Kibice przywitali premiera okrzykami "Dosyć kłamstw", "Chcemy wolności słowa". Premier zaprosił kibiców na spotkanie. Na poniedziałek

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Demonstracja kibiców w Poznaniu; z lewej: premier rozmawia z kibicami w Kutnie. PAP
Demonstracja kibiców w Poznaniu; z lewej: premier rozmawia z kibicami w Kutnie. PAP

Premier Donald Tusk, który w środę wieczorem przyjechał do Wrześni, zapowiedział, że na godz. 15 w poniedziałek zaprasza na spotkanie w Warszawie stowarzyszenia i grupy kibicowskie.

Gdy premier pojawił się w środę na rynku we Wrześni, znajdujący się tam kibice przywitali go m.in. okrzykami "Ole, to my kibole", "Dosyć kłamstw", "Chcemy wolności słowa". Tusk podszedł do nich i zaczęła się rozmowa, podczas której premier zapowiedział poniedziałkowe spotkanie.

"Niech przyjadą przedstawiciele stowarzyszeń i innych grup kibicowskich w Polsce. Niech przyjadą ci, którzy chcą rozwiązać dwa problemy: wasze poczucie, że jesteście gnębieni, i drugi, że gnębiona na stadionach jest większość, która nie chce słuchać przekleństw" - powiedział Tusk.

Jeden z kibiców mówił do premiera, że 30 lat temu on sam walczył o wolność słowa, równość, a obecnie im - kibicom zamyka się usta, karze mandatami za przekleństwa.

"Ja tego nie rozumiem, bo nie po to jak byłem mały, miałem 7 lat, drukowałem ulotki +Solidarności+, aby w tej chwili cierpieć za jakieś dziwne posunięcia" - mówił.

"Wy wiecie dobrze o co chodzi i ja wiem o co chodzi, bo przez ładnych parę lat robiłem w tej samej branży co wy" - odpowiedział premier. Tusk podkreślił, że każdy ma swoją rolę do wykonania. "Jak miałem 15 czy 20 lat i byłem kibolem Lechii (Gdańsk - PAP) to wiedziałem, jaka jest moja rola. Dzisiaj mam 54 lata, jestem premierem i wiem, jaka jest moja rola" - mówił.

Premier przyznał w rozmowie z kibicami, że nie rozumie ich protestów i zdaje sobie sprawę, że każdy może mieć pretensje, a - dodał - do władzy mieć pretensje najlepiej.

"Mam takie przekonanie, że stadion nie może być miejscem do jakiejkolwiek działalności przestępczej i nic więcej" - podkreślił Tusk.

Kibice pytali premiera, czy nie uważa, że Mistrzostwa Europy w piłce nożnej Euro 2012 będzie wielką kompromitacją.

"Na razie wszyscy się staramy tak jak potrafimy, aby nie było tej kompromitacji. Uważam, że robię tyle, ile potrafię, żeby nie było kompromitacji" - odparł premier.

W trakcie rozmowy z kibicami ktoś zaczął krzyczeć, że to mieszkańcy Wrześni mają rozmawiać z premierem, a nie kibice.

Kibice nie dali za wygraną i przekrzykiwali się w zadawaniu pytań premierowi.

"Jeżeli 30 lat temu pan kolportował ulotki, które były przeciwko ówczesnej milicji i wtedy było ok, a w tej chwili cokolwiek się powie pod pańskim adresem czy rządu, to jesteśmy represjonowani, mamy zakazy stadionowe, jesteśmy traktowani jak zwykli bandyci" - mówił jeden z kibiców.

Ktoś w tłumie odpowiedział, że wtedy były inne czasy.

Kibice pojawili się już podczas wcześniejszego środowego spotkania Tuska, który kontynuuje swoją podróż autobusem po kraju. Próbowali zakłócić wizytę premiera w Koninie, m.in.wywiesili transparenty:

"Przeżyliśmy Ruska, przeżyjemy Tuska", "Stop hipokryzji" oraz "Piłka nożna dla kiboli".

Po wizycie we Wrześni premier pojechał do Poznania. A tam manifestowały: Klub Gazety Polskiej, kibice Lecha Poznań, Akcja Alternatywna Naszość i Ruch Poparcia Palikota. Manifestacja odbyła się przed hotelem, w którym premier Donald Tusk spotyka się poznańskimi kupcami i przedsiębiorcami.

Protestujący zebrali się przed hotelem, w którym doszło do spotkania, już na dwie godziny przed przyjazdem premiera.

Po tym jak autobus, którym podróżuje Tusk zatrzymał się przed budynkiem, kibice zaczęli skandować "Donald matole twój rząd obalą kibole", przedstawiciele Ruchu Poparcia Palikota nawoływali do debaty premiera z Januszem Palikotem, wołając:

"Jesteśmy pełnoprawnymi uczestnikami życia politycznego, domagamy się debaty", członkowie klubu Gazety Polskiej skandowali "zdrajca, zdrajca", a Akcja Alternatywna Naszość skandowała "9 października wrzuć Donalda do śmietnika".

Premier nie zwracając uwagi na manifestantów wszedł do budynku.

Następnie manifestanci, z wyjątkiem Ruchu Poparcia Palikota, zaczęli "wymieniać się" hasłami. Kibice krzyczeli "zdrajca, zdrajca", a uczestnicy innych pikiet podskakiwali w rytm kibicowskiego hasła "Kto nie skacze, ten za Tuskiem".

(PAP)/Sil

Premier Donald Tusk, który w środę wieczorem przyjechał do Wrześni, zapowiedział, że na godz. 15 w poniedziałek zaprasza na spotkanie w Warszawie stowarzyszenia i grupy kibicowskie.

Gdy premier pojawił się w środę na rynku we Wrześni, znajdujący się tam kibice przywitali go m.in. okrzykami "Ole, to my kibole", "Dosyć kłamstw", "Chcemy wolności słowa". Tusk podszedł do nich i zaczęła się rozmowa, podczas której premier zapowiedział poniedziałkowe spotkanie.

"Niech przyjadą przedstawiciele stowarzyszeń i innych grup kibicowskich w Polsce. Niech przyjadą ci, którzy chcą rozwiązać dwa problemy: wasze poczucie, że jesteście gnębieni, i drugi, że gnębiona na stadionach jest większość, która nie chce słuchać przekleństw" - powiedział Tusk.

Jeden z kibiców mówił do premiera, że 30 lat temu on sam walczył o wolność słowa, równość, a obecnie im - kibicom zamyka się usta, karze mandatami za przekleństwa. "Ja tego nie rozumiem, bo nie po to jak byłem mały, miałem 7 lat, drukowałem ulotki +Solidarności+, aby w tej chwili cierpieć za jakieś dziwne posunięcia" - mówił.

"Wy wiecie dobrze o co chodzi i ja wiem o co chodzi, bo przez ładnych parę lat robiłem w tej samej branży co wy" - odpowiedział premier. Tusk podkreślił, że każdy ma swoją rolę do wykonania. "Jak miałem 15 czy 20 lat i byłem kibolem Lechii (Gdańsk - PAP) to wiedziałem, jaka jest moja rola. Dzisiaj mam 54 lata, jestem premierem i wiem, jaka jest moja rola" - mówił.

Premier przyznał w rozmowie z kibicami, że nie rozumie ich protestów i zdaje sobie sprawę, że każdy może mieć pretensje, a - dodał - do władzy mieć pretensje najlepiej. "Mam takie przekonanie, że stadion nie może być miejscem do jakiejkolwiek działalności przestępczej i nic więcej" - podkreślił Tusk.

Kibice pytali premiera, czy nie uważa, że Mistrzostwa Europy w piłce nożnej Euro 2012 będzie wielką kompromitacją.

"Na razie wszyscy się staramy tak jak potrafimy, aby nie było tej kompromitacji. Uważam, że robię tyle, ile potrafię, żeby nie było kompromitacji" - odparł premier.

W trakcie rozmowy z kibicami ktoś zaczął krzyczeć, że to mieszkańcy Wrześni mają rozmawiać z premierem, a nie kibice.

Kibice nie dali za wygraną i przekrzykiwali się w zadawaniu pytań premierowi. "Jeżeli 30 lat temu pan kolportował ulotki, które były przeciwko ówczesnej milicji i wtedy było ok, a w tej chwili cokolwiek się powie pod pańskim adresem czy rządu, to jesteśmy represjonowani, mamy zakazy stadionowe, jesteśmy traktowani jak zwykli bandyci" - mówił jeden z kibiców. Ktoś w tłumie odpowiedział, że wtedy były inne czasy.

Kibice pojawili się już podczas wcześniejszego środowego spotkania Tuska, który kontynuuje swoją podróż autobusem po kraju. Próbowali zakłócić wizytę premiera w Koninie, m.in.wywiesili transparenty:

"Przeżyliśmy Ruska, przeżyjemy Tuska", "Stop hipokryzji" oraz "Piłka nożna dla kiboli".

(PAP)/Sil

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych