W przyszłym tygodniu prawdopodobnie ostatnie posiedzenie Sejmu. A na nim jednak europejski rozdział konstytucji przyjęty niedawno - jednogłośnie - przez Komisję Konstytucyjną.
Czyżby Platforma Obywatelska zmieniła taktykę i pozwoliła na uchwalenie tego rozdziału? Raptem kilka tygodni temu Donald Tusk zmuszał przedstawicieli PO w Komisji Konstytucyjnej aby opóźniali prace.
Tak naprawdę nic się nie zmieniło. Mówi polityk Platformy: Projekt zostanie przedstawiony, nasz klub zgłosi liczne poprawki, a parlament nie zdąży ich już przyjąć lub odrzucić. Po prostu nie będzie już czasu, zacznie się kampania.
Za tą hipotezą przemawiają wypowiedzi niektórych polityków Platformy, a nawet ministra Sikorskiego, którzy po wielu tygodniach milczenia pozwolili sobie na krytyki wobec tego projektu. Na przykład prawo opozycji w parlamencie do zaskarżania unijnego prawa do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości zaczęli przedstawiać jako coś niedobrego. Podobnie zasadę, że grupa posłów może skierować umowę międzynarodową przed jej ratyfikacją do Trybunału Konstytucyjnego. - To niepotrzebne blokowanie - padły komentarze.
W efekcie widać już, że nie chodzi tylko o niechęć do kompromisu z opozycją w czasie kampanii. Zwłaszcza rząd jest niechętny wobec tego projektu. Który był produktem współpracy szefa Komisji Konstytucyjnej Jarosława Gowina z posłami PiS w tej komisji Kazimierzem Ujazdowskim i Karolem Karskim. Tusk i Sikorski nie zgadzają się z tym, co na skutek tej współpracy powstało.
Z mojej rozmowy z ważnym urzędnikiem rządowym wynika, że szczególnie nie podoba im się mechanizm tak zwanej kładki. Polega on na tym, że zmiany w ustroju Unii Europejskiej, które nie wymagają zmiany traktatu byłyby akceptowane nie tylko przez rząd, ale przez prezydenta i parlament. Ten urzędnik tłumaczył mi, że to będzie wiązało każdemu rządowi ręce. - Mając za plecami dodatkowych kontrolerów nie będzie wiarygodny wobec swoich partnerów.
Posłowie PiS odpowiadają, że konieczność uzyskania poparcia parlamentu i prezydenta raczej wzmocni siłę negocjacyjną rządu.
- A zarazem takie zmiany powinny być znane opinii publicznej, powinna się nad nimi odbyć debata w parlamencie - tłumaczy Kazimierz Ujazdowski.
I zarzuca rządowi, że chciałby prowadzić politykę europejską "po kryjomu".
Rząd ma też pretensje do Gowina i innych członków PO w Komisji Konstytucyjnej, że nie zadbali o wpisanie do tego rozdziału przepisu, który umożliwiałby wprowadzenie w Polsce euro.
Spór o ten rozdział to jedna z istotniejszych kontrowersji ostatnich czasów, niestety zbyt skomplikowana aby stała się jednym z tematów kampanii. Pytanie brzmi, czy polityka europejska będzie domeną samych tylko urzędników, czy przedmiotem debat - także w parlamencie i przed ciałami kontrolnymi o charakterze sądowym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/117566-platforma-dopuszcza-pod-obrady-sejmu-europejski-rozdzial-konstytucji-ale-tylko-po-to-aby-go-ostatecznie-nie-uchwalic