Chyba nawet sztabowcy poszczególnych partii gubią się w tym, kto kogo i gdzie zaprasza na debatę. Platforma skutecznie zaszachowała debatami, PiS skutecznie problem rozwodnił i skomplikował.
Generalnie jednak - debat w telewizjach odmawia PiS. Przynajmniej teraz, gdy zażądała tego partia rządząca. I gdy zaraz za tym żądaniem media zaczęły organizować debaty. Pierwszą zorganizował Polsat. Zaprosił czterech polityków, ustawił cztery krzesła, posadził dziennikarza, i... debata teoretycznie gotowa. Przyszło dwóch polityków - premier Tusk i wicepremier Pawlak- i sobie nie żałowali:
Premier Tusk:
"Chciałem przede wszystkim podziękować państwu [z TV Polsat], że przerwaliście ten dziwny ciąg zdarzeń, czyli debaty o debatach i odbyła się pierwsza - zaimprowizowana, ale przyzwoita debata".
"(...) taka moja serdeczna rada pod adresem pana Napieralskiego i pana Kaczyńskiego, żeby nie byli takimi kunktatorami i nie obawiali się. Na pewno premier Pawlak i ja nie będziemy chcieli nikogo skrzywdzić w czasie takiej debaty, tylko serio rozmawiać".
"Ja pamiętam cztery lata temu, jak prosiłem, błagałem, groziłem jako lider opozycji, że chcę bezwzględnie uczestniczyć w debatach. Dla opozycji to jest szansa wyjątkowa uczestniczyć w debatach, więc powinni chcieć" - dodał Tusk.
Premier zachęcił też media, mówiąc, że w sprawie debat "potrzebna jest inicjatywa mediów, my powinniśmy być do dyspozycji mediów", i że on zawsze się stawi.
A Waldemar Pawlak dodał:
"No a opozycja dała w krzaki i nie wzięła udziału nawet w takiej okazji jaka tu była, żeby o tych sprawach, które teraz przed wyborami są ważne, żeby pokazać swoje propozycje i swoje też postulaty i pomysły na następną kadencję".
Co z tego wszystkiego wynika? Ano że znów wszystko u nas niby zachodnie, ale jednak wschodnie. Bo czy na zachodzie naprawdę tak organizuje się debaty? Czy media ogłaszają, że dziś debata u nas, a jutro w innej stacji? Czy wystarczy wysłanie zaproszenia?
Nie. Debaty na zachodzie są starannie przygotowywane. Wymagają skomplikowanych uzgodnień ze sztabowcami, ustalenia równych reguł gry. To nigdy nie jest wyłącznie domena mediów. A politycy szykują się do nich przez wiele godzin. Nikt nie biegnie na pstryknięcie palca. Tak debatować mogą politycy niższej rangi, ale nie liderzy
A już stacja organizująca debatę ze świadomością, że niemal na pewno nie skorzysta z niej jedna ze stron, naraża się na poważny zarzut stronniczości (depesza PAP o odmowie ze strony PiS zeszła o 1553, innych sygnałów oficjalnych ze strony partii nie było).
Puste krzesła - tak rażące niektórych w studiu Polsatu - to zabieg bardzo mocny. Zabieg, który można zastosować w szczególnym przypadku. Np. gdy kandydat wycofa się w ostatniej chwili, gdy złamie ustalenia, gdy wcześniej potwierdzał przybycie. Tu nic takiego nie miało miejsca. Puste krzesła w tym kontekście to zwykłe narzędzie medialnej przemocy.
Debata Kaczyński-Tusk raczej się odbędzie (o ile kampania nie przybierze szczególnie brutalnego charakteru). Ale naprawdę nie wiem, dlaczego debata miałaby odbywać się zaraz na początku kampanii, jeszcze w okresie wakacyjnym, na pierwsze wezwanie gwizdkiem. Albo dlaczego debat ma być nieskończenie wiele. Bo tak chce Platforma?
Jasne, że tak chce. Przecież debata o debatach jest znacznie wygodniejsza niż debata np. o drogach. Inna sprawa, że PiS własnych tematów nie zdołał dotąd narzucić - choć kilka celów kampanii osiągnął (uspokojenie i ujednolicenie przekazu).
PiS w tej kampanii gra bardzo ostrożnie. I trudno się dziwić, bo lód pod stopami ma wyjątkowo kruchy, a pod tym lodem mieszkają nie sympatyczne rybki, ale rekiny. Także medialne rekiny. Choć prawda, że czasem się uśmiechają.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/117577-przesada-z-tymi-debatami-tu-i-teraz-natychmiast-od-kiedy-to-debaty-zwoluje-sie-w-trybie-przewidzianym-dla-podworkowej-zabawy