Już ponad tydzień na polskich drogach można spotkać "Autobus Tuska". Ten pomysł Platformy na zmianę obrazu jej kampanii wyborczej wywołuje od momentu startu wiele emocji. Jednak jak tak naprawdę wygląda podróż z premierem przez kraj?
Oto zestaw kilku najpopularniejszych tez dotyczących autobusu które zdążyły już zakorzenić się w mediach.
Spotkania na drodze autobusu są przygotowywane i "ustawiane" wcześniej: PRAWDA. To oczywiste, że jeśli akcja "Autobus Tuska" ma służyć realizacji konkretnych celów politycznych, to spotkania na trasie przejazdu muszą być przemyślane i przygtowywane nieco wcześniej. Trudno sobie wyobrazić, by np. spotkanie w Żyrardowie w poprzedni wtorek, gdzie zebrało się kilkunastu samorządowców z prezydentem miasta na czele odbyło się na zasadzie "a teraz się tu zatrzymany". Sztabowcy działający w ramach tzw. advance team ustalają plan ramowy dnia, który później podlega mniejszym lub większym modyfikacjom. Ma to też znaczenie ze względów bezpieczeństwa, no i przygotowania logistycznego mediów - np. wcześniejszego rozstawienia wozów transmisyjnych. Zdarzają się natomiast spotkania których po prostu nie było wcześniej w planach. W sobotę rolnik spotkany na stacji benzynowej zaprosił premiera Tuska do swojego gospodarstwa. W czasie wizyty w Korycinie pojawiła się możliwość odwiedzenia domowej wytwórni serów - sztabowcy premiera z tej okazji skorzystali. Inna sytuacja była w niedzielę - o przejeździe autobusu dowiedzieli sie lokalni politycy, którzy "przechwycii" go na stacji benzynowej. Lokalni politycy PO zabrali premiera na budowę obwodnicy Ełku. To wszystko powoduje, że autobus często ma opóźnienia, wynikające ze wszystkich niespodziewanych sytuacji itd. Bywa, że te spóźnienia wynoszą nawet godzinę-dwie. Ale teza, że wszystko na trasie jest zaplanowane, jest równie fałszywa jak ta, że wszystko jest spontaniczne. Dziennie odbywa się średnio cztery-pięć "eventów".
Autobus Tuska to tylko jeden pojazd FAŁSZ W potocznym wyobrażeniu "Autobus Tuska" to tylko jeden autokar, który jeździ z miejsca na miejsce. To nieprawda. Za znanym z mediów autokarem, w którym podróżuje premier, doradcy (wśród nich Igor Ostachowicz i Paweł Graś), zaproszeni goście, jedzie zawsze pressbus, którym podróżują dziennikarze między kolejnymi punktami programu - chyba że mają np. wywiad z premierem w "jego" autobusie. W kolumnie często poruszają się też wozy stacji telewizyjnych, co powoduje że czasami za autobusem Tuska jedzie łącznie pięć-sześć pojazdów.
Ludzie zwykle w negatywny sposób reagują na premiera. FAŁSZ W czasie "eventów" na trasie autobusu, zarówno tych planowanych jak i tych nieplanowanch dochodzi do bardzo wielu spotkań premiera z wyborcami. Niektóre z nich to spotkania o bardzo dramatycznym wydźwięku, które zapadają w pamięć widzom programów telewizyjnch i czytelnikom portali internetowych. Ale tego typu wydarzenia - często o bardzo konfrontacyjnym przebiegu - to mniejszość w ogólnej liczbie "interakcji". Zwykle są to po prostu uściski dłoni, prośby o autograf, o zdjęcie, wyrazy wsparcia i tak dalej. "Autobus Tuska" przyciąga uwagę, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. Nietrudno zgadnąć, że przyciąga też uwagę mediów lokalnych.
Autobus Tuska jest dokładnie taki jak jego amerykańskie odpowiedniki, zwłaszcza "Straight Talk Express" McCaina FAŁSZ Metoda transportu jest ta sama, ale na tym podobieństwa się kończą. McCain podróżował, by spotykać się z wyborcami na wiecach i przede wszystkim na spotkaniach "townhall". Polagają one na tym, że polityk odpowiada np. przez godzinę na pytania wyborców i nie wygłasza przemówienia, albo ma je bardzo krótkie. "Townhall" może odbywać się np. w sali gimnastycznej w szkole czy jak sama nazwa wskazuje, w miejskim ratuszu. Spotkania Tuska są na dużo mniejszą skalę, w harmonogramie nie ma wieców, a całość opiera się na bezpośrednich kontaktach z wyborcami i przygotowanych wcześniej spotkaniach oficjalnych, plus nieplanowane punkty programu. To wszystko obliczone jest na maksymalizację efektu zarówno w mediach lokalnych i tych ogólnopolskich. Całość przypomina raczej New Hampshire i kampanię opartą na tzw. retail politics, czyli na krótkich, niewielkich spotkaniach - przynajmniej na ten moment.Podsumowując, "Autobus Tuska" to tylko polski odpowiednik amerykańskich kampanii, nie zaś ich dokładna kopia.
Czy podróż Tuska po kraju zagwarantuje Platformie zwycięstwo? Nie ma takiej pewności. Ale na pewno zdynamizowała kampanię partii rządzącej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/119315-czy-autobus-tuska-gwarantuje-platformie-zwyciestwo-kilka-obserwacji-z-podrozy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.