Prof. Krasnodębski: "Polska widziana z "Tuskobusu" to kraj po prostu biedny", a nie mocarstwo europejskie

Na łamach "Super Expressu" kampanię wyborczą ocenia prof. Zdzisław Krasnodębski. Socjolog stwierdza m. in., że hasło Platformy "Polska w budowie" nie spotkało się z akceptacją społeczną, bo za mało inwestycji zostało ukończonych. I dodaje, że pomysł sztabu PO z "Tuskobusem" nie był zły, ale miał ważny efekt uboczny:

Przebijają się do nas przez telewizyjny mur autentyczne głosy sfrustrowanych ludzi rozmawiających z premierem. Wymowa jest więc zupełnie inna od tej, którą znamy z rządowej propagandy pokazującej Polskę jako zieloną wyspę, a nawet mocarstwo europejskie. Polska widziana z "Tuskobusu" to kraj po prostu biedny.

Zdaniem socjologa, obecna kampania "toczy się w atmosferze dość ostrego podziału społecznego. Na tych, którzy chcą "świętego spokoju" i tych przywiązanych do takich haseł, jak suwerenność, podmiotowość, obecność religii w życiu publicznym".  Do tej drugiej grupy socjolog zalicza m. in. piłkarskich kibiców:

Władza stała się monocentryczna i usiłuje stłumić krytykę siebie. Kibice wznoszą hasła polityczne. Więcej, oni krzyczą "Chwała bohaterom" i czczą pamięć o Powstaniu Warszawskim. Ich konflikt z rządem to także konflikt o wolność słowa i prawo do krytyki rządu.

Zdaniem prof. Krasnodębskiego, żadna z partii nie mówi o tym, co się stanie po wyborach. A tymczasem - ocenia socjolog - Polaków czeka zapewne program oszczędnościowy i zaciskanie pasa:

Tymczasem partie obiecują, że dosypią nam jeszcze trochę grosza. Platforma w swym spocie mówi, że załatwi 300 mld zł. Traktuje Polskę, jakby była wielkim Wałbrzychem. Chce kupować głosy za pieniądze. Nie to, że ma jakiś projekt i te pieniądze wypracuje. Nie. Ona mówi - zagłosujcie na nas, a my już tę kasę załatwimy.

Sil