Czterech menedżerów zachęca w CNN-ie do udziału w naszym rynku kapitałowym. Owszem ładnie mówią po angielsku, ale czy argument „nie strać szansy” w ustach orłów polskiego biznesu wystarczy?
Co by tu jeszcze sprzedać? Najlepsze – już poszło. Pałacu Kultury nikt na razie nie chce, a Wawelu – nie można.
Dopiero teraz, gdy wojsko przez swoją agencję do opychania ujawnia wszystkie swoje działeczki i budyneczki, widać ile tego mieli. Trudno zrozumieć po co. Ale wiemy wreszcie dlaczego armia była tak kosztowna.
Gdyby to ktoś podsumował ile forsy zmarnowano na armię zarządzających nierobów, na utrzymanie tych wszystkich ośrodków, posesji, majątków. To tłumaczy dlaczego nie mamy dróg, kolei i porządnego uzbrojenia.
Z jednej strony łupie się emeryta podatkami, a z drugiej lekką ręką marnuje się budżetową krwawicę na facetów mnożących przepisy i zakazy, by uzasadnić istnienie biurokratycznych etatów.
Solidarnościowe tsunami zatrzęsło chorym światem. Ale szybko wszystko wróciło: jedni są do roboty, a drudzy – do telewizji.
Najogólniej można by podzielić program na informację, rozrywkę i edukację. To trzecie publicznej telewizji wychodziło najlepiej. Programy edukacyjne nie są emitowane wprawdzie w PRIME TIME – nie ma takiej zresztą potrzeby – ale zawsze było robione rzetelnie przez kompetentnych ludzi, zaangażowanych w to co czynili i dlatego też rezultaty były przyzwoite.
Z rozrywką było już gorzej. Ale oczywiście nawet prymitywnych gustów nie można lekceważyć, tym bardziej, że dominują. Edukować, przekonywać dobrym wzorem – należy, ale to robota na dystans długi. A więc entertaiment to taki przekładaniec – trochę kiczu, ale coraz więcej ambitnych pozycji.
Jasne, że żyjemy w aż za ciekawych czasach. Ale i w zakłamanych. Jakże więc ważna jest rola informacji. A co za tym idzie rola tych, których zawodem jest zbieranie i przekazywanie jej ludziom.
Prawda! Przykazanie numer jeden dla żurnalistów. Gwałcona i poniewierana przez reżimy wszelkiej proweniencji. Przebijająca się z trudem przez cenzury uzurpatorów, którzy dorywają się do władzy.
Młody, wybijający się dziennikarz mówi w wywiadzie – mam w nosie polityków. I tak trzymaj chłopie. Jak długo tylko ci się uda. Bez kredytów, kosztów utrzymania rodziny, a za to z bezczelnością i wiarą młodości – łatwiej. I warto.
Bądźcie sprawiedliwi, ale nigdy nie zaprzyjaźniajcie się z politykami. „po co wam to” – że zacytuję słyszane teraz z ekranu stwierdzenie wobec narkotyków. Taka „przyjaźń” uzależnia, bardziej niż LSD. Skorzystasz z pierwszeństwa informacji, która i tak za chwilę zdechnie – i zostaniesz uzależniony. Postawią ci, pochwalą, coś tam dadzą – ale naprawdę to stracisz i w oczach fundatora, a już na pewno słuchacza – widza. A on jest wytrenowany w wyłapywaniu smrodu, korupcji i lizusostwa.
Dziennikarz kłamie raz! Tak przynajmniej być powinno, Niestety niektórym zawodowym łgarzom udaje się ujść cało przez lata. Mówią potem, żeby nie przypominać im tego, czego i tak najbardziej się wstydzą. Bo się… nie otworzą. I dobrze. Znacznie lepiej by było gdyby sami, dobrowolnie się zamknęli. Teraz jednak wszystko wolno, więc i żywot dyspozycyjnych pewniejszy.
