Towarzysz Gierek zbudował nam drogę z Warszawy na Śląsk. Była jasnym punktem na mapie. Ale za Donalda Tuska to się skończyło

Gierkówka dziś - i tak przez 100 kilometrów. Fot. wPolityce.pl
Gierkówka dziś - i tak przez 100 kilometrów. Fot. wPolityce.pl

Przyjęło się uważać, że wyborcze hasło rządzącej Platformy Obywatelskiej "Polska w budowie" wzięło się stąd, że  trzeba było przykryć potężny bałagan na polskich drogach. Jest bowiem jasne, że po czterech latach faktycznego monopolu władzy uznała ona iż warto by pokazać jakiś dorobek. I tu były do wyboru dwie opcje:

a. Pokazać co się zrobiła. Ale to trudne, bo niewiele, a już na pewno nie tyle ile obiecywano, zrobiono.

b. Zbudować błyskotliwą konstrukcję dla mało błyskotliwych o tym, że wprawdzie jeszcze nie zrobiono, ale się robi. Buduje się, znaczy.

Wybrano oczywiście drugą wersję. Tak myślałem, nawet w 11 godzinie podróży nad morze, tą samą trasą, która kiedyś zajmowała 6 godzin. Ale ostatnio ruszyłem w drugim kierunku - na Śląsk. To zawsze był jasny punkt na drogowej mapie polskiego kierowcy. Towarzysz Gierek, w ostatnim etapie budowy z pomocą wojska, zbudował drogę, która od zawsze dawała namiastkę Europy. Było wprawdzie dużo świateł, ale i tak jechało się prawie po europejsku. Płynnie, bez telepania za traktorami, bez trudnej decyzji - wyprzedzać czy nie.

Jednak od kiedy Polska jest w budowie to czas przeszły. Tuż za Warszawą na niemal 100 kilometrach (sic!) wszystko rozkopane, rozgrzebane, a ruch toczy się jednym pasem w każdą stronę. Gdzieniegdzie budują wprawdzie jakiś wiadukt, bo to - jak informują tablice - rozbudowa. Dla kogo? Dla Was czyli dla nas - czytamy co chwila jadąc 50 kilometrów na godzinę. Rozbudowa drogi to wprawdzie nowy termin, bo przecież szersza nie będzie, chodzi zapewne o remont, modernizację. Ale to też dziwne jakieś. Bo na większości trasy jedna nitka ma po prostu zerwany stary asfalt. I tyle. Nic więcej. Nic się nie dzieje.Nie mogliby tego zrobić później? A w tym czasie pozwolić jeździć?

Za progiem zima, więc tak będzie pewnie do lata. Sądząc po zaawansowaniu prac wątpliwe by zdążyli na EURO 2012.

Rodzi to mnóstwo pytań, czasu na myślenie ma się sporo, bo odcinek ten miele się prawie dwie godziny.

Pytanie pierwsze - jeżeli rozkopane mamy w kraju tyle odcinków gdzie ma się budować od nowa, to czy akurat w tym samym czasie trzeba rozgrzebywać to, co działało? Za Gierka, Jaruzelskiego, Mazowieckiego, Millera, Kaczyńskiego. A za Tuska - nie działa.

Pytanie drugie - jak to jest, że widziałem w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Francji potężne budowy wielkich autostrad, ale zawężenia przy okazji do jednego pasa dotychczasowej drogi nie spotkałem?

Pytanie trzecie. Kluczowe. Może z tym hasłem Platformy jest jednak odwrotnie niż myślimy? Może to jest tak, że Polska wcale nie jest nawet w budowie, a na pewno nie w takiej budowie jak głosi władza? Ale żeby można było powiedzieć chociaż tyle, trzeba było postawić w wielu miejscach dekoracje?

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy na miejscach Tuska i Grabarczyka. Rzucamy hasło "Polska w budowie". Dowodzimy, że każdy widzi iż się buduje. Co wtedy jest w naszym interesie? Tak - stworzenie kolejnych miejsc rozkopanych, rozgrzebanych, budowanych. Kilometr drogi już gotowy nie ma prawa się ostać. Trzeba rozkopać, zerwać asfalt, postawić czerwone i migające dekoracje. I budować, budować, budować. Albo przynajmniej udawać. To logiczne. Każdy ma wszak widzieć, że się buduje...

Czy tak jest? Rzecz jasna, dowodów nie ma. Nie mogę się jednak od tego podejrzenia ostatnio uwolnić. I nigdy nie myślałem, że zgodzę się z czymś z autorką haniebnego i kłamliwego raportu o mediach z roku 2006, posłanką PO Iwoną Śledzińską-Katarasińską, ale jedno zdanie powiedziała w rozmowie z Robertem Mazurkiem w "Rz" genialne: Grabarczyk pięknie to wszystko rozkopał. Oby równie dobrze poszło z zakopywaniem.

Tak. Bo jeśli to tylko dekoracje, to mamy piekło drogowe na lata.

Aha - i żeby było zabawniej, to na nielicznych, 500-metrowych odcinkach dwujezdniowych, polowania urządza policja. Łapie kierowców jak w saki, kiedy próbują wyprzedzić wlokącego się TIR-a! Aż chce się powiedzieć - coś takiego może wymyślić tylko facet, który na weekendy lata co tydzień rządowym samolotem.

 

 

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych