Czytaj wszystko, co teraz ważne.

Witaj Zosieńko, otwórz okienko, na wschodnią stronę... "W rocznicę „Cudu nad Wisłą” cudu może nie było, ale cudzik jak zwykle się zdarzył"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

W rocznicę „Cudu nad Wisłą” cudu może nie było, ale cudzik jak zwykle się zdarzył.

Jak zwykle kilkunastu pułkowników z rąk Pana Prezydenta Komorowskiego i Pana Ministra Siemioniaka otrzymało generalskie nominacje i przeistoczyło się w buławnych wodzów.

Pan Komorowski jak wiadomo na wojsku się zna, postawę ma zasadniczą i uśmiech ojcowski. Pan Siemioniak skutecznie ustawił telewizyjną „Jedynkę”, teraz może więc zabrać się za porządki w armii. Wszystkie podstawy do cudu więc były, no i cudzik (na naszą dzisiejszą miarę) się zdarzył.

Polska armia powoli, za to cudownie właśnie, przestaje istnieć jako struktura wojskowa, wkracza natomiast w fazę sublimacji, kiedy broń nie będzie już potrzebna, wystarczy oręż medialny i dywizje oddanych urzędników. Kiedy obok Narodowych Sił Rezerwy powołamy w armii drużyny krzepkich przodowników postępu ze zwiadem w postaci najlepiej wyszkolonych plutonów gejów, wszelkie, bazujące na przemocy, militarne anachronizmy pozostawimy wreszcie Bundeswehrze i Narodnoj Armadzie ze Wschodu.

Gdy spoglądałem na defiladę (krok był postępowo niesprężysty i nierówny) kilkunastu pułkowników jednym, cudownym za to, dotknięciem Prezydenta zmienionych w generałów, widziałem kilkunastu przepisowo niemrawych facetów, atletycznie pogarbionych i postępowo bez werwy – w sam raz nadających się do kierowania budowaną pod okiem pana Komorowskiego armią. Wraz z Panem Koziejem opracował on bowiem nowatorską koncepcję budowy przez dekonstrukcję i takiego rozszerzania czubka piramidy, aż ta cudownie stanie na głowie.

W dziejach świata bywały już różne armie, zdarzały się nawet oddziały zmilitaryzowanych niewiast, które siały panikę np. w obozach armii egipskiej w czasie wojny z Izraelem.

Dotąd jednak nie powstała armia tak nowatorskiego typu jak dziś nad Wisłą.

Jest to armia słuszna, armia w której oficerowie służą rządzącym (termin „Ojczyzna”, jako przeżytek agresywnych czasów, ma zostać wykreślony z żołnierskich słowników), w przeciwnym wypadku gwiazdek na pagonach (jedyniesłusznie) nie przybywa.

Armia, która ma chronić ponad pięćset kilometrów polskiego wybrzeża a gdyby dziś odkryła wrak ORP „Orzeł”, to pewnie po remoncie śmiało mogłaby go włączyć w skład swojej marynarki.

To armia, w której oficerowie mówią ściszonym głosem, a dobrze mają się jedynie politrucy (przepraszam oficerowie mający polityczne poglądy – rozsądne poglądy) i funkcjonariusze oddekomunizowanych służb specjalnych. Mam nadzieje, że gdy niedługo ukaże się książka Sławka Cenckiewicza o wojskowych służbach i sami Państwo poczytacie jak powstawała pewna telewizja i inne funkcjonujące do dziś wytworne instytucje, to jego głęboko niesłuszne ustalenia zostaną zatupane mocnym defiladowym krokiem i co najwyżej sprarodiowane w żartobliwej, żołnierskiej piosence na zjednoczonym festiwalu Zielonej Góry i Kołobrzegu w czasie przystanku Woodstock.

Minister Obrony jest idealnie żaden, Prezydent spełnia wybujałe marzenia o średniej krajowej intelektu, a armia stanowi dziś dokładne odwzorowanie państwowej myśli rządzących.

Idealnie nijacy generałowie, idealnie uciekający od odpowiedzialności dowódcy i idealnie zbudowane morale służących w takich warunkach żołnierzy.

Armia stała się polem machlojek (przedsiębiorczości indywidualnej), a mające temu przeciwdziałać wojskowe służby specjalne zajmują się słusznym gromadzeniem haków na opozycję i udziałem w transakcjach, których Monzer al Kassar by się nie powstydził.

Pewien znany mi komandor, po pełnej gospodarczych sukcesów (własnych) karierze dyplomatycznej, zajął się teraz wymuszaniem, przepraszam wynegocjowywaniem, kontraktów dla swoich klientów, a że komandor najlepiej mówi po rosyjsku, to i klienci też jakby tacy bardziej rosyjscy. I to chyba spełnienie złotego snu co bardziej gramotnych oficerów naszej armii.

Tak więc Pan Prezydent (oby mu wiecznie Wars i Wenera sprzyjali) mianował, Pan Minister dekorował, a ja kiwałem głową nad kolejnymi sukcesami w drodze do rozpłynięcia się Polski w szczęśliwej, bezpaństwowej i bezideowej nirwanie.

Ku temu przecież dążymy. Każdy człowiek z właściwościami zostanie poddany resocjalizacji, tak jak nasza armia – ona zresztą wyglada już tak jakby całkowicie się zresocjalizowała, nawet mundury na dzisiejszych generałach leżą tak jakoś kanciasto, niepotrzebnie, jakby chciały naiwnie przypomnieć o swoim rzeczywistym przeznaczeniu. Będą musiały zmienić krój.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych

Używasz przestarzałej wersji przeglądarki Internet Explorer posiadającej ograniczoną funkcjonalność i luki bezpieczeństwa. Tracisz możliwość skorzystania z pełnych możliwości serwisu.

Zaktualizuj przeglądarkę lub skorzystaj z alternatywnej.

Quantcast