Według „Naszego Dziennika”, szef BOR gen. Marian Janicki kłamał przed dwoma miesiącami, gdy przed dwoma miesiącami sugerował w „Gazecie Wyborczej”, że zadaniem rosyjskiego transportowca Iła-76 nie było dostarczenie aut dla polskiej delegacji.
Gazeta zauważa, że opublikowany w poniedziałek załącznik nr 8 rozwiewa wszelkie wątpliwości na temat roli rosyjskiego samolotu na Siewiernym. Ze stenogramu korespondencji z wieży kierowania lotami wynika, że o godz. 5:22:14 czasu rosyjskiego płk Krasnokutski, zastępca dowódcy bazy w Twerze, wypowiedział następującą frazę: "Według, według planu, o, teraz Jak czterdzieści wylądował, to znaczy delegacja dziennikarzy. Ił siedemdziesiąty szósty ten nasz Frołow teraz jest na podejściu, tam będą samochody prezydenta. O dziesiątej trzydzieści lądowanie głównego prezydenta".
„Nasz Dziennik” przypomina, jak dwa miesiące temu szef BOR w " Wyborczej" mówił, że 10 kwietnia 2010 r. na Siewiernym miał czekać na prezydenta opancerzony mercedes klasy "S" z ekipą, która przyjechała wcześniej na rekonesans.
W chwili gdy Tu-154M znalazł się w pobliżu lotniska Siewiernyj, na płycie nie było żadnej ochrony. Janicki jednak temu zaprzeczał. "Funkcjonariusze ochrony zostali po wizycie premiera w Smoleńsku, podobnie jak samochody z kolumny, które przewoziły premiera i miały przewozić prezydenta" - powiedział "GW" szef BOR. "Ił-76 miał więc tego dnia przylecieć do Smoleńska nie z samochodami dla prezydenta, ale po to, by po skończonej wizycie zabrać cześć pojazdów używanych w kolumnie" - pisała gazeta w tekście "Jak to było z Iłem-76".
Od dawna wiemy jednak, że na lotnisku BOR-owców nie było, a samochody dla prezydenta leciały właśnie Iłem. „Nasz Dziennik” cytuje mjr. Roberta Terelę, byłego funkcjonariusza BOR:
Pan generał Janicki, mówiąc, że kolumna czekała, nie znał teczki operacji. Czyli przyznaje się do tego, że nie wie, jak była przygotowana operacja, albo po prostu oświadcza nieprawdę. Fakt, że Ił-76 tak późno lądował, a BOR nawet nie zareagował, działa na niekorzyść BOR. Tam de facto w ogóle nie było żadnej ochrony (…) Na pewno powinno być postępowanie wyjaśniające w sprawie. Jeśli szef BOR twierdzi, że samochodów na pokładzie Iła-76 nie było, to znaczy, że nie ma zielonego pojęcia, o czym mówi lub świadomie wprowadza w błąd opinię społeczną. Oznacza to również, że wiele rzeczy w kwestii rekonesansu nie zostało dopracowanych. Za tę sytuację oprócz gen. Janickiego odpowiedzialny jest jednocześnie gen. Paweł Bielawny, zastępca szefa BOR, bo jest on szefem pionu działań ochronnych.
Informacja z protokołu dowodzi też, że gdyby nawet TU-154M wylądował, delegacja nie miałaby czym pojechać do Katynia, skoro Ił z samochodami odleciał na lotnisko zapasowe, a załoga TU-154 ani jakiekolwiek polskie służby nie zostały o tym poinformowane.
„Nasz Dziennik” zwraca też uwagę na załącznik nr 3 do ujawnionego w poniedziałek protokołu.
Na stronie drugiej zamiast początku jednego z akapitów znajduje się gwiazdka. W wyjaśnieniu czytamy: "Na podstawie pisma Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie (nr Po. Śl - 54/10 z dnia 28.07.2011 r.) wykreślono początek zdania ze względu na dobro prowadzonego przez Prokuraturę śledztwa". Cały załącznik 3 przygotowała podkomisja lotnicza. Opisuje on kierowanie lotami przez służby naziemne przede wszystkim w Smoleńsku, choć pewien fragment poświęcono także pracy kontroli lotów w Warszawie. Załącznik rozpoczyna się od krótkiego profesjonalnego opisu kierownika lotów (KL) ppłk. Pawła Plusnina i kierownika strefy lądowania mjr. Wiktora Ryżenki. Następnie znajduje się punkt zatytułowany "opis przebiegu służby KL i KSL w czasie lotów, jakie przepisy zostały naruszone", po czym na kolejnych 31 stronach opisana została praca obu oficerów 10 kwietnia 2010 roku.
Jednak początek opisu zawiera lukę. Zdanie to wygląda następująco: "...w dniu 09.04.2010 r. w godz. wieczornych został poinformowany przez dyspozytora punktu dyspozytorskiego [pracownik cywilny wojska] o planowanych na dzień następny przylotach statków powietrznych: Tu-154M, Jak-40 i Ił-76". Kto został poinformowany? Z dalszego kontekstu wynika, że chodzi o Plusnina. Dlaczego jednak początek zdania jest tajny? Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej powołuje się na dobro sprawy.
Według dziennika, fragment ten może zawierać fakty, na podstawie których prokuratura zamierza postawić Rosjanom zarzuty.
znp, naszdziennik.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/118220-nasz-dziennik-analizuje-protokol-smolenski-gen-janicki-klamal-a-komisja-utajnila-wiecej-niz-zapowiadala
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.