Koniec małej stabilizacji Donalda Tuska. Jedna tylko rzecz udała się PO: odsunięcie PiS-u od władzy

Fot. PAP
Fot. PAP

W 2007 roku obiecałem Polakom zmianę. Dałem słowo: zmienimy styl uprawiania polityki. Nasze działania będą racjonalne i przewidywalne. Zaprezentujemy nowy typ przywództwa: odważny,broniący naszych interesów, ale nie agresywny. Zapewniałem, że ja i mój rząd będziemy z całych sił pracowali na rzecz podnoszenia jakości życia Polek i Polaków. (...) W 2007 roku zapowiedzieliśmy „dobrą zmianę”. Naszym celem było nie tylko odsunięcie PiS-u od władzy. Jeszcze ważniejsze były marzenia o silnej i nowoczesnej Polsce w zjednoczonej Europie.

– napisał we wstępie programu wyborczego Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.

Słowa premiera, powtórzone po 4 latach rządzenia, to koronny dowód na to, że jedyne,czego udało się Platformie Obywatelskiej dokonać od początku do końca to odsunięcie PiS-u od władzy.

PO w 2007 r. wygrała wybory dzięki ogromnemu poparciu większości mediów i ważnych grup interesu oraz bezprecedensowej mobilizacji młodych ludzi. Po wyborach prezydenckich w 2010 r. obsadziła właściwie wszystkie najważniejsze instytucje państwowe,zdobywając władzę, jakiej nie miało dotąd żadne ugrupowanie po 1989 r. Miała zatem niepowtarzalną szansę na zrealizowanie obietnicy o „silnej i nowoczesnej Polsce w zjednoczonej Europie”.

„Fundacja Republikańska” opracowała pierwszy w historii III RP kompleksowy raport rozliczający rząd z realizacji zobowiązań,. Wynika z niego, że rząd Donalda Tuska zrealizował tylko 42 obietnice (21%), zawarte w expose z 2007 r. 52 obietnice (27%) są wciąż w trakcie realizacji lub zostały wykonane częściowo, natomiast aż 98 obietnic (50%) nie zostało zrealizowanych w ogóle.

Mimo realizacji 21% obietnic, nie ma właściwie takiej dziedziny, w której rząd PO nie poniósłby porażkę.

Najbardziej spektakularne przykłady to bezprecedensowa zapaść infrastrukturalna, której symbolem pozostaną dantejskie sceny na Dworcu Centralnym w okresie świątecznej zmiany rozkładu jazdy oraz niezrealizowany, mimo ogromnych dotacji unijnych, plan budowy najdroższych w Europie sieci autostrad.

Kolejnym jest całkowite rozchwianie systemu edukacji przez nieprzemyślane i nietrafione decyzje minister Katarzyny Hall, która postanowiła na siłę uszczęśliwić 6-latki obowiązkiem szkolnym i zwolniła uczniów liceów z systematycznego wykładu historii własnego narodu.

Historycznym wręcz „osiągnięciem” tego rządu jest zaś całkowite zdemolowanie stanu finansów publicznych, rekordowy przyrost długu publicznego, wzrost deficytu budżetowego, łatanie dziury budżetowej pieniędzmi z Funduszu Rezerwy Demograficznej i za pomocą rozmaitych sztuczek księgowych ministra finansów, który ostatnio straszy na forum europejskim wojną.

Skutek tych porażek rządu Donalda Tuska jest bardzo wymierny: każdy obywatel bez wyjątku jest obciążony długiem w wysokości 20 tys. zł. choć szacunki ukrytych zobowiązań państwa wskazują, że jest to suma czterokrotnie wyższa.

Na koniec warto wspomnieć o międzynarodowej pozycji naszego państwa, która jest chyba najgorsza od 1989 r. Polskie państwo stało się zakładnikiem osobistych ambicji, resentymentu, kompleksów i niekompetencji Donalda Tuska oraz jego ekipy, z ministrem sprawa zagranicznych na czele. Ucierpiała na tym bezpowrotnie pozycja międzynarodowa Polski i wiarygodność państwa w oczach zwykłych obywateli. Porzucenie dotychczasowych sojuszników i z góry skazane na porażkę ambicje grania w jednej drużynie z Niemcami, Francją i Rosją skończyły się tragicznie.

Wewnętrzne skłócenie i walka polityczna między opozycją a partią władzy w Polsce zostały w mistrzowski sposób wykorzystane przez odzyskujących swoje wpływy w Europie Rosjan.

Chorobliwe ambicje,chęć zemsty na poprzednikach i poszukiwanie akceptacji za wszelką cenę oraz podporządkowanie twardych interesów państwa kwestiom wizerunkowym przez Donalda Tuska dawały Rosjanom świetne pole do rozgrywek. Premier polskiego rządu dał się wciągnąć w układ z rosyjskim premierem przeciwko prezydentowi własnego państwa. I od początku do końca realizował scenariusz napisany w Moskwie. Jego kulminacją była katastrofa smoleńska 10 kwietnia oraz prezentacja raportu MAK, potwierdzającego w oczach światowej opinii publicznej poślednie miejsce Polski w sferze wpływów wielkiego sąsiada ze wschodu.

Każdy inny rząd w normalnym demokratycznym kraju, w którym działają normalnie instytucje kontrolne i wolne, niezależne media, zostałby natychmiast odsunięty od władzy. A Platforma Obywatelska wciąż cieszy się, jak na polskie warunki, bardzo wysokim poparciem. Jest to pierwszy gabinet, który nie tylko przetrwał całą kadencję, ale również ma szansę na ponowne rządzenie.

Dlaczego tak się dzieje? Jedną z odpowiedzi daje najnowsza „Diagnoza społeczna”, z której wynika, że Polacy nie wiążą ani swoich sukcesów, ani porażek z państwem i kierującą nim partią. Jednym słowem, mają gdzieś, kto nimi rządzi, byleby za dużo od nich nie wymagał, a najlepiej zostawił w świętym spokoju. Platforma Obywatelska doskonale odczytała te oczekiwania większości wyborców.

To pokazuje niestety, że nie jesteśmy normalnym demokratycznym krajem, w którym obywatele mają szansę na poznanie prawdy o rzeczywistym stanie ich państwa. Bo gdyby ją poznali nie mogliby pozostać obojętni, ponieważ od stanu ich państwa zależy także ich indywidualna pomyślność.

Wszystkie instytucje powołane do kontroli władzy zostały skolonizowane przez partię rządzącą. A niezależne media albo stają się zakładnikiem partii opozycyjnej, a więc wpisują się, chcąc nie chcąc, w logikę partyjnej walki o władzę, albo w wyniku brutalnej eliminacji nieprawomyślnych poglądów pozostają w niszy przekonując przekonanych.

W pierwszym przypadku płacą cenę niezależności i wiarygodności. W drugim tracą siłę oddziaływania i szansę na przekonywanie do swoich racji „milczącej większości”, tkwiącej w oparach „świętego spokoju”.

Trudno jednak będzie zachować ten święty spokój w obliczu zbliżającej się kolejnej fali kryzysu i serii katastrof oraz porażek tego rządu, których nie jest już w stanie przykryć obsługujący partię władzy medialny establishment. Rozdźwięk między propagandą a rzeczywistością, doświadczany na co dzień, w końcu daje o sobie znać. I to coraz gwałtowniej.

Nawet jeżeli PO ponownie wygra wybory, nie zmieni to faktu, że jesteśmy świadkami początku końca „małej stabilizacji” Donalda Tuska, którą rozpoczęło odsunięcie od władzy rządu Jarosława Kaczyńskiego - osiągnięcie rządu PO, które w oczach jego członków wciąż usprawiedliwia zaprzepaszczanie szansy na budowę „silnej i nowoczesnej Polski w zjednoczonej Europie”.

Tekst ukazał się pierwotnie w "Gazecie Polskiej Codziennie".

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych