana tego listu była wypowiedź prezesa PiS, zawarta w książce "Polska naszych marzeń". W rozdziale pt. "Angela Merkel, czyli specjalne sąsiedztwo" czytamy m.in:

Nie sądzę, żeby kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu okoliczności, nie będę jednak tego przeświadczenia rozwijał, zostawiam to politologom i historykom. Ważne jest, że od polski Merkel chce przede wszystkim może miękkiego, ale jednak podporządkowania.

List opublikowała "Gazeta Wyborcza". Medium, które otwarcie zaangażowało się w zwalczanie Jarosława Kaczyńskiego i promowanie partii Donalda Tuska.

Pod listem podpisali się: Władysław Bartoszewski (sekretarz stanu w Kancelarii Premiera, pełnomocnik Kancelarii Premiera ds. dialogu międzynarodowego), Włodzimierz Cimoszewicz (kandydat niezależny do senatu z poparciem PO); Andrzej Olechowski (współtwórca Platformy Obywatelskiej), Dariusz Rosati (kandydat PO do Sejmu), Adam Daniel Rotfeld (współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych).

W przeciwieństwie do wielu komentatorów i polityków, którzy wypowiadają się publicznie na temat książki Jarosława Kaczyńskiego, ja ją przeczytałem. Nie bez trudu, ponieważ szef PiS jest lepszym mówcą niż pisarzem, a w jego stylu pobrzmiewa echo trudnych socjologicznych lektur, które nie zawsze pisane są poprawną polszczyzną. Ale to w sumie detal. Problem polega na czym innym. Ta książka, choć dobrze oddaje pogląd Kaczyńskiego na wiele spraw, jest po prostu najzwyczajniej w świecie niezredagowana. To zapis języka mówionego.

Nie chcę przez to powiedzieć, że słowa o niemieckiej kanclerz są pomyłką, czy redakcyjnym niedopatrzeniem. Czytając ten rozdział od razu pomyślałem, że "Gazeta Wyborcza" i jej liczni sojusznicy na froncie walki z IV RP wydobędą te cytaty na światło dzienne i nadadzą im odpowiednią interpretację. Być może w trakcie prac nad książką nie znalazł się nikt taki, komu by to przyszło do głowy, albo kto odważyłby się o tym powiedzieć prezesowi. Szkoda.

Lider partii opozycyjnej ma oczywiście prawo do ostrych sformułowań. W ugruntowanych demokracjach, takich jak angielska czy amerykańska, dosadność wypowiedzi polityków jest chlebem powszednim wszystkich debat.

Lepiej jednak, żeby były bardziej jednoznaczne i nie dawały pola do nieuprawnionych spekulacji. Czym innym jest wypowiedź na żywo, podczas której można powiedzieć coś nie do końca jasno, a czym innym książka, nad którą pracuje się wspólnie z redaktorem. Znając nasz kontekst medialny, można było przewidzieć, że zrobi się z tego dym na cały kraj. A jak pokazują ostatnie wydarzenia, wręcz na całą Europę.

I tu dochodzimy do kwestii listu byłych polskich ministrów spraw zagranicznych w obronie niemieckiej kanclerz Angeli Merkel. Podkreślam narodowość jego autorów i adresata, aby unaocznić wagę problemu. Otóż, grupa polskich polityków staje w obronie niemieckiej kanclerz w związku z wypowiedziami b. premiera Polski, który aspiruje do przejęcia władzy. Kto zna, nawet pobieżnie, polska historię  ostatnich 300 lat, musi się nad tym zadumać.

Politycy, którzy są związani z obozem władzy, wyrażają sprzeciw i niepokój w związku z "insynuacjami" prezesa Kaczyńskiego na temat przyczyn demokratycznego wyboru kanclerz Merkel. Insynuacjami, które "szkodzą Polsce". Oskarżają Kaczyńskiego o naruszenie podstawowych reguł: polskiej racji stanu i szacunku wobec partnerów zagranicznych. To bardzo mocne oskarżenia, które wypowiedziane przez Jarosława Kaczyńskiego zostałyby odebrane jako coś haniebnego.

Tak na marginesie, czy panowie ministrowie chcą przez to powiedzieć, że "kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu okoliczności"?

Nie słyszałem też głosu oburzenia, kiedy Wikileaks ujawniło, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski uważa Niemcy za rosyjskiego konia trojańskiego w Europie.

Stwierdzenie Jarosława Kaczyńskiego na temat niemieckiej kanclerz są niejasne, ale daleko im do insynuacji. Prezes PiS tłumaczył gdzieś tam raz czy dwa, co miał na myśli: Kanclerz Helmut Kohl wskazał swojego następcę, wierząc, że polityk z b. NRD pozwoli zintegrować Niemcy. Ale to było tłumaczenie jakieś niemrawe, mętne i nieprzekonujące. Zabrakło jasnego przekazu. I to był błąd, który może urwać parę punktów procentowych.

Natomiast diagnoza relacji polsko-niemieckich jest jak najbardziej uprawniona. Inaczej można nazwać to dążeniem do hegemonii czy wywalczeniem sobie przez Niemcy praw do decydowania o najważniejszych sprawach Unii Europejskiej, w tym zwłaszcza obszaru Europy Środkowo-Wschodniej.

Ostatnio mówił o tym w "Newsweeku" znany francuski intelektualista Marcel Gauchet:

Coraz częściej mam wrażenie, że Niemcy zachowują się, jakby euro już nie istniało. Im nie jest potrzebna Portugalia, ani nawet Hiszpania. Budują zaplecze ekonomiczne w Europie Środkowej, gdzie są hegemonami. To jest właśnie Mitteleuropa, o której marzyli niemieccy ekonomiści przed I wojną światową. Maja bazę, gdzie mogą produkować samochody i maszyny po bardzo niskich cenach, co stanowi podstawę ich konkurencyjności. Oczywiście Czesi, Słowacy, Węgrzy czy Polacy nie powinni się łudzić - kiedy tylko płace w Europie Środkowej pójdą w górę, Niemcy przeniosą bazę produkcyjną gdzie indziej - np. do Turcji, na którą coraz wyraźniej stawiają. Na razie nie ma powodów do konfliktu między Czechami czy Polakami a Niemcami, ale on się w końcu pojawi, bo to jest dominacja jednych nad drugimi. A kto lubi dominację? Polacy na pewno tego nie znoszą.

Machina propagandowa, którą uruchomiono, aby słowa szefa partii opozycyjnej rozdmuchać do granic absurdu, przypomina sytuację sprzed paru lat. W czasie rządów PiS, w latach 2005-2007 r. doszło do sytuacji bezprecedensowej. Czołowe media, z "Gazetą Wyborczą" na czele i politycy kręgu dawnej UW, PO oraz SLD na łamach zagranicznych mediów oskarżali rząd PiS o łamanie praw demokracji i autorytarne zapędy.

Były prezydent Aleksander Kwaśniewski udzielił w 2007 r. wywiadu dla niemieckiej edycji "Vanity Fair". Kwaśniewski zasugerował, że

jeśli Kaczyńscy wygrają kolejne wybory i dalej prowadzić będą politykę w podobnym tonie, Berlin powinien przemyśleć swoją powściągliwość.


Charakterystykę elektoratu i zwolenników ówczesnej partii rządzącej oddał w słowach:

gorliwi katolicy, wyborcy w starszym wieku pochodzący ze wsi, osoby, które maja poczucie przegranej.

Podsumowując dwuletnie rządy PiS napisał:

mroczny epizod w polskiej historii.

A na koniec, dopełniając rytuału, przyznał, że demokracja w Polsce jest z pewnością zagrożona. Już po swoim wywiadzie, widząc bardzo złe reakcje w kraju, Aleksander Kwaśniewski dał jeszcze niegodny byłego prezydenta popis krętactwa, oskarżając najpierw dziennikarzy polskich o błędy w tłumaczeniu, a potem niemieckich o niedociągnięcia warsztatowe. W końcu musiał się ugiąć pod naporem wymowy faktów.

10 września,  w poniedziałek, na stronie internetowej Kwaśniewskiego pojawiło się oświadczenie, w którym były prezydent przyznał:

słowa zamieszczone w wywiadzie [sugerujące przemyślenie powściągliwości - przyp.red.] nie powinny być opublikowane, gdyż umożliwiają nieprawidłową interpretację wyrażonych przeze mnie opinii. Są niezgodne z moim sposobem myślenia, dorobkiem politycznym i zasadami, którymi się kieruję.

I dalej pisał:

Wszystkich, w Polsce i w Niemczech, którzy poczuli się zaskoczeni, skonfundowani i urażeni tymi sformułowaniami - przepraszam i przywołuję: nic nie uczyni więcej dobrego Europie i światu jak przyjazne sąsiedztwo Polski i Niemiec!.

Kolejnym głośnym przykładem był tekst naczelnego „Gazety Wyborczej" Adama Michnika, „Modlitwa o deszcz", który pojawił się w angielskiej wersji językowej "El Pais" i został przedrukowany na pierwszej stronie „Gazety Wyborczej" 30 lipca 2007 r.

Adam Michnik pisał m.in:

W ciągu ostatnich 50 lat Polska pokazywała zwykle światu to, co w niej najlepsze - Jana Pawła II, Wałęsę i "Solidarność", Miłosza i Gombrowicza, Kołakowskiego, Herberta i Wajdę, Lutosławskiego i Konwickiego, Balcerowicza i Szymborską, Kuronia, Mazowieckiego i Geremka. Nie chciałbym, by teraz zaczęła pokazywać światu to, co w niej najgorsze...

Na wizerunek Polski za granicą wciąż ogromny wpływ mają ludzie, którzy ukształtowali swoja wrażliwość polityczną w Marcu '68 r. Dzięki temu dobrze komunikują się z zachodnimi elitami, których formacyjnym doświadczeniem był Maj '68 r. Wystarczy parę telefonów i już w niemieckich, francuskich czy hiszpańskich gazetach znajdują się odpowiednie artykuły. No i jak się wówczas nie unieść, skoro za granicą piszą takie rzeczy! Schemat to ograny i przewidywalny. Pokazuje też przy okazji swego rodzaju bezradność pookrągłostołowych elit, które inaczej polityki uprawiać nie potrafią.

Wspólnie z postkomunistami, którzy po stypendiach Fulbrighta nawrócili się na socjaldemokrację (a niektórzy nawet na liberalizm) bronią swoich pozycji ojców pookrągłostołowej III RP, którą utożsamili po prostu z polską demokracją. Dlatego wszystkich, którzy nie zgadzają się z ich wizją polityki i demokracji oskarżają o ciągoty autorytarne i chęć obalenia ustroju.

W latach '70 przedstawiciele polskiej opozycji demokratycznej w walce z komunistycznym reżymem wykorzystywali swoje kontakty z zachodem. W wolnej Polsce publikują swoje teksty w zachodnich gazetach. Zdają się nie zauważać zasadniczej różnicy między teraźniejszością a kombatancką przeszłością. Wówczas przyczyniali się do poszerzania zakresu wolności w zniewolonym państwie. Dzisiaj nie potrafią pogodzić się z prawami  demokratycznego wyboru zwykłych ludzi i obrażają się na wywalczoną przez siebie demokrację.

Ich jedyną wyuczoną strategią polityczną jest moralizowanie, pod którym kryje się walka o własne, partykularne interesy. A celem - restauracja dawnego porządku, sprzed „mrocznego epizodu w polskiej historii".

W ten nurt działań wpisuje się list otwarty b. polskich ministrów spraw zagranicznych w obronie niemieckiej kanclerz Angeli Merkel.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych