Mamy wewnętrzne badania Platformy i SLD, a w nich odpowiedź na pytanie komu poparcie odbierze Janusz Palikot

Zarówno sztab Platformy jak i SLD obawia się ofensywy polityka z Biłgoraja. Dlatego oba ugrupowania przygotowały badania, które przyniosły zaskakujące wyniki. Platforma badała potencjał lewicowego elektoratu i jego możliwy przepływ z SLD do Ruchu Poparcia Janusza Palikota.

 Według wewnętrznych sondaży PO, partia Grzegorza Napieralskiego może liczyć na 13 proc. poparcia. Czyli niemal tyle samo ile szef Sojuszu zdobył podczas wyborów prezydenckich, jeszcze przed powstaniem Ruchu Palikota. Zaś według swoich własnych badań SLD zyskuje 15 proc. poparcia. Bo chociaż w jakiejś mierze Palikot przechwycił lewicowy elektorat, to są to ludzie, którzy nie uczestniczyli w wyborach od kilku lat. Ale to nie wszystko, bo badania Sojuszu zostały opracowane według metody d'Hondta.

  Jeśli Janusz Palikot przekroczy 5 proc. próg dostanie 6-8 mandatów. Tak się składa, że kiedy zrobi się profesjonalne badania, to mandaty zgodnie z zasadą d'Hondta skandalista zabiera Platformie Obywatelskiej i PiS-owi

– mówi portalowi wPolityce.pl Marek Wikiński. 

I tłumaczy:

Metoda d'Hondta wykazuje, że dodatkowa pula głosów do podziału jest zabierana zwycięzcy. Polska jest podzielona na Polskę platformerską i pisowską. Ta PO to zachodnia część kraju, a ta PiS jest wschodnia.  Ostanie mandaty w Polsce zachodniej Palikot będzie zabierał Platformie, a we wschodniej PiS-owi. Jeśli oczywiście ten wirtualny byt jakim jest Ruch Poparcia w ogóle wejdzie do Sejmu

– mówi.

Nasz inny rozmówca mówi, że ochoczo ogłaszany przez niektórych publicystów koniec Sojuszu, może okazać się tylko ich życzeniem.

  Pogłoski o rychłej śmierci SLD są mocno przesadzone

– kwituje jeden z polityków tej partii.