Francja 2012: faktyczny początek kampanii. "Walkę o drugą turę stoczą Nicolas Sarkozy, Marine Le Pen i kandydat Partii Socjalistycznej ".

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Prezydent Sarkozy podczas parady z okazji Święta 14 lipca. Fot. PAP/EPA
Prezydent Sarkozy podczas parady z okazji Święta 14 lipca. Fot. PAP/EPA

Przyszłoroczne wybory prezydenckie właściwie już się zaczęły. Jak chce tradycja (de Gaulle w 1965, Giscard w 1981, Mitterrand w 1988, Chirac w 2002 r.) urzędujący prezydent startuje po raz drugi i jest z oczywistych powodów głównym pretendentem do najwyższego urzędu. Chociaż ...

Chociaż tym razem sprawy się komplikują. Francuzi nisko oceniają dokonania Nicolasa Sarkozy'ego, do tego stopnia nisko, że wiele sondaży daje mu dopiero trzecie miejsce. Gdyby rzeczywiście stało się tak, że urzędujący prezydent nie wszedłby do drugiej tury, byłoby to wydarzenie bez precedensu. Gdyby, z kolei, stało się tak, że do drugiej tury nie przeszedłby kandydat największej partii opozycyjnej, byłby to szok na miarę wydarzeń z 2002 r., kiedy to urzędujący premier został pokonany zarówno przez urzędującego prezydenta, jak i przez kandydata Frontu Narodowego – bądź co bądź przedstawiciela skrajnej prawicy, a więc nurtu politycznego poniekąd wygnanego z wielkiej polityki .

Szok był wtedy wielki, trochę na miarę drugiej tury naszych wyborów prezydenckich z 1990 r., kiedy Tadeusz Mazowiecki (naturalny konkurent Wałęsy) został wyeliminowany z drugiej tury przez nikomu nieznanego Stanisława Tymińskiego.

Krótko mówiąc, nad wyborami 2012 zawisł cień ewentualnego sukcesu Frontu Narodowego – tym razem w osobie Marine Le Pen, zresztą córki historycznego przywódcy FN – Jean Marie Le Pena. O ile bowiem tradycyjny dominujący układ sił w drugiej turze: parlamentarna prawica (dziś UMP) – parlamentarna lewica (dziś PS) jest we francuskiej polityce normą od początków V Republiki, o tyle rosnąca, i jak się zdaje, stabilna pozycja Frontu Narodowego oznacza zakwestionowanie tego układu. Jak dotąd bowiem wszystkie sondaże są zgodne: równorzędną walkę o wejście do drugiej tury stoczy ze sobą wiosną przyszłego roku troje kandydatów: Nicolas Sarkozy, Marine Le Pen i kandydat Partii Socjalistycznej (zapewne ktoś z dwójki: Martine Aubry, Francois Holland), która właśnie rozpoczęła prawybory.

Podstawowy kłopot PS polega, jak powszechnie wiadomo, na tym, że jej najlepszy potencjalnie kandydat ma aktualnie sprawę karną w Nowym Jorku, w związku z czym przestał być kandydatem. Do prawyborów PS, zgłosili swoje kandydatury, poza wymienionymi także: Ségolène Royal (kandydatka PS w 2007 r.), Arnauld Montebourg i Manuel Valls. Wygląda na to, że pani Royal oraz panowie Montebourg i Valls nie mają szans na zwycięstwo (może szkoda w przypadku Manuela Vallsa, który odznacza się wyjątkowym, jak na polityka socjalistycznego, realizmem ekonomicznym). Dodatkowo w prawyborach weźmie też udział szef zaprzyjaźnionych z socjalistami lewicowych radykałów (PRG) - Jean-Michel Baylet. On, oczywiście, też jest bez szans na uzyskanie nominacji. Startuje z – nazwijmy to tak – innych powodów.

Swoje prawybory skończyła już partia ekologiczna (EELV), a jej nominację zdobyła Eva Joly, była sędzia śledcza. Wokół pani Joly było ostatnio głośno, kiedy powiedziała, że tradycyjna defilada z okazji 14 Lipca powinna zostać zastąpiona przez  pochód obywatelski. Wywołało to furię Frontu Narodowego, głośne sprzeciwy rządzącej UMP i zakłopotanie socjalistów. Rzeczywiście pani Joly uderzyła w symbol i naraziła się na kłopoty – to na poziomie skuteczności. Na poziome merytorycznym można rzec, że kandydatka ekologów (wśród których jest niemało pacyfistów) wyraziła w ten sposób swoją angeliczną wizję polityki – niezależnie od bieżących kłopotów, to jest wskazówka dla wyborców, która wiele mówi.

Kolejny raz zapewne stanie do wyborów centrysta Francois Bayrou, człowiek, który w 2007 r. zdobył aż 18 proc. głosów, ale następnie zmarnował ten kapitał polityczny (jak u nas Andrzej Olechowski w 2000 r.) Wydaje się, że tym razem nie odegra większej roli.

Jest jeszcze Jean-Luc Mélenchon, wspólny kandydat komunistów (PCF) i secesjonistów z Partii Socjalistycznej (PG) – kandydat sytuujący się na lewo od Partii Socjalistycznej. Obok niego skrajna lewica (trockiści w dwóch odmianach plus Nowa Partia Antykapitalistyczna) zgłoszą swojego (lub swoich kandydatów).

No i, do kompletu, będzie paru kandydatów egzotycznych: może przedstawiciel myśliwych, może jakiś kabareciarz – słowem folklor polityczny.

Będzie więc rozmaitość propozycji programowych, ale każde dziecko wie, że nie można (jak chcą ekologowie) zdemontować wszystkich elektrowni nuklearnych we Francji, ani (jak chcą antykapitaliści) po prostu zlikwidować kapitalizmu, ani nawet (jak proponuje Marine Le Pen) wyjść bardzo szybko z Afganistanu.

Są pewne konieczności i pewne ograniczenia, dziś w dobie globalizacji i w dobie Unii Europejskiej większe niż niegdyś, pole manewru dla polityki kurczy się. Nie znaczy to jednak, że polityka się skończyła. O to, co naprawdę można zmienić we Francji, będą się spierać prawdopodobnie kandydaci z „grubej trójki": Sarkozy, Le Pen i Holland lub Aubry, a na koniec ktoś z „grubej dwójki".

Dziś, u progu tej kampanii, najważniejsze pytanie brzmi: czy Marine Le Pen powtórzy sukces swojego ojca z 2002 r. i znowu zatrzęsie francuską polityką?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych