Nasz wywiad z gwiazdą PiS Iloną Klejnowską: Wiem, dlaczego Lis pomylił się co do mojego okręgu. "Nieuważnie czyta własne pismo"

wPolityce.pl: W programie Tomasza Lisa z Jarosławem Kaczyńskim stały się panie, dziewczyny z plakatu wyborczego PiS, przedmiotem testu. Prezes PiS musiał wyliczyć gdzie która z was startuje.

Ilona KLEJNOWSKA, startuje z listy PiS w Płocku: Prezes jednak wiedział dokładnie skąd która z nas startuje. Było to dla nas jasne, kiedy tylko padło pytanie. Bo nie ma na tych listach przypadków. Jak i nie ma na tym plakacie osób przypadkowych.

 

Pomylił się jednak co do pani, przekonywał, że startuje pani z Płocka.

Tak, ale tak naprawdę ten błąd wziął się z wcześniejszej pomyłki. "Przeniesiono" mnie do Bydgoszczy dwa tygodnie temu na łamach "Wprost". Musiałam zaprotestować, sprostowanie wydrukowano. Widocznie jednak naczelny tygodnika nieuważnie czyta własne pismo, bo już po tym posługiwał się złymi danymi. Wyobrażam sobie co działo się potem w tej redakcji. Ale podkreślam - startuje z Płocka, nigdy nie było innego pomysłu. Płock to moje rodzinne strony, z czego jestem bardzo dumna.

 

Były jakieś reakcje?

Masa telefonów. Dobrych słów. I pytań z mojego okręgu wyborczego o to jak to było z tym nie wpuszczeniem mnie do studia telewizyjnego, o czym wspomniał prezes Kaczyński.

 

No właśnie, jak to było dokładnie?

Przede wszystkim to jakiś absurd, bo jako wiceszefowa biura prasowego PiS brałam udział w niejednej debacie. Tym razem nie wpuszczono mnie, podobnie jak rzecznika partii Adama Hofmana. Po prostu w pewnej chwili przyszli jacyś ludzi i zatrzasnęli nam przed nosem drzwi. Co ciekawe, było w studiu dużo wolnych krzeseł, które potem wynoszono.

 

Nie startuje pani z pierwszego miejsca, ale z dalszego - szóstego.

Chciałabym się dostać do Sejmu. Ale jeśli się nie uda, nie będzie tragedii. Jestem w PiS świadomie, od pięciu lat i nie dla stołka, ale ze względu na moje przekonania.