Adam Wujek Dobra Rada: Młodzieży, pomóż w walce z PiS i spadaj z Polski. Weekendowy przegląd prasy Piotra Zaremby

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

W „Wyborczej” mobilizacja mobilizacji. Adam Michnik jest już na pierwszej stronie autorem nawet nie komentarza, a czołówki. Tytuł „Głosujcie – szkoda Polski” powtarza słynną frazę Bronisława Komorowskiego. Ciekawe, ile razy jeszcze ukaże się przed wyborami.

Zaskakujący i zabawny jest sam początek. Opowiada o swoim znajomym, który „kilka miesięcy temu rozmawiał z 18-latkiem mówiącym, iż zamierza wyjechać z Polski, bo nie ma pracy, no i w ogóle… On nie może już wytrzymać tego, co robi Kaczyński, który sieje nienawiść; sytuacja w Polsce jest nie do zniesienia. Kaczyński zieje jadem.”

Jednym słowem Kaczyński nie dość, że sieje to jeszcze zieje. No, ale Wujek Dobra Rada zna receptę: „Miałbym radę dla tego 18-latka: nim wyjedziesz, idź na wybory żeby zablokować powrót Jarosława Kaczyńskiego do władzy”. Tyle i tylko tyle.

Ja rozumiem, że ów 18-latek, o ile jest prawdziwy, sądzi, że nie ma pracy, bo Kaczyński sieje i zieje. Ale jakaż jest recepta Wujka? Nie mówi mu: młody człowieku, daj jeszcze naszemu krajowi szansę, zostań, w następnej kadencji pan Donald Tusk będzie miał wreszcie rozwiązane ręce i dokona wielkich rzeczy, dzięki którym ty nie tylko będziesz pracował, ale i opływał w dostatki.

Nie, mówi mu: pomóż nam pokonać Kaczyńskiego i spadaj. Lepiej tu nie będzie, ale ty doznasz satysfakcji, a nam nikt nie będzie przeszkadzać.

Na dalszych stronach spokojny tekst Mirosława Czecha z całkiem inna tezą: „Pytanie najważniejsze nie brzmi: Co Tusk zrobi żeby zatrzymać Kaczyńskiego, lecz: Co Tusk zamierza zrobić z Polską”. Ale cała Wyborcza, a przede wszystkim jej naczelny, wyraźnie się tą maksymą nie kierują.

Jeśli ktoś chce zobaczyć różnice między Wyborczą i Rzeczpospolitą, to ma ją dziś jak na dłoni. W Rzepie na drugiej stronie Robert Mazurek. Który twierdzi, że politycy, wszyscy politycy, robili z nas w kampanii idiotów strojąc miny do kamery.

Czy Wyborcza pozwoliłaby sobie w tygodniu ostatnim przed kampanią na taki luz? Z krytyką „wszystkich polityków”.  Pewnie, że nie. A co do tezy głównej: tak, ta kampania to jest taka partia szachów, gdzie wszyscy bardziej kryją swoje realne tożsamości niż je eksponują. PiS także. Pewnie dlatego w moim tekście w poniedziałkowym „Uważam Rze” sztabowcy mówią o tej kampanii: ciekawa, a my ziewamy.

Ale wszystko jest bardziej skomplikowane. Taki Jarosław Kaczyński. Sprowadził swoją kampanię do walki z własnymi emocjami i do paru zgrabnych formułek, jak to on będzie robił więcej od zgranego władzą dla władzy Tuska.

Ukrył za tymi formułkami, to co mnie w naszej prawicy wkurza: cierpiętnictwo, katastroficzne wizje. Ukrył to, co jest kampanijnym banałem: wszystkie partie obiecywały w tym roku większe wydatki i niskie podatki. Ale ukrył też to, co w jego programie najciekawsze: państwo bardziej asertywne w walce z korupcją i przestępczością czy obronę elementarnego ładu moralnego.

No i przypomnijmy sobie ostatni akord polityki realnej: PO ograniczającą nam obywatelom dostęp do informacji. Mimo oczywistych strat, jakie jej to przyniosło w obliczu kampanii. Skąd ta determinacja? Co chce się w ten sposób ukryć? I kto opowiada się w takim razie za wizją jakiego państwa? Zastanówmy się.

To nie jest tak, Robercie, że w tej kampanii o nic nie chodzi. Jest za to trochę tak, że wszyscy chcemy, aby politycy zastępowali swoje wady (ale i swoją autentyczność), wizerunkiem wymyślonym. Jednym wychodzi to lepiej, innym gorzej. Ale to znowu nie jest cała prawda o ich ofercie.

Wracając do Wyborczej, sędziwa i zasłużona w trudnych latach PRL Olga Krzyżanowska, były wicemarszałek Sejmu z ramienia Unii Demokratycznej i Unii Wolności, alarmuje: „Na litość boską, jak możemy mówić: nie wolno zabić, jeśli nie zezwalamy na wychowanie seksualne”. Chodzi oczywiście o tak zwane prawo do aborcji.

Po pierwsze zdawało mi się, że zabić nie wolno pod jakimikolwiek warunkami i bez warunków. A po drugie, ja takie rozmowy ćwiczę od początku lat 90. Wyliczyłbym teraz długą listę postulatów obozu proaborcyjnego: edukację seksualną w szkołach, refundację antykoncepcji, lepszą politykę pomocy matkom, i spytałbym: a gdyby to wszystko zostało spełnione, zgodzilibyście się na utrzymanie zakazów?

Otóż odpowiedź zwolenników legalnej aborcji brzmi zawsze: nie. Także wtedy mówiliby: wolno zabijać.

 

 

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych