Po pierwsze, nad tą wypowiedzią zaciążyło poczucie głębokiego nietaktu. Nie chodzi o to, że czołowy polski polityk głosi kontrowersyjne historyczne poglądy. Pytanie o moment, o dobór słów.
Powiedzenie o Powstaniu Warszawskim „narodowa katastrofa", to powiedzenie starym ludziom, którzy zaledwie kilka lat temu doczekali się pełnej satysfakcji: przyłożyliście do katastrofy rękę. A przecież oni, nawet jeśli mieli wątpliwości wobec tej decyzji, czy oceniali ją po fakcie krytycznie, szukali przez lata dziejowej sprawiedliwości dla całych swoich biografii. Możliwe, że wywlekanie brudów na wierzch służy czasem rodzinie. Ale czy trzeba to robić koniecznie na srebrnym weselu rodziców? Albo na ich pogrzebie.
I jest inny kontekst od którego nie uciekniemy. Gdy słucham uwag o upajaniu się narodową klęską, o nadmiernej martyrologii, przypominają mi się... amerykańscy Irlandczycy. Ci nieźli cwaniacy zręcznie penetrujący swoje nowe środowisko, zyskujący nieproporcjonalnie duże wpływy w nie zawsze czystym biznesie, a przede wszystkim w polityce, znajdowali czas aby świętować i upamiętniać swoje biedne, zapomniane przez cały świat i ZAWSZE PRZEGRANE antybrytyjskie powstania. Świetnie to pokazuje Scorsese w filmie „Zakazane imperium". Wyśmiewano ich, a oni trzymali się tych swoich rytuałów, bo wiedzieli jedno: bez własnej historii, takiej jaką ona była, przestaną być Irlandczykami w ludzkim morzu Ameryki.
Ci Irlandczycy nie byli przemądrzali. Oni byli po prostu mądrzy. Można oczywiście przyjąć inne założenie: roztopmy się, zniknijmy. Ale to głośno to powiedzmy. Wiele dyskutuje się nad ideowymi korzeniami rozważań Radka Sikorskiego. Jacek Karnowski broni u nas na portalu tradycji insurekcyjnej. Ona jeszcze w pierwszych latach XX wieku była kojarzona raczej z lewicą, dopiero Piłsudski nadał jej ostatecznie bardziej państwowy charakter. Wtedy to endecy i konserwatyści zapatrywali się na nią wciąż sceptycznie. Możliwe, że Sikorski kieruje się radami Romana Giertycha, wielu narodowców także wobec Powstania Warszawskiego miało wątpliwości.
Tylko, że te historyczne kostiumy nie mają już dziś większego znaczenia. Dziś antypowstańczy odruch obsługuje nie tradycyjne prawicowe doktryny. On służy nawet nie postkomunistom, a nowej postmodernistycznej lewicy w całkiem otwarcie przeprowadzanej operacji: odbierania nam tożsamości. Mamy przestać być Irlandczykami, przepraszam Polakami, a najlepiej zrezygnować z wszelkich trwalszych społecznych więzi.
PJN w pożytecznym skądinąd happeningu Pawła Kowala zarzucił Sikorskiemu historyczne nieuctwo. Ale choć problem nauczania historii z liceach jest palący, to nie jest kwestia niewiedzy, a wyboru sojuszników. Naturalnie szef MSZ może być przekonany, że używa historycznych symboli do bieżącej rozgrywki z PiS, z Jarosławem i świętej pamięci Lechem Kaczyńskimi. Że chce z nich raz na zawsze uczynić nieodpowiedzialnych watażków.
Tak naprawdę gra ręka w rękę z tak niepoważnymi, ale przecież miarodajnymi dla nowych elit postaciami jak Olga Lipińska. A ona mówi na łamach Wyborczej szczerze: Wyrzućmy pomnik małego powstańca. Bo polska młodzież ma raz na zawsze zapamiętać: najważniejsze jest życie.
Ten ostatni, czysto już indywidualny rys nowej pedagogiki: odrzucenie poświęcenia, afirmacja koniunkturalizmu, wykracza poza spór czysto polski. Nie wiem, na ile świadomy tego wymiaru jest Sikorski. Wiem, że staje się prekursorem nowych trendów. Dziś nawet jego Platforma Obywatelska nie jest na to do końca przygotowana. Stąd głosy dystansowania się i polityków, i takich platformerskich guru jak Władysław Bartoszewski. Ale Gazeta Wyborcza, też przy pewnych wątpliwościach, jest coraz bardziej przygotowana. Nieprzypadkowo cytat z Lipińskiej dekorował jej pierwszą stronę. Ale Krytyka Polityczna odwracając się tyłem od postaci dzielnych socjalistów walczących w Powstaniu jest już w pełni przygotowana. Już parę lat temu dorysowywała powstańcom wąsy w krotochwilnych komiksach.
To jest pieśń przyszłości. Tylko takiej przyszłości, w której takim ludziom jak ja będzie trudno żyć.
A historyczne pytania o sens Powstania? Z jednej strony żąda się od jego dowódców daru jasnowidzenia. Z drugiej pamiętajmy: zastrzeżenia były zgłaszane przez wielu, i to się nawet nie pokrywało z podziałami na ugodowców i niezłomnych – że przypomnę krytycznego wobec tej decyzji generała Kazimierza Sosnkowskiego. Tylko to są już tak naprawdę spory przeszłości. Nie o nie chodzi dzisiejszym rewizjonistom.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/116596-zaremba-po-wypowiedzi-sikorskiego-przypomnijmy-sobie-amerykanskich-irlandczykow-i-pomyslmy-o-co-w-tym-sporze-chodzi