Co prawda nie dotyczy to telewizji. Tu działa bezpardonowo partyjna szufla. Uczciwy czy kłamczuszek, dobry czy ofiara losu – ważne czy „NASZ”. Wchodzi na Woronicza, Malczewskiego nowa ekipa i od razu wymiata.
Jak więc będzie po 9-tym miesiąca przyszłego? Ostaną się wrześniowe mądrale czy dostaną kopa, jak to już wielokroć bywało.
Nic dziwnego więc, że już w czasie kampanii wyborczej ci „na pozycjach” muszą wybrać: zaangażować się po którejś ze stron, zaryzykować? Czy też prowadzić wywiady – rozmowy bezpłciowo („bom niezależny i obiektywny”) osiągając wówczas grzeczność i nudę!
Oczywiście jest gdzieś złoty środek. Jednak cwaniactwem i udawaniem świętoszka nie osiągnie się tego zbożnego celu. Zawodowe doświadczenie, rutyna mogłyby być pomocne – ale do wywiadów, na pierwszą linię wysyła się bardzo często gadające główki, które niewiele jeszcze wiedzą, nic ciekawego nie napisały. Takie kukiełki.
Ryzyko jest przypisane do dziennikarskiego zawodu. To tak trochę jak ze skokiem do wody z wysoka. Nabierz powietrza, wybij się i leć bracie. Ale jeśli się boisz to w ogóle nie skacz. Bo walniesz brzuchem.
Zawsze jest coś za coś. Ale strach nie może paraliżować. Zwłaszcza przed politykiem, partią. Popatrzcie jak szybko mijają ci sztucznie napompowani idole. Można by im nawet współczuć. No, ale w końcu pchają się do władzy na własne życzenie.
Jeśli nie potrafisz nie pchaj się na afisz.
A tu wręcz przeciwnie. Na płotach, murach – już mniej na szczęście na kosztownych bilbordach – promienne gęby i obietnice.
„Nowi”, choćby rzeczywiście mieli coś do powiedzenia, potrafili – nie mają szansy. Wylansowani onegdaj są po prostu bardziej znani – choćby i ze złej strony. Na nowe twarze nie ma cierpliwości. Tylko pobieżne zainteresowanie. Telewizja, radio nie znajduje dla nich czasu, nie daje im szans. Dlaczego nie wsłuchuje się w to, co mają do powiedzenia? Propagandowa łatwizna. Odbije się potem czkawką: „znowu ci sami!”
„Sami swoi” – to było dobre w wykonaniu Kowalskiego i Hańczy. Pawlak i Kłopotek mniej cieszą. Kandydaci na posłów i senatorów poprzydzielani czasem przedziwnie - blokują dostęp do lepszych miejsc miejscowym. Bo „jedynka” jest najważniejsza. Ludzie, a zróbcie psikusa i olewajcie „jedynki”. Przecież to można by załatwić. No, ale trzeba się trochę przejmować wyborami. I pomyśleć!
Pomyślmy wszyscy o całym naszym ustroju parlamentarno-prezydenckim. Jest jak jest, ale czy jest dobrze. Teraz jest właśnie czas refleksji. Obyśmy potem nie narzekali przez 4 lata.
I tak od wyborów do wyborów. Płynie sobie zaniedbana Wisła przez piękną krainę. A tu w Warszawie nagle port jej zasypują (częściowo). Transport wodny, tani i wspaniale wykorzystywany u naszych mądrych zachodnich sąsiadów – u nas traktowany jest wręcz wrogo. Nic się w tej sprawie nie robi od lat.
Płynie niewykorzystywana Wisła, płyną wyświechtane frazesy. Teksty i obietnice. Ciekawe jak to będzie w październiku, kto popłynie, a kto utknie na mieliźnie. Pamiętaj wyborco: „jedynka” też może dostać pałę!
Felieton ukazał się na portalu SDP.PL
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/118216-dziennikarz-klamie-raz-co-prawda-nie-dotyczy-to-telewizji-tu-dziala-bezpardonowo-partyjna-szufla
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.