Karnowscy: Pana kampania w sprawie narkotyków to atak na rodzinę. Korwin: Gdy dziecko ćpa, rodzina jest dziś bezradna

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

W tygodniku "Uważam Rze" ostre starcie braci Karnowskich z Januszem Korwin-Mikkem na temat udziału JKM w tzw. "Marszu Wolnych Konopii" i generalnie stosunku do narkotyków. Oto kluczowy fragment z wywiadu, który cały aż skrzy od sporu. Można go jeszcze kupić przez weekend w kioskach.

 

Jacek Karnowski, Michał Karnowski: Dlaczego bawi się pan w takie ekstrawagancje, naprawdę nie do przyjęcia dla konserwatysty, jak ostatnio udział w „Marszu Wolnych Konopi” na rzecz pełnej legalizacji narkotyków. Przecież to atak na rodzinę.


Janusz Korwin-Mikke, prezes Kongresu Nowej Prawicy: Nie rozumiem. My chcemy właśnie zwiększyć uprawnienia rodziny. Dzisiaj gdy dziecko chce ćpać, rodzina jest bezradna. Nie może dać mu solidnie w tyłek, nie może zamknąć go na rok w domu, nic nie może tak naprawdę zrobić.
Może przynajmniej pójść na policję.

 

Donosić na własne dziecko? Nigdy! Niech każdy ma prawo kupić co chce, a rodzice niech mają prawo zakazać tego i zakaz móc wyegzekwować.

Wie pan jak to się skończy? Będą narkotyki dla wszystkich, a uprawnienia rodziców pozostaną jakie były. Pan to wie, my to wiemy, czytelnicy nasi to wiedzą.

 

Proszę mnie dobrze zrozumieć. Nie jestem za liberalizacją narkotyków. Nie rozumiem w ogóle tego pojęcia. Bo w ogóle nie widzę możliwości by istniał jakikolwiek urząd, który by mi czegokolwiek zabraniał. Czy to jedzenia trawy z tego trawnika przy którym jest nasz stolik w kawiarni czy brania narkotyków!

To absurd! Nie było cywilizacji, jakiejkolwiek, w której nie istniałyby żadne zakazy.
Witkacy normalnie ćpał, brał narkotyki, wszystko legalnie.

 

Bohema nie może być źródłem prawa dla społeczeństwa.

Nie było wtedy takiej narkomanii? Nie było. Ona się zaczęła gdy państwo zaczęło tego zabraniać.
Gdyby narkotyki były na każdym rogu, liczba osób uzależnionych, o trwale zniszczonym życiu, byłaby większa.
Mylą się panowie, gdy w Stanach Zjednoczonych wprowadzono prohibicję, zwiększyła się liczba pijanych.

 

To nieprawda. To obraz z filmów, a nie fakt historyczny. Spożycie alkoholu realnie spadło, co nie znaczy, że prohibicja nam się podoba. Alkohol jest jednak wpisany w naszą kulturę, umiemy lepiej sobie z nim radzić. Z narkotykami – nie.

Podstawowa rzecz jest następująca. Gangi narkotykowe, to opinia agencji Reutersa, wydają rocznie półtora miliarda dolarów żeby ci, nie znieśli zakazu narkotyków. Bo gdyby znieśli, to cena grama heroina by spadła do 30 groszy, bo tyle to kosztuje w Bangkoku. I nikt by tym nie handlował, bo by się nie opłacało. A dzisiaj opłaca się dać dziecku dwie czy trzy działki by go uzależnić.

 

Przyczyną narkomanii nie są dilerzy rozdający działki dzieciakom, ale cała kultura narkotykowa, która istnieje w popkulturze.

Ale ta kultura powstała bo to jest owoc zakazany.

 

Papierosy nie są, a też są popularne.

Wierzymy w zasadę prawa rzymskiego, że chcącemu nie dzieje się krzywda. Od tego nie odstąpimy. Koniec dyskusji. Każdy jest kowalem własnego losu. Każdy potrafi sam decydować o sobie i o swoich pieniądzach. A jak nie potrafi, to się szybko nauczy. Jeżeli raz się zgodzimy na istnienie urzędnika, który zdecyduje co jest dla mnie dobre, to jutro pojawi się urzędnik, który zakaże czegoś innego. To jest przecież oczywiste.

 

 

A co Państwo sądzą? Kto miał w tej dyskusji mocniejsze argumenty?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych