Czy uczucia katolika można obrazić? Okazuje się, że nie można! Przynajmniej wedle standardów sądownictwa III RP. Sąd Rejonowy w Gdyni uniewinnił lidera „satanistycznego” zespołu „Behemoth”, niejakiego Nergala, który na jednym ze swych koncertów nazwał Kościół katolicki „zbrodniczą sektą” oraz darł Biblię i rzucał kartki ze sceny. Fani owego faceta mieli potem te kartki Biblii spalić.
Nergal uprawia „sztukę”, która wydaje się polegać na „satanistycznym” makijażu, dużym rozkroku na scenie, robieniu groźnych min oraz wykrzykiwaniu w rytm ostrych dźwięków przesłań typu: „Chwała mordercom Wojciecha” (chodzi o św. biskupa Wojciecha). Ciekawe, co musiałby zrobić ów „satanistyczny” szansonista, a ostatnio też tzw. celebryta, aby sąd uznał, że jednak popełnił on przestępstwo z paragrafu o obrazie uczuć religijnych? Jeśli ktoś twierdzi, że jako katolik jestem członkiem „zbrodniczej sekty” oraz publicznie drze Biblię, która od tysiącleci jest czytana ze czcią przez Żydów i chrześcijan, to nie mam wątpliwości, że popełnił czyn, na który jest odpowiedni paragraf. Ale ja nie dorastam do sądowniczych standardów III RP.
Nergal znalazł w swoim czasie obrońcę w osobie Krystyny Kofty, która stwierdziła, że artysta ma prawo do takich zachowań, bo jest artystą, który stosuje takie właśnie metafory. Ha! to dość specyficzny typ emocji (bo nie powiem, że myślenia). Ale czego spodziewać się po pani Kofcie, która popisuje się dowcipem, że Nergal mógł się bronić, iż wyrywał kartki Biblii i rzucał, „bo chciał zapoznać widownię z tekstem świętej księgi”.
Co do metafor, o których wspomina Kofta, to wielu internautów zauważa, że Nergal mógłby wykazać się odwagą i zastosować metaforę w postaci podarcia Koranu. Nergal oczywiście tego nie zrobi, bo wie, że Pana Jezusa można bezkarnie policzkować, ale Mahometa już nie. A co by było, gdyby tak ktoś nazwał urzędników Unii Europejskiej zbrodniczą sektą, a na scenie darł Traktat lizboński? Czy pani Kofta by go broniła twierdząc, że nie wolno ograniczać artysty, który wyraża swoje wkurzenie na bezkarność brukselskich cwaniaków?
Stary Testament jest dla Żydów świętą księgą. Dla chrześcijan święty jest zarówno Stary, jak i Nowy Testament. Ale przecież nie trzeba być osobą wierzącą, aby Biblię szanować. Jeśli ktoś jest rozgarniętym w miarę ateistą, to rozumie, że jest ona skarbem ludzkiej kultury. Historie tam opowiedziane są archetypiczne. Do nich nawiązuje wiele dzieł sztuki, rzeźba, malarstwo, literatura. Nie sposób bez Biblii zrozumieć dużej części europejskiej i światowej kultury.
W całej historii nie tyle boli mnie to, że znalazł się taki prymityw, którzy drze Biblię na scenie. Najsmutniejsze jest to, że tego prymitywa lansuje się na kogoś, kto ma coś istotnego do powiedzenia o życiu, o świecie. No cóż! w świecie medialnych celebrytów łatwiej podpaść za stwierdzenie, że nie lubi się parad gejowskich, niż za podarcie Biblii.
Niedawno pisano o wyczynach pana Hajncla, który przebrał się za motyla i zakłócał procesje Bożego Ciała w Łodzi. W jego motylowych pląsach przed Najświętszym Sakramentem sąd też nie dopatrzył się znieważania uczuć religijnych. Skoro tak, to nie zdziwię się, jak następnym razem Hajncel razem z Nergalem, przebrani za jakieś owady, będą pląsać przed procesją drąc jednocześnie Biblię na kawałki. Jakiś sędzia III RP oraz „Gazeta Wyborcza” orzekliby zapewne, że nie ma w tym nic zdrożnego, ani tym bardziej przestępczego. Wszak katolików nie można obrazić, ergo, można ich obrażać.
Podłe czasy! – chciałoby się powiedzieć. Nie popadajmy jednak w pesymizm. Róbmy natomiast swoje. Czytajmy Biblię i czytajmy mądre książki, które pomagają nam ją rozumieć. Biblia jest czytana i czczona od tysiącleci, i tak będzie przez następne tysiąclecia, w których o występach Nergala szczęśliwie nikt już nie będzie pamiętał.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/117196-sad-iii-rp-laskawy-dla-nergala-biblia-jest-czytana-i-czczona-od-tysiacleci-i-tak-bedzie-przez-nastepne-tysiaclecia