Aleksandra Pietrowicz, Elżbieta Wojcieszyk, IPN Poznań
Tekst z najnowszego Biuletynu Instytutu Pamięci Narodowej
DZIEWCZYNA Z FOTOGRAFII
Prawie dwa lata temu w „Biuletynie Instytutu Pamięci Narodowej”wśród kilku fotografii obrazujących życie codzienne Polaków w tzw. Kraju Warty znalazło się zdjęcie rodziny Latuszków wykonane w okupowanym Krotoszynie. Uwieczniono na nim świętowanie rocznicy pożycia małżeńskiego w domowym zaciszu, na tle obrazu „Zbuntowany Orzeł”. Nieznane nam były losy ludzi z fotografii, otrzymanej dzięki uprzejmości Muzeum Regionalnego w Krotoszynie. Czasem jednak historia sama potrafi się o siebie upomnieć.
Na początku 2010 r. autorkę artykułu odszukał jeden z czytelników „Biuletynu”, który rozpoznał na zdjęciu swoją krewną. Dzięki jego pośrednictwu nawiązałyśmy kontakt z panią Leokadią Lorkiewicz z domu Latuszek. W lipcu 2010 r. spotkałyśmy się z nią i jej dwiema przyjaciółkami w przemiłym, pełnym pamiątek mieszkaniu Zbigniewy Zelby-Tymofijczyk w Krotoszynie. Trzecią uczestniczką spotkania była pani Teresa Ruks-Stankiewicz.
Popłynęła opowieść o latach okupacji, które – jak się dowiedziałyśmy – nie odebrały im radości życia i odwagi do działania, chociaż położyły się tragicznym cieniem na ich młodości. W pierwszym dniu września 1939 r. rodzina Latuszków, podobnie jak inne rodziny urzędników państwowych (ojciec Leokadii, Józef, był policjantem), znalazła się w transporcie ewakuacyjnym, którego miejscem przeznaczenia miała być Żółkiew. Następnego dnia, w okolicach Koła, pociąg został zbombardowany przez samoloty niemieckie. Ciężko ranny dziewięcioletni braciszek Leokadii – Mieczysław – zmarł jeszcze tego samego dnia. Rozpoczęła się tragiczna tułaczka ewakuantów. Przez Warszawę, gdzie przeżyli kolejne potworne bombardowanie, trafili do Lublina, a potem w okolice Zamościa. Byli na terenach znajdujących się pod okupacją sowiecką. Tam po raz pierwszy Leokadia zetknęła się z rozstrzeliwaniami Polaków.
Wreszcie, po uzyskaniu koniecznych przepustek, mogli wracać w rodzinne strony – pieszo. W drodze spotkali się z wielką życzliwością ludzi; dzięki temu przetrwali. W Krotoszynie zastali mieszkanie doszczętnie rozgrabione. I znów pomogła ludzka solidarność. Wokoło panował terror i szykany. Dochodziły wieści o egzekucjach, wysiedleniach, wywózkach do obozów. Obowiązek ciężkiej pracy zastąpił szkolną naukę. Dla Polaków nie było dostępu do kultury, rozrywek, sportu. Niemcy dla swojego bezpieczeństwa wyznaczali zakładników. Mimo przygnębienia Polacy nie poddawali się nastrojom rozpaczy. Powstawały pierwsze podziemne organizacje.
Leokadia złożyła konspiracyjną przysięgę 8 grudnia 1939 r. i otrzymała pseudonim „Wara”. Miała wtedy siedemnaście lat. Wraz z najbliższymi koleżankami i kolegami znalazła się w Szarych Szeregach i podziemnej organizacji młodzieży katolickiej „Odrodzenie”, którą kierował Alojzy Matyniak „Mak”. Uczestniczyła w wydawaniu i kolportowaniu prasy konspiracyjnej (w niedużym Krotoszynie ukazywały się m.in. czasopisma „Drogowskaz” i „Biuletyn Informacyjny Agencji CIDiO”), prowadziła tajną działalność kulturalno-artystyczną i charytatywną, wspomagała konspiracyjne duszpasterstwo, przygotowywała się do pomocniczej służby wojskowej w szeregach ZWZ-AK (szkolenie sanitarne, łączność). Starała się także kontynuować naukę szkolną na kompletach prowadzonych przez Hieronima Ławniczaka „Wronę” oraz w ramach tajnej wszechnicy „Wszem”. Sama z kolei uczyła dzieci z zaprzyjaźnionych rodzin.
W 1942 r. została wyrwana z rodzinnego Krotoszyna i wywieziona do ciężkiej pracy przymusowej w fabryce zbrojeniowej w Hanowerze, gdzie zresztą również starała się szerzyć ducha harcerskiego i „odrodzeniowego”, nawiązując przy tym wiele serdecznych przyjaźni z innymi niewolnicami III Rzeszy. (Później stworzone przez nią struktury zostały włączone do krotoszyńskiej konspiracji i otrzymały kryptonim „Zapłocie”). Ciężko chora, niezdolna do pracy, po roku powróciła do Krotoszyna. W czasie okupacji razem z matką Marią i bratem Władysławem „Okszą” była czterokrotnie wyrzucana z mieszkania. Ojciec pozostał w Generalnym Gubernatorstwie, gdzie – mimo wszystko – czuł się bezpieczniej. Czasami jednak przyjeżdżał do Krotoszyna „przez zieloną granicę”, m.in. w dniu, w którym przypadała rocznica jego ślubu z Marią. Wtedy ktoś z domowników zdejmował ze ściany obraz z bukietem kwiatów, otwierał ramki i wydobywał ukryty wewnątrz wizerunek polskiego orła.
[…] bo Niemcy chcieli go zniszczyć, a on się buntował i chciał się pokazać. I kiedy znikał wierzchni obrazek z kwiatami – była Polska
– wyjaśniła pani Leokadia pochodzenie nazwy „Zbuntowany Orzeł”.
Po wielkim entuzjazmie 23 stycznia 1945 r. – gdy przed ratuszem krotoszyńskim zebrała się chyba cała ludność miasta, a żołnierze AK pod wodzą por. Władysława Kędzierskiego wyrzucali przez okna hitlerowskie flagi i portrety – nadciągnęła groza nowego systemu. Harcerstwo próbowało działać w podziemiu. Szybko jednak zaczęły się represje. Najbliższa przyjaciółka Leokadii, Zbigniewa Zelba-Tymofijczyk, która w pierwszym powojennym roku współpracowała z „Akacją”, pismem Kompanii Rycerskiej Armii Krajowej, wydawanym konspiracyjnie przez Alojzego Matyniaka, znalazła się w areszcie krotoszyńskiego Urzędu Bezpieczeństwa, gdzie na skutek pobicia doznała trwałego kalectwa. Leokadia prowadziła sekretariat legalnej organizacji „Prołuż”, działającej na rzecz autonomii ludności słowiańskiej na Łużycach, którą również kierował Matyniak. Na szczęście nie była represjonowana.
Jakoś ułożyła sobie życie. Dzięki tajnemu nauczaniu szybko nadrobiła stracony czas. Zdobyła zawód księgowej. Wyszła za mąż za oficera II Korpusu, który długo tułał się w poszukiwaniu pracy, bo w „ludowej” Polsce – jako przedwojenny nauczyciel – nie mógł pracować w swoim zawodzie. Był okres, kiedy sama utrzymywała całą rodzinę.
W 1989 r. trzy przyjaciółki z zapałem rozpoczęły dokumentowanie dziejów krotoszyńskiego „Odrodzenia” i harcerstwa, powołując Krąg Szarych Szeregów. Włączyły się w tworzenie w swoim mieście Światowego Związku Żołnierzy AK. Wreszcie mogły działać jawnie, doczekały się też uznania. W lutym 2003 r. pani Leokadia została mianowana porucznikiem.
Umówiłyśmy się na ponowne spotkanie wiosną 2011 r. Niestety, nie zobaczymy już dziewczyny z „naszej fotografii”. Leokadia Lorkiewicz zmarła 30 grudnia 2010 r., spoczęła na cmentarzu w Krotoszynie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/117890-zbuntowany-orzel-poruszajaca-historia-pewnego-zdjecia-polski-los-w-czasie-ii-wojny-swiatowej-i-powszechne-bohaterstwo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.