"Przegrałem z urzędnikami, którzy stworzyli system...". List mężczyzny, który próbował dokonać samospalenia przed KPRM

PAP
PAP

Niezależna.pl publikuje fragmenty listów pozostawione przez mężczyznę, który w piątek próbował dokonać samospalenia przed Kancelarią Premiera w Warszawie.

Według portalu, list rozpoczyna się od słów:

- Panie premierze, otacza się pan zgrają klakierów i hipokrytów...

W liście mężczyzna ujawnia nieprawidłowości w Ministerstwie Finansów i podkreśla, że urzędnicy resortu przymykali oczy na przekręty szefowej Urzędu Skarbowego, w którym wcześniej pracował. Ponadto z treści listy wynika także, że kompletem dokumentów w tej sprawie dysponuje Julia Pitera, którą mężczyzna o wszystkim poinformował.

Autor listu napisał też, że stracił zaufanie do państwa i nie wierzy już w sprawiedliwość. Określa siebie jako osobę, która była "gorącym zwolennikiem Platformy Obywatelskiej", ale czuje się zawiedziony i rozczarowany rządami tej partii.

W ramach kampanii wyborczej jeździ Pan po kraju i opowiada obywatelom, co zrobiliście i co zamierzacie zrobić dla ich dobra. Mam do Pana prośbę, niech pojedzie Pan do miejscowości Tokarnia w powiecie myślenickim i wyjaśni Pan mojej żonie i dzieciom, które tam przebywają dlaczego, nie mają już ojca i powie im, patrząc przy tym głęboko w oczy, że jest to moja wina, a wy zrobiliście wszystko dobrze, zgodnie z prawem oraz poczuciem sprawiedliwości społecznej. Pozdrawiam Pana i życzę dobrego samopoczucia z tego, co do tej pory zrobiliście dla obywateli tego kraju, szczególnie dla mnie i dla mojej rodziny. Dwójka moich wymienionych mogła się w ogóle nie urodzić i jak się szczęśliwie urodzili, to musieliśmy znowu walczyć o ich życie. Wygraliśmy obydwoje, ale ja przegrałem (...) z urzędnikami, którzy stworzyli system... " - czytamy w liście zrozpaczonego człowieka.

Mężczyzna był też przekonany, że mógłby uniknąć kłopotów finansowych i zwolnienia z pracy, gdyby przymykał oczy na działalność szefowej Urzędu Skarbowego lub jej pomagał.

Tymczasem Centrum Informacyjne poinformowało, że premier Donald Tusk w piątek wieczorem odwiedził w szpitalu poparzonego mężczyznę. Premier rozmawiał też z lekarzami na temat stanu jego zdrowia.

49-letni mężczyzna, który podpalił się w piątek przed południem przed kancelarią premiera, w stanie ciężkim, choć niezagrażającym życiu, został przewieziony do szpitala - Wojskowego Instytutu Medycznego. Rzecznik tej placówki Piotr Dąbrowiecki poinformował, że mężczyzna ma poparzone 50 proc. powierzchni ciała. Są to oparzenia pierwszego i drugiego stopnia. Mężczyzna trafił na oddział intensywnej terapii, z powodu poparzeń dróg oddechowych został zaintubowany; lekarze utrzymywali go w stanie śpiączki farmakologicznej.

Według nieoficjalnych informacji uzyskanych przez PAP, mężczyzna już od jakiegoś czasu pisał do polityków, w tym premiera, o swojej sytuacji życiowej, m.in. o tym, że został wyrzucony z pracy w jednym z warszawskich urzędów skarbowych, bo powiadomił Ministerstwo Finansów o swoich podejrzeniach, że w urzędzie tym dopuszczono się przestępstw; pisał też, że nie może znaleźć zatrudnienia w administracji państwowej, a jego rodzina - w tym troje małych dzieci - pozostaje bez środków do życia. Sprawę samopodpalenia wyjaśniają policjanci i prokuratura.

(PAP)/Prej

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych