Wygląda na to, że premier zakręcił się wokół własnego ogona. "Siemoniak to nie jest Alfred Hitchcock". O co w tym chodzi?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Premier Tusk i nowy szef MON Tomasz Siemoniak. Fot. PAP
Premier Tusk i nowy szef MON Tomasz Siemoniak. Fot. PAP


Premier Donald Tusk, odpowiadając na pytanie o oczekiwane zmiany w armii, mówił dzisiaj dziennikarzom:

Minister Siemoniak to nie jest Alfred Hitchcock, w związku z tym ja nie mam oczekiwań takich, że zaczyna się od trzęsienia ziemi, a później napięcie ma rosnąć, ludzie z mojego pokolenia znają to słynne powiedzenie, tę receptę Hitchcocka na film sensacyjny i nie chodzi o to, by - przy pełnym szacunku dla publiczności - aby publiczność miała nieustanna podnietę działaniami ministra obrony narodowej.

Naszym zadaniem - i tak rozumiem misję ministra Siemoniaka - jest przeprowadzenie wszystkich zmian, które są potrzebne. Dla niektórych będzie to trzęsienie ziemi, dla niektórych będzie to koniec kariery, dla niektórych będzie to ogrom pracy przy zmianach strukturalnych, a jednego zadania minister Siemoniak na pewno nie ma, żadnych efektów specjalnych. Wszystko to co trzeba nawet, jeśli będzie bolało, po to by komuś czy komuś zaimponować.

 

 

Czytamy trzeci raz i nie zrozumieliśmy. Jeszcze trzy dni temu odchodzący minister obrony Bogdan Klich był obsypywany komplementami, a w wojsku nikt, ale to nikt, nie musiał czuć się odpowiedzialny za smoleńską tragedię. Potem usłyszeliśmy, że jest tak źle, że potrzebna jest prawdziwa lawina zwolnień. A teraz zostaliśmy zrugani, że jak jakaś podniecona publiczność "Tańca z gwiazdami" domagamy się kolejnych twardych decyzji jury.

To w jednym zdaniu. Bo w drugim, na tym samym oddechu, pan premier mówi, że zmiany są jednak potrzebne. Nawet bolesne.

W trzecim zaś obraża wszystkich wokół:

Aby publiczność miała nieustanna podnietę działaniami ministra obrony narodowej.


Panie premierze, nie mamy z tego żadnej podniety. Co to w ogóle za język? W tak ważnej sprawie? Rozmawiamy o konsekwencjach za śmierć blisko 100 osób, w tym Pary Prezydenckiej. Może dla pana to film - dla nas boleśnie prawdziwy skutek nieudolnych rządów.

I już na marginesie. Ta maniera obracania absolutnie wszystkiego w rzekomo zgrabne, faktycznie puste formułki (ulubiona to - "jestem pomiędzy skrajnościami") staje się powoli nieznośna.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych