David Tamm: "Polska walczy o swoją duszę, wszyscy walczymy, a świat patrzy. To jest sprawiedliwa wojna, jaką należy prowadzić"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Na co Polska może być jeszcze potrzebna? Ankieta „Arcanów” – rok 2011. Odpowiada David Tamm.

 

David Tamm (ur. 1978) – amerykański badacz miejsca człowieka w Kosmosie; absolwent m.in. Centre for European Studies, UJ (gdzie napisał rozprawę Tsiolkovsky's Imperative – częściowo drukowaną w “Arcanach”); inicjator internetowego University of Antarctica; pracuje nad projektem: Universal History and the Telos of Human Progress.

***


In 1918, Poland returned to the map of Europe. The goal now is to make sure that in 2018 Europe itself does not begin to disappear from the map of the world. This is the meaning Poland has for the West. By leading the process of discovery of immortal purpose, by continuing to embed that evolving sense of purpose into national life, and by maintaining the atmosphere of the free exchange of ideas necessary for its ongoing investigation, the power of the Polish imagination to apprehend the intangible becomes its great gift to a civilization that seriously needs its help.


Nie piszę tego, by wywołać rumieniec zawstydzenia u czytelników, ale „Polska” ma znaczenie dla Zachodu ponieważ zawiera w sobie to coś, co większość Zachodu już utraciła: tym czymś jest instynktowne uczucie powiązania ludzkiej wspólnoty z nieśmiertelnym celem.

Jeśli mogę użyć ulubionej formuły ekonomicznej Ronalda Reagana, owo uczucie (czy raczej: zrozumienie) „nasączało” ten kraj przez tyle wieków, że nawet obecnie zachowuje on, świadomie czy nieświadomie, coś z dawnej społecznej wolności, charakteryzującej niegdysiejszą Europę. Oznacza ona nie tylko bycie wolnym, ale także poczucie wolności. Dlatego zagraniczni goście często mają trudności z wyrażeniem tego, „co im się podoba w Polsce” i odpowiadają po prostu, że „ma to coś wspólnego z atmosferą”. Polską atmosferą. Cóż, atmosfera jest czymś, co jest równomiernie rozprzestrzenione wokół globu. Liczy się raczej to, co robimy z naszą cząstką atmosfery.


Uczucie społecznej wolności „wspólne dla Europy” ma także swoje niedostatki. Każdy naród rozwijał swoje rozumienie owej wolności, tak jak ten sam owoc pojawia się w rozmaitych odmianach lokalnych. Owe rozmaite rozumienia wolności wyraża muzyka. Cóż lepiej przywoła austriacką wolność od Straussa? Nawet kiedy Rosjanie byli nie zupełnie wolni, w muzyce Musorgskiego zyskujemy potwierdzenie, iż znajdowali oni swoistą wolność w majestacie swojego kraju. Posłuchajmy Coplanda, by poczuć swobodę amerykańskiego pogranicza, albo Wagnera – aby zagłębić się  w wiedzę o jednym z dominujących narodów europejskich.   W Chopinie, na przykład w drugim mazurku z opusu 6. słyszymy polską skłonność do owej atmosfery wolności, w Marszu żałobnym – tęsknotę za nią, a w innych jeszcze utworach samą esencję owej atmosfery.


Oprócz stacji telewizyjnych pokazujących atrakcje geograficzne świata, oglądanych przez stosunkowo ograniczoną widownię, a także oprócz informacji o katastrofie smoleńskiej, ostatni raz, kiedy Polska znalazła się w zachodnich mediach „dla mas”, to był oczywiście czas śmierci Jana Pawła II. Kiedy kamery wszystkich agencji informacyjnych pokazywały Polaków w Krakowie, Warszawie czy Rzymie, to nie tylko dlatego, że Ojciec Święty był Polakiem, ale także dlatego, że reporterzy i ich widzowie zaczęli rozumieć, że nie tylko „ludzie przed obiektywem”, ale „wszyscy” (zgromadzeni wokół Polacy) świadczą o idei nieśmiertelnego celu.

