Sławomir Nowak w Himalajach absurdu: „katastrofa smoleńska pokazała, że państwo zdało egzamin”

Prezydencki minister w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” trochę mija się z prawdą, trochę manipuluje i  trochę ucieka od zdrowego rozsądku. Pytany, czy dowiedział się czegoś o Polsce ze smoleńskiego raportu Jerzego Millera, odpowiada:

- (długie milczenie) Nie powinniśmy na podstawie tego raportu generalizować i oceniać całego państwa. Raport pokazał jednak obraz pewnego fragmentu, to znaczy Sił Powietrznych i, szerzej, armii. Ale byłbym daleki od wniosku, że państwo zawiodło. Przeciwnie, katastrofa pokazała, że państwo zdało egzamin.

- Ale chyba nie tym, że do katastrofy doszło?

- Doszło do niej z powodu bylejakości, tego, że różni ludzi nie traktowali serio swoich obowiązków. A potem, bo były mgła, brawura, atmosfera presji i zderzenie z brzozą.

Już samo mówienie o tym, że państwo zdało egzamin, bo zapewniło ciągłość władzy i dobrze zorganizowało pogrzeby było kompromitujące. Nie podejmujemy się oceny opinii, że katastrofa jest dowodem zdania przez Polskę egzaminu, bo nie jesteśmy w stanie domyślić się, o co charyzmatycznemu ministrowi chodziło. Dużo jaśniej jest w kolejnej odpowiedzi:

„Rz”: - To nie dotyczy tylko wojska, również np. Kancelarii Premiera.

SN: - KPRM nie przygotowywała tej wizyty. Dotyczy więc przede wszystkim urzędników ówczesnej Kancelarii Prezydenta. Proszę pamiętać o atmosferze, w której przygotowywano tamtą wizytę prezydenta. Udział w uroczystościach katyńskich miał być de facto startem kampanii prezydenckiej Lecha Kaczyńskiego.

Tutaj sprawa jest jaśniejsza. Sławomir Nowak po prostu nie wie, co mówi albo perfidnie mija się z prawdą. Bo to właśnie kancelaria premiera organizowała podróż prezydenta, przygotowywała samolot, ustalała charakter wizyty i dbała o jej zabezpieczenie.

znp, rp.pl