"Szkoda Jobsa. Szkoda Polski." Arcyciekawa historia Jacka Karpińskiego z morałem

www.apple.com
www.apple.com

Post na blogu szczurbiurowy:

(...) Apple narodził się w Ameryce kraju wielkich możliwości i wolności, i Jobs, razem z Wozniakiem, kolegą - wspólnikiem w początkowym okresie (inżynierem i wynalazcą) wykorzystali możliwości które daje kraj w którym się mieszka. Dokładnie w tym samym czasie, gdy zaczynali Jobs z Wozniakiem, w Polsce pod rządami komunistów pracował inżynier Jacek Karpiński, żołnierz batalionu Zośka, trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. I tu wstawię cytat z pracy "50 lat polskich komputerów - historia romantyczna" dr inż. Wojciecha Nowakowskiego (http://www.imm.org.pl/imm/biblioteka/media/histkomp50.pdf ) str. 7-8

(…)W początkach lat 70, wraz z opracowaniem cyfrowych układów scalonych pojawiły się pierwsze minikomputery. Były one mniejsze, tańsze i nie wymagały do oblsugi specjalnie przeszkolonych specjalistów. Polskie minikomputery to m.in. K-202, MOMIK 8b, Mera 300, Mera 400, SM4. Wszystkie te maszyny zostały opracowane w Instytucie Maszyn Matematycznych i wdrożone do produkcji w zakładach zjednoczenia MERA. Pierwszy z nich obrósł legendą jego konstruktora Jacka Karpińskiego, człowieka niezwykle zdolnego, ale i bardzo trudnego we współpracy. Jacek Karpiñski (1927) - żołnierz Szarych Szeregów w Batalionie Zośka, trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. Ciężko ranny w pierwszym dniu Powstania Warszawskiego, sparaliżowany, został ewakuowany z miasta. Po rehabilitacji od 1946 r. studiował na Politechnice Łódzkiej, potem Warszawskiej. W 1957 r. jako adiunkt w Instytucie Podstawowych Problemów Techniki PAN, skonstruował swoją pierwszą maszynę do analizowania dużych zbiorów danych w Państwowym Instytucie Hydrologiczno-Meteorologicznym. Dwa lata później powstał AKAT-1 - pierwszy na świecie tranzystorowy analizator równań różniczkowych. Rok później Jacek Karpiński został jednym z 6 laureatów ogólnoświatowego konkursu młodych talentów techniki (UNESCO), (200 kandydatów, po jednym z każdego kraju). W nagrodę przebywał 2lata w USA studiując m.in. w Harvardzie i Massachusetts Institute of Technology. Miał okazję poznać osobiście Johna P. Eckerta, jednego z twórców ENIAC-a. W latach 1970-1973 Jacek Karpiński wraz z zespołem (…), opracował i skonstruował minikomputer 16-bitowy K-202. Minikomputer ten pracował z prędkośœcią miliona operacji na sekundę, a jako pierwszy w historii stosował stronicowanie adresowania pamięci, co było autorskim wynalazkiem Jacka Karpińskiego i umożliwiało rozbudowę pamięci operacyjnej do - wówczas astronomicznej wielkości - 8 MB. Wdrożenie tego komputera do produkcji nie obyło się bez wielu problemów. Bardzo zdolny, ale i gwiazdorski konstruktor, na dodatek o tzw. niesłusznej przeszłości, nadawał na innej fali niż przedstawiciele ociężałej administracji państwowo-gospodarczej. Mimo wielu starań, udziału kapitału zagranicznego, zorganizowania specjalnie dla tego produktu Zakładu Mikrokomputerów w fabryce mierników ERA (niebez wsparcia niektórych ówczesnych czynników politycznych i środków przekazu), liczba wyprodukowanych K-202 nie przekroczyła 30 szt. przeznaczonych na eksport i około 100 na rynek krajowy, choć w owych czasach nie było to mało. Do chwili obecnej osoba Jacka Karpińskiego budzi emocje w środowisku; przez jednych uważany jest za geniusza, inni zarzucają mu gigantomanię, sprawny - jak by się powiedziało dziś - PR, a nawet oszustwo. Jednak konstrukcje Jacka Karpińskiego były, funkcjonowały, a obecnie są ważnymi eksponatami warszawskiego Muzeum Techniki(…)".

Już w tym cytacie widzimy co tak naprawdę stało się w Polsce. I nie chodzi mi o banalną konstatację, że gdyby nie komunizm i sowiecka okupacja, to właśnie Karpiński byłby Stevem Jobsem. Może tak, a może nie. Chodzi mi o te zdania końcowe, o "budzeniu emocji w środowisku", o "kontrowersyjności Karpińskiego".

To co się stało w Polsce, co krępuje naród nie gorzej od tej pajęczyny gospodarki kompradorskiej, to wyhodowana tu mentalność, wzmocniona przez bolszewizm, a mianowicie niechęć i wrogość do ludzi twórczych, wybijających się ponad przeciętną, obdarzonych jakimiś szczególnymi talentami, lub po prostu radzących sobie w życiu. Cokolwiek by nie powiedzieć o przymiotach osobistych (lub ich braku) osoby takiej jak Karpiński, żeby być wynalazcą tej miary trzeba mieć OSOBOWOŚĆ.

A Polska rządzona od 85 lat, z krótkimi przerwami, przez nadwrażliwych na swoim punkcie ciemniaków, systematycznie traci swoje szanse w wyścigu cywilizacyjnym. Rozdęte ego decydentów i tych którzy mają wpływ na opinię publiczną, w połączeniu z bolszewicką mentalnością niszczenia lepszych od siebie powoduje, że naród, którego średnie IQ jest, po Żydach, najwyższe na świecie, drepcze w miejscu.

I, niestety, nie widać nadziei na poprawę. Mimo powszechności mediów społecznościowych i dostępu do najnowszej technologii, zaraza ściągania lepszych w dół, trwa, zaczyna się od szkoły podstawowej, na wszystkich szczeblach życiowej drogi. Prymusi nie są dobrze widziani, ludzie z wizją - nienawidzeni (jak Kaczyński), błyskotliwość uważana jest za wadę.

Zresztą - dobrym przykładem takiej postawy był niedawny program red. Lisa z Jarosławem Kaczyńskim. Widoczna nienawiść, którą widzowie dostrzegli, którą żywił prowadzący do gościa programu wynika, jak sądzę, nie tylko z tego, że Kaczyński jest zagrożeniem dla jakichś interesów politycznych, z którymi identyfikuje się red. Lis. Sądzę, że najgłębszym źródłem tej nienawiści jest ta świadomość, że ma się do czynienia z człowiekiem wybitnym, samemu będąc nadmuchanym balonem wtórnych i miałkich poglądów, bynajmniej nie twórczych, a już na pewno - szkodliwych.

Szkoda Jobsa.

Szkoda Polski.

 

Bar, źródło: salon24.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.