Także „polskie zbiorowiska” w innych miejscach, takich jak Chicago i Nowy Jork (a także, zakładam, w Londynie, Dublinie, Paryżu czy Berlinie) były pokazywane – ponieważ dostrzegano w nich coś bardziej fundamentalnego niż tylko związek etniczny z Papieżem: coś, co wyrażało ich tożsamość i wyróżniało je zarazem na tle masowego społeczeństwa zachodniego, jakie rozwinęło się po II wojnie, a w szczególności uformowało się po zakończeniu Zimnej Wojny. To „coś” było rewelacją dla wszystkich ludzi, którzy chcieli patrzeć. Wyrażane przez Polaków w tych szczególnych momentach poczucie transcendencji było dostrzegane przynajmniej z perspektywy dwóch kontynentów, które owo poczucie w znacznym stopniu już utraciły, ale także z perspektywy całego świata obserwującego owe chwile również z zaskoczeniem.


Dostrzegam zarazem wiele smutnych spraw, które wykazują, jak bardzo Polska nie ma znaczenia dla amerykańskiego społeczeństwa. Przywódcy polityczni Stanów Zjednoczonych rozpatrują Polskę jako:

1) kraj, który upomina się o zniesienie reżimu wizowego,

2) kraj, który dotychczas był gotowy dołączać do zamorskich interwencji Stanów Zjednoczonych, czasem wątpliwych, czasem całkowicie nieusprawiedliwionych, opierając się na pojęciu wzajemnego sojuszu, w pewnym stopniu (ze strony Stanów Zjednoczonych) nieodwzajemnionego.

O tym, że nasze kraje mają długą historię wspólnej walki w sprawach jak najbardziej słusznych, niemal nikt nie pamięta, nawet w moim pokoleniu Amerykanów polskiego pochodzenia. Ameryka istotnie zmieniła się bardzo od czasów, kiedy nasze narody były potajemnie kulturowymi sojusznikami  w Zimnej Wojnie. Pomnik Kościuszki w Detroit, dar Krakowa, jest często upstrzony napisami graffiti (mało kto wie, kto jest bohaterem tego pomnika i dlaczego tam stoi, z kapeluszem z piórkiem w ręce).

Mógłbym dodać tutaj parę cukierkowych banałów o moich dziadkach – emigrantach z Polski i o tym, jak moja znajomość Polski tworzyła się z opowieści snutych w ich kręgu przez ludzi niezwykle godnych szacunku, z pokolenia, które przeżyło swoje życie w Ameryce w skromny sposób.


Chwila nie jest jednak właściwa dla opowiadania banałów. To jest czas kairos (po grecku: godzina decyzji), a to, co musi być zdecydowane przez dzisiejsze pokolenie Polaków to odpowiedź na pytanie, czy Polska ma etnokulturowe prawo do dalszej egzystencji. W przeszłości odpowiedź na to pytanie byłaby niezwykle prosta. Dziś jednak możliwe, a nawet prawdopodobne są inne warianty odpowiedzi.


Polska oczywiście może bez problemu pozostać jako geograficzna nazwa na mapie, bez wątpienia pozostaną jej przestrzenie. Jeśli jednak specyficzny wzór etnokulturowy, który zamieszkiwał owe przestrzenie, zostanie odrzucony, ulegając – z własnej woli lub nie –  współczesnej serii wielorakich transnarodowych eksperymentów społecznych, wówczas zniknie to, co Roger Scruton określił jako „czarodziejską ojczyznę” (enchanted homeland).

Scruton sam obserwuje rozczarowanie Brytyjczyków erozją tego poczucia w ich kraju i w nich samych, doprowadzające ich do pewnego otrzeźwienia. Dlatego właśnie starsze Angielki, siedząc w krakowskiej kawiarni mówią często z rozmarzonym wzrokiem – „tu jest tak, jak kiedyś było u nas…” Mają na myśli właśnie ową atmosferę swobody.


Wiąże się z tym znaczenie, jakie Polska ma dodatkowo dla Zachodu: może ona mianowicie pomóc w rozstrzygnięciu kwestii, czy kraj zachowuje jeszcze wolność życia w taki sposób „jak sam tego chce”, czy raczej musi żyć tak „jak oni [inni] chcą, żeby żył”. Naród jest polityczną ekspresją określonego, specyficznego społeczeństwa (ludu). Jeśli jego specyfika zostaje porzucona pod narastającą presją świata „super-nowoczesności”, następuje nudna, nużąca uniformizacja, przed którą przestrzegali Papież, Sołżenicyn i inni.

