Domu rodzinnego, w którym się urodziłem i wychowałem, już nie ma. Bloki na jego miejscu postawili. To była stara wiejska chata, a raczej czworaki. Przed domem było bajoro przypominające staw. I te krowy kąpiące się razem z nami, wiejskimi dzieciakami. Coś strasznego! Aż dziw bierze, że byliśmy zdrowi i jakieś choróbsko się nie przyplątało.
Jestem dzieckiem PGR-u. A w sumie było nas dziesięcioro. Cztery siostry i pięciu braci. Jestem ostatnim dzieckiem Jana i Anny Lepperów. Dzisiaj na świecie zostało nas już tylko pięcioro (ja, trzy siostry i brat). Kontakt mamy ze sobą dobry, choć rzadki. Spotykamy się zazwyczaj na grobie rodziców i przy okazji pogrzebów.
Dom rodzinny wspominam ciepło, mimo że - co tu ukrywać - bieda była. W dodatku ojciec zmarł, gdy miałem 11 lat. Cholesterol go zabił.
Lania co prawda nigdy mi nie spuścił, ale i tak człowiek czuł do niego wielki respekt. Ale i szacunek. Zresztą jak całe rodzeństwo. Pamiętam to jego spojrzenie... Nieraz siostry Kazimiera, Genowefa i Maria przy stole śmiechu opanować nie potrafiły. Musiały wyjść z pokoju i jedzenie zostawało. Nie było zmiłuj się.
Po śmierci ojca trzeba było wydorośleć i matce pomagać. A mama schorowana była. Już jako smarkacz smak ciężkiej pracy na roli poznałem. Mogłem mieć góra 12 lat, jak na selekcję ziemniaków do PGR-u biegałem. Praca może i ciężka nie była, ale za to jak uciążliwa. O 4 rano trzeba było wstawać, bo w promieniach słońca mozaiki (choroba ziemniaków) widać nie było.
Wtedy też pierwsze pieniądze zarobiłem. Nie pamiętam dokładnie ile. Wiem, że wszystkie matce oddałem.
Pamiętam, że od sierot mnie niektórzy wyzywali. I popychać próbowali. Nieraz do ostrych starć dochodziło i krew się lała. Brat Antoni, który w Czarnych Słupsk boksował, przywiózł do domu rękawice bokserskie. Okładałem więc worek ze zbożem albo ramę od drzwi. Gorącą głowę w kościele człowiek studził. A mama starannie dbała o nasze religijne wychowanie. Pomimo choroby codziennie do kościoła biegała.W ciężkich chwilach zwracam się do Boga słowami modlitwy, której mnie matka nauczyła: "Wspomnij o Najdobrotliwsza Matko, Panno Maryjo, już od wieku nie słyszano, aby ktokolwiek uciekając się do Ciebie, Twej pomocy wzywając, Ciebie o pomoc prosząc, miał być opuszczony...".
Czasem też prostym, chłopskim językiem do Niego mówię.
Andrzej Lepper, moja spowiedź życia, Super Express
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/116697-wychowalem-sie-w-pgr-w-domu-bylo-nas-dziesiecioro-cztery-siostry-i-pieciu-braci-jestem-ostatnim-dzieckiem-jana-i-anny-lepperow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.