Choć minął już tydzień od 67. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, nie cichną głosy krytyki pod adresem niektórych form tych obchodów.
W ostatni weekend porozumienie Grup Rekonstrukcji Historycznych zorganizowało na Starym Mieście powstańcze barykady. Można było nie tylko zobaczyć historycznych zapaleńców w strojach stylizowanych na te z czasów Powstania, przystojnych żołnierzy i „sanitariuszki – morowe panny”, ale także repliki broni używanej w Powstaniu, „Kubusia”, goliata. Pośród krzątających się rekonstruktorów i turystów jak zwykle oblegających w weekendy Starówkę, czujne oko bez problemu dostrzegło nielicznych Kombatantów, którzy ze wzruszeniem spoglądali na młodzieńców w panterkach i dziewczęta z biało – czerwonymi opaskami na ramionach.
Członkowie grup rekonstrukcyjnych zorganizowali również Powstańczą Defiladę, która równym krokiem przemaszerowała spod kościoła św. Jacka na ul. Freta do kościoła kapucynów. Po niej w podwórku kamienicy przy Miodowej 12 odprawiona została msza polowa w intencji kobiet, które oddały życie w Powstaniu.
Po całej niedzieli spędzonej na powstańczej barykadzie śmiało mogę stwierdzić, że budziła ona wielkie zainteresowanie przechadzających się po Starówce osób. Prócz typowych turystów, którzy tylko chcieli „strzelić” sobie fotkę z „przebierańcami” mnóstwo ludzi zatrzymywało się, rozmawiało, zadawało wiele pytań. Kiedy swoje szyki formowała Powstańcza Defilada by wystartować spod dominikańskiej świątyni, liczni klienci usytuowanych w pobliżu kawiarni, którzy wcześniej z zaciekawieniem obserwowali żołnierską musztrę, na stojąco bili brawo „współczesnym powstańcom”.
Nie wszystkim jednak podobają się takie formy obchodów rocznicy sierpniowego zrywu. Nie oglądałam programu „Babilon” – niedzielnej atrakcji TVN24. W internecie znalazłam jedynie fragment wypowiedzi prof. Magdaleny Środy, do której, choć wyrwanej z kontekstu, trudno mi się nie odnieść.
Środa, z „najwyższym zniesmaczeniem” opowiada, że wyszła w sobotę z dziećmi ze swojego domu na Starym Mieście i co zobaczyła?! Inne małe dzieci w hełmach i kaskach, z bronią, ubrane w powstańcze stroje. Na miły Bóg, koniec świata! W tle słychać głos innego gościa programu „Babilon”, który tłumaczy, że to była jakaś powstańcza gra i że to „świetny projekt”, ale Środa nie daje dojść do głosu swojej rozmówczyni.
- Niesmaczny wydaje mi się pomnik małego dziecka w wielkim hełmie. Wydaje mi się to w najwyższym stopniu niesmaczne – dawanie małemu dziecku broni, która zabija – oburzała się Środa. A teraz najlepsze: - A jednocześnie zakazuje się aborcji, bo to też zabija – dodała pani profesor.
Porównanie powstańczych rekonstrukcji, a już w szczególności niedzielnych barykad, gdzie były jedynie repliki broni, od których nikomu się jeszcze krzywda nie stała do batalii o zakaz aborcji, która de facto jest niczym innym jak właśnie zabijaniem, jest w „najwyższym stopniu niesmaczne” – jak powiedziałaby to sama autorka tego karykaturalnego, wręcz absurdalnego porównania.
Nie wiem wprawdzie jak potoczyła się dalsza dyskusja w „Babilonie”, mam nadzieję, że znalazł się tam jakiś zdroworozsądkowy głos, który przemówił pani profesor Środzie do rozumu. Smutne w tym wszystkim jest jednak to, że wypowiedź Środy wpisuje się w szerszą tendencję do deprecjonowania znaczenia Powstania Warszawskiego. Wystarczy wspomnieć choćby skandaliczne wypowiedzi Radosława Sikorskiego o „narodowej klęsce” czy fakt, że na państwowych uroczystościach rocznicowych krzesła czekające na przedstawicieli rządu świeciły pustkami.
Wiele osób, zwłaszcza w kontekście obchodów rocznicy Powstania, podnosi argument, że dowódcy sierpniowego zrywu nie zostali osądzeni, że ich decyzja, biorąc pod uwagę doszczętne zniszczenie miasta i ogromne straty w ludności cywilnej, była całkowitą klęską. Trudno jednak w dyskusji o sensowności wybuchu Powstania uniknąć nam zbędnych emocji, by wydać rzetelny sąd. Czasem takie próby podejmują osoby całkowicie pozbawione kompetencji w tej materii. Oto Janusz Korwin-Mikke i prezydent Stalowej Woli, Andrzej Szlęzak ogłosili, że zorganizują pokazowy sąd dowódców Powstania, w którym oni sami będą oskarżycielami.
Ich inicjatywa, która nota bene ma się odbyć równo tydzień przed wyborami, z daleka śmierdzi tanią sensacją i populizmem. Czegóż to się nie zrobi dla cennych wyborczych głosów…
Tym wszystkim, którzy (bez odpowiednich kompetencji) tak bardzo palą się do wydawania sądów na temat moralnej wagi decyzji dowódców Powstania chciałabym na koniec zadedykować myśl profesora Henryka Elzenberga: „Wartość walki tkwi nie w szansach zwycięstwa sprawy, w imię której się ją podjęło, ale w wartości tej sprawy”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/116792-prof-sroda-w-najwyzszym-stopniu-niesmaczna-wartosc-walki-tkwi-nie-w-szansach-zwyciestwa-sprawy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.