Polska może stać się jeszcze jedną kolonią mrówek, w której ludzie egzystują i zabiegają o swoje sprawy, żyjąc w „ekonomii” zamiast w „kraju”, bez żadnego przywiązania do ziemi, do siebie nawzajem, do kultury, która niegdyś ich łączyła.

Liberałowie, którzy domagają się „praw do wszystkiego”, ograniczają faktycznie „wolność od” obecną w polskiej atmosferze, podczas gdy konserwatyści koncentrują się na „utrzymaniu rzeczy po dawnemu”. Obydwa stanowiska nie są właściwe. „Utrzymywanie” jest dobre tylko wówczas, kiedy to, co chcemy „utrzymać” jest w dobrym stanie. Co więcej, wieczne „utrzymywanie” bez żadnego postępu nie pozwoliłoby rozwinąć się ludzkiemu duchowi. „Utrzymywanie” jest czymś, co wykonujemy na karuzeli, aby móc się kręcić dalej. Nie zaspokaja jednak głębszych pragnień członków żadnej politycznej wspólnoty, także wspólnoty państwowo-narodowej, niezależnie od tego, jak marne by nie były jej atrybuty. Przykładem udanej wspólnoty politycznej jest taka, która tworzy forum, gdzie ludzie mogą osiągać to, co Allan Bloom wskazywał jako najwspanialsze cele w życiu: zwycięstwo w sprawiedliwej wojnie, doskonałą miłość, odkrywanie prawdy, twórczość artystyczną i religijną pasję.


Polska walczy o swoją duszę, wszyscy walczymy, a świat patrzy. To jest sprawiedliwa wojna, jaką należy prowadzić. Nowe środki wyrazu miłości i prawdy – w sztuce i w religii – to są sposoby prowadzenia owej walki. Edukacja, której cele są określone bardziej przejrzyście, a moc decyzji oddana jest rodzinom i wspólnotom – to także jest sposób owej walki.

W 1918 roku Polska wróciła na mapę Europy. Dziś celem jest to, by w 2018 roku Europa nie zaczęła znikać z mapy świata. To jest znaczenie, jakie Polska ma dla Zachodu. Stając na czele procesu odkrywania nieśmiertelnego celu, kontynuując zakorzenianie owego ewoluującego poczucia celu w życiu narodowym, a także podtrzymując atmosferę swobodnej wymiany idei koniecznej dla nieustannego śledzenia owego celu – moc polskiej wyobraźni pozwalająca zbliżać się do tego, co nieosiągalne, staje się wielkim darem dla cywilizacji, która bardzo potrzebuje  jej pomocy.


Nie rozumiem, dlaczego Polska miałaby być pozostawiona sama z tym zadaniem, ani też nie rozumiem, jak jej specyficzna zdolność do wypełniania tego zadania odtwarza się nadal, biorąc pod uwagę, że jej naród został zdekapitowany. A jednak tak jest i, niezależnie od tego, czy jest prawdą, że narody świata mają pewne darowane przez Boga zdolności i przeznaczenie – czy też nie, trzeba przyznać, że współczesnym objawieniem mesjanistycznej przeszłości Polski jest praca na rzecz dobra większego, na rzecz naszej wolności i odkrywania nieśmiertelnego celu.


Europa miała do czynienia z kwestią polską przez wieki, Rosjanie także. Dziś my powinniśmy przedstawić nową kwestię polską, sformułowaną w duchu tradycji Tomasz z Akwinu, Kopernika, Ciołkowskiego i Jana Pawła II. Taką, która określa i przedstawia wyższość wzorów życia i kultury zdolnych do dalszego odkrywania przez ludzkość ostatecznej rzeczywistości. Taką, która przywraca poczucie postępu związanego z aktywnością skierowaną na potwierdzanie sensu owej rzeczywistości.


Zachód potrzebuje nowej kwestii polskiej, która – tak jak owa dawniejsza – jest nie do zlekceważenia – nawet przez postnowoczesnego „łamacza narodów”.

Przełożył z angielskiego Andrzej Nowak



Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych