Polska demokracja jest poważnie chora. Prof. Rybiński ujawnia: "Mojej żonie grożono, że ją zwolnią, jeśli będę krytykował PO"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

W najnowszym tygodniku "Uważam Rze" poruszający wywiad z profesorem Krzysztofem Rybińskim. Ekonomista ujawnia, że jego żonie grożono iż zostanie zwolniona jeśli on nadal będzie krytykował PO:

 

Tak, były naciski na moją żonę. Stwierdzenia, że jeżeli będę tak mocno krytykował rząd Donalda Tuska, ona straci pracę. Pracowała wtedy w instytucji pośrednio zależnej od rządu.

Te słowa to kolejny sygnał, że polska demokracja jest chora. Że za kulisami powszechnego poparcia dla rządu mamy do czynienia z rozmaitymi formami kupowania bądź wymuszania tego poparcia. W kraju przewodzącym Unii Europejskiej stosuje się białoruskie metody. I to niestety skutecznie. Ponownie oddajmy głos rozmówcy tygodnika:

 

Premier Tusk wychodzi i mówi: mamy niecałe 55 procent PKB długu. Porównajcie to z Włochami. Wniosek – u nas jest nieźle.

Tego robić nie wolno, to złe porównanie. Powinniśmy się porównywać z nowymi krajami Unii Europejskiej. I w tej skali niestety jesteśmy w  czołówce. Węgry mają najgorszą sytuację i bez pomocy międzynarodowej by się rozsypały, mają dług znacząco przekraczający  70 procent PKB. Potem jest Polska, a dalej długo, długo nic. To nie jest zielony obraz!

 

Dlaczego, skoro jest tak źle, inni ekonomiści tego nie mówią? Dlaczego informacja o tym, że rząd po raz kolejny sięga do rezerwy demograficznej, pieniędzy na ciężkie czasy, żeby wypłacić emerytury, jest uznawana za nieistotną? Często spotykamy się z dwójmyśleniem – prywatnie ekonomiści biją na alarm, publicznie rząd wychwalają i uspokajają.

Co do rezerwy demograficznej – to miał być zaskórniak na czasy, gdy będzie coraz mniej młodych ludzi na rynku pracy. Tymczasem dziś mamy najlepszą w historii sytuację demograficzną. Jednocześnie mamy na rynku pracy dwa wyże demograficzne – ten powojenny i ten po stanie wojennym. Powinniśmy dziś kumulować oszczędności. A tymczasem – przejadamy. Tak nie wolno!

Co do dwójmyślenia  - niestety, ale trudno się z tym nie zgodzić. Chęć bycia zapraszanym na salony bywa tak duża, że ludzie się boją powiedzieć to, co myślą. Też tego doświadczam. W prywatnych rozmowach padają bardzo dosadne stwierdzenia. Publicznie zupełnie inne tezy. Ja tak nie potrafię. Tak mnie wychował ojciec, który miał 15 lat jak uczestniczył w Powstaniu Warszawskim. I nie umiał potem już kłamać. Ja też nie potrafię.

 

Jak nazwać taką demokrację? Co jeszcze ukrywa rząd? Polecamy wywiad w "Uważam Rze"

 

wu-ka, źródło: Uważam Rze

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych