Po 14 miesiącach poznamy wreszcie raport komisji Millera. W piątek o 10.00 odbędzie się oficjalna prezentacja

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP
Fot. PAP

W piątek, tj. 29 lipca br., o godz. 10.00 odbędzie się konferencja prasowa, podczas której zostanie przedstawiony raport w sprawie ustalenia okoliczności i przyczyn katastrofy samolotu TU 154 M nr 101 pod Smoleńskiem z 10 kwietnia 2010 r. - taki komunikat wywieszono na stronie internetowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.

Premier Donald Tusk otrzymał gotowy raport 27 czerwca br. , następnie komisja przekazała raport do tłumaczenia, na języki angielski i rosyjski. Zapowiedziano wówczas, że premier nie będzie wnosił do niego żadnych poprawek.

Ale, jak pisaliśmy 14 lipca, z naszych informacji wynikało, że odbywają się targi wokół odpowiedzialności za katastrofę 10 kwietnia i to jest prawdziwa przyczyna opóźnienia publikacji raportu. I choć raport nie wskaże personalnie winnych, co da się zrozumieć wyłącznie z perspektywy interesu partyjnego PO, to i tak trwały do końca przepychanki osób, które nadzorowały poszczególne elementy państwa odpowiedzialne za tragedię.

Co więcej, jak się dowiedzieliśmy, wbrew słowom premiera, iż nie zmieni nawet przecinka, taka możliwość wcale nie była wykluczona. Tak mówił nasz informator:

Nie było żadnego spotkania na którym członkowie komisji przyjmowaliby jakąś finalną wersję raportu. Nie złożyli podpisów na żadnej z wersji materiału. Nie ma więc mowy o żadnej ostatecznej wersji w której premier nie zmieniałby nawet przecinka.

Innymi słowy - to, co dostał szef rządu 27 czerwca, to jedna z ostatnich, ale nie oficjalna, wersja materiału komisji.  Potwierdzałoby to późniejsze ponowne spotkanie komisji, już po oficjalnym zakończeniu prac. Nie ma więc możliwości sprawdzenia czy Donald Tusk nie zmienił nawet przecinka, bo w komisji nie było wówczas oficjalnej wersji tego materiału! Cała procedura opierałą się na wymianie dokumentów pomiędzy szefem MSWiA Jerzym Millerem a jego zwierzchnikiem - premierem Tuskiem.

I jeszcze jedna sprawa na koniec - wątpliwości na temat legalności działania komisji Millera. Komisja działa na podstawie rozporządzenia Ministra Obrony Narodowej z 26 maja 2004 r. w sprawie organizacji i funkcjonowania Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Jak tłumaczy mec. Rogalski, komisja ta może prowadzić badanie wypadku samolotu państwowego, który miał miejsce poza granicami Polski tylko, jeśli „(...) przewidują to umowy lub przepisy międzynarodowe albo jeżeli właściwy organ obcego państwa przekaże Komisji uprawnienia do przeprowadzenia badania albo sam nie podjął tego badania".

Aby Komisja Ministra Millera mogła prowadzić badanie katastrofy smoleńskiej zgodnie z polskim prawem, konieczne jest więc, aby uprawniały ją do tego przepisy międzynarodowe, umowa międzynarodowa albo upoważnił Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK)

- mówi pełnomocnik.

Ponadto Biuro Analiz Sejmowych wydało ekspertyzę, z której wynika, że komisja kierowana przez ministra Jerzego Millera została powołana z naruszeniem prawa. A to może oznaczać, że jest nielegalna i każde jej ustalenie będzie kwestionowane. Rzecznik rządu Paweł Graś broni postępowania rządu i powołuje na konsultacje z Rządowym Centrum Legislacji.

Zgodnie z ustawą Prawo lotnicze komisję mógł powołać tylko minister obrony w porozumieniu z szefem MSWiA. Ale dzień przed powołaniem komisji szef MON wydał rozporządzenie, w którym kompetencje te przekazał premierowi. Zdaniem konstytucjonalisty prof. Marka Chmaja z UMCS w Lublinie to „rażące naruszenie konstytucji". Bo rozporządzenie nie może zmieniać przepisów ustawy. Jego zdaniem może to narażać premiera na odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu.

Prawnicy tłumaczą, że chodzi o to, iż kompetencje organów państwa może wyznaczać ustawa, a rozporządzenie je jedynie uszczegóławia. W tym rozporządzeniu jest inaczej. Wszystko przez to, że Platforma chciała za wszelką cenę, by skład komisji badania wypadków lotniczych lotnictwa państwowego powołał Donald Tusk. Prawnicy Rządowego Centrum Legislacyjnego zastosowali się do tego życzenia.

Na błąd wskazali prawnicy z Biura Analiz Sejmowych, którzy przeanalizowali rozporządzenie na wniosek Jerzego Polaczka, posła koła Polska Plus. Były minister infrastruktury był współautorem ustawy – "Prawo lotnicze" i od początku uważał, że przy powoływaniu komisji mogło dojść do naruszenia prawa.

Czeka nas zatem spora dawka emocji i wielka batalia polityczna.

Na jesień zapowiadany jest raport smoleński NIK, o który toczy się wojna między Kancelarią Premiera a ostatnia instytucją, niezależną od partii rządzącej.

 

Bar, źródło: rp.pl/własne

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych