Miałem okazję niedawno wysłuchać kilku wystąpień znanych naukowców: socjologa, politologa i eksperta zajmującego się marketingiem politycznym.
Pierwszym prelegentem był prof. Janusz Czapiński, który przedstawił wyniki Diagnozy społecznej, 2011 przeprowadzonego przez zespół pod jego kierownictwem kompleksowego badania warunków i jakości życia Polaków. Bardzo upraszczając, z diagnozy wynika, że Polacy są w przeważającej liczbie szczęśliwi, odporni na kryzys, racjonalni w swoich zachowaniach konsumenckich i politycznych. Jedynym problem jest wzrost bezrobocia, przeinwestowanie w edukację, która się nie zwraca oraz niski stopień zaufania społecznego.
Oczywiście było jeszcze wiele innych, ciekawych wyników, ale mnie szczególnie zaintrygował wątek katastrofy smoleńskiej, o którą również w Diagnozie społecznej 2011 zapytano. Jak się okazało, większość respondentów jako przyczynę katastrofy smoleńskiej podała naciski na polskich pilotów ( co pokazuje siłę mediów i rosyjskiej propogandy). Możliwości odpowiedzi było kilka (cytuję z pamięci):
1. Błędy pilota i błędy kontrolerów
2. Naciski na pilotów
3. Spiskowa teoria - zamach lub spisek przeciwko prezydentowi
4. Ogólny bałagan w lotnictwie po polskiej i rosyjskiej stronie
Prof. Czapiński, omawiając temat katastrofy smoleńskiej, zrezygnował z naukowego tonu i wdał się w dywagacje publicystycznej natury. Generalnie uznał wyniki wskazujące na naciski na pilotów jako najbardziej prawdopodobną przyczynę katastrofy smoleńskiej jako przejaw uspokojenia nastrojów i racjonalizmu Polaków. Stosunkowo niskie poparcie dla - jak to z lubością podkreślał - "spiskowej teorii" świadczy o nas jak najlepiej. W ramach anegdotki podał, że jej zwolennikami są w dużej mierze rolnicy, oczywiście starsi, niewykształceni ze wsi, ale też ...studenci. Prof. Czapiński, skwitował to z przekąsem stwierdzeniem, że to pewnie wynik lektury tych głupich książek o Smoleńsku.
Wystąpienie prof. Czapińskiego i tak prezentowało się bardzo dobrze na tle tego, co pokazał prof. Radosław Markowski. Ośmielony publicystycznymi komentarzami poprzednika, stwierdził (cytat z pamięci):
Wdowy smoleńskie wchodzące przez drzwi naszych domów we mgle już nas nie interesują.
Dalej było o prawicy konserwatywnej o nacjonalistycznych ciągotach i tym podobne. Zarówno prof. Czapiński jak i prof. Markowski mówili, że sprawa smoleńska nie powinna nas zajmować w czasie kampanii wyborczej. Ten pierwszy radził nawet PiS-owi, aby się odspawał od "Kościoła" i "mgły smoleńskiej".
I nie byłoby w tym nic gorszącego, gdyby to przekonanie było ugruntowane w naukowych przesłankach. Niestety sposób utworzenia kafeterii odpowiedzi na pytanie o przyczyny katastrofy