Tonący debaty się chwyta. "Zaproszenie na debaty zdaje się być pułapką zastawioną na PiS"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

Sobotnie wystąpienia polityków Platformy Obywatelskiej poskutkowały serią debacianych wyzwań. Premier wyzywa Jarosława Kaczyńskiego, Jan Vincent Rostowski Beatę Szydło, z ministrem Sikorskim miałaby debatować Anna Fotyga. Zapał polityków PO do debatowania wrósł diametralnie przed wyborami. Co ciekawe to właśnie działacze tej formacji od niemal czterech lat wszelkie debaty ucinają atakując personalnie konkurentów politycznych i zbijają ich pytania stwierdzeniami, że są one kompromitacją i że z kaczystami nie warto rozmawiać. Dziś jednak okazuje się, że warto. Motywacja i scenariusz kreślony przez polityków partii rządzącej wydają się być jasne. Wciągnąć w debaty polityków PiS, a potem dzięki zabiegom PRowskim pokazać, że znów się oni skompromitowali. Nie ma żadnych wątpliwości, że główne media w kraju po raz kolejny przyjdą z pomocą partii Tuska i pokażą jego politycznych konkurentów w „odpowiedni” sposób.

Zaproszenie na debaty zdaje się być pułapką zastawioną na PiS. Odrzucenie propozycji zostanie przez media pokazane jako uchylanie się od rozmów o przyszłości Polski, dowód na brak programu oraz polityczne tchórzostwo. Nie uchroni przed tym PiSu nawet sprytny zabieg Kaczyńskiego, który ogłosił powstanie Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, który ma być zapleczem programowym PiSu, i poinformował, że jego partia tam będzie chciała debatować o Polsce. Odmowa udziału w debatach ze strony PiS stanie się jednym z elementów walki kampanijnej z tą formacją. Jednak i udział partii może okazać się zgubny dla polityków tej formacji, o czym już pisałem. Wydaje się, że dziś mimo wszystkich wad, PiS powinien najzwyczajniej zbojkotować zaproszenie do debatowania ze strony Platformy Obywatelskiej. O Polsce zawsze warto rozmawiać, ale nie ze wszystkimi.

W dawniejszych czasach w wielu domach panowało przekonanie, że dzieci nie powinny mieć nic do powiedzenia. Dopóki nie były dojrzałe nie brały udziału w spotkaniach, nie zabierały głosu nie pytane w obecności starszych. Osoby niedojrzałe nie były pełnoprawnymi uczestnikami spotkań. Sposób myślenia, który w moim odczuciu zupełnie nie sprawdza się w procesie wychowywania dzieci, bardzo dobrze pasuje do świata polityki. I właśnie tym sposobem powinien myśleć PiS rozważając propozycje debat złożoną przez PO.

Z ludźmi niepoważnymi nie ma co rozmawiać. A dziś nie ma żadnych wątpliwości, że ludzie obecnej władzy nie są poważni. Bo jak traktować poważnie premiera Donalda „Donka” (tak kazał na siebie mówić w trakcie debaty w 2007 roku) Tuska, który zamiast rządzić krajem kopie piłkę, jeździ po świecie odbywając podróże życia, organizuje urocze pogawędki z gimnazjalistami i zdradza polskie interesy w kontaktach z sąsiadami? Jak traktować na poważnie szefa MSZ Radka „Twitter” Sikorskiego, który jako jedyny na świecie prowadzi internetową dyplomację, poświęcając ostatnio dużo czasu sądowej walce z właścicielem forum internetowego, na którym go obrażono? Jak traktować na poważnie minister Katarzynę „Kozetkę” Hall, której reformy spadły u lekarza, a w szkolnictwie dokonały spustoszenia? Jak traktować na poważnie ministra Cezarego „Bocznicę” Grabarczyka, którego największym sukcesem jest zorganizowanie przejazdu koleją działaczy PO z Krakowa do Gdańska (pociąg dojechał o czasie)? Jak traktować na poważnie Jana Rostowskiego, którego umiejętności oraz prowadzoną na gigantyczną skalę kreatywną księgowość jeden z ekonomistów podsumował krótko - „nadawałby się na księgowego mafii”, i który ostatnio wrócił wcześniej z urlopu, ponieważ sytuacja ekonomiczna Polski jest tak wspaniała? Jak traktować poważnie ludzi, którzy obrazili się na swojego partyjnego kolegę za to, że przyznał, że rzucane pod adresem PiS oskarżenia o totalitaryzm i budowę państwa policyjnego są nieprawdziwe?

PO po czterech latach udawania, że rządzi, traktowania polityki, jak PRowską zabawę, po obarczaniu opozycji winą za wszystko, po unikaniu jakiegokolwiek uczestniczenia w debatach o Polsce i polskości, po osłabianiu siły kraju na arenie międzynarodowej, niszczeniu rynku swobodnej myśli i słowa, po traktowaniu kraju jak placu zabaw, na którym można pofikać, chce dziś poważnie debatować. Wydaje się, że przez swoje działania i zachowanie, które zbyt często wyglądały jak zabawa chłopców z podwórka, Platforma wykluczyła się z rzetelniej debaty politycznej. I dziś taka właśnie powinna być odpowiedź nie tylko partii politycznej, do której premier skierował „debaciane zaproszenie”, ale również Polaków, którzy pójdą na wybory. To w końcu premier Donald „Donek” Tusk wzywał społeczeństwo przez kilka miesięcy z plakatów: „Nie róbmy polityki”. Najwyższy czas przyznać mu rację…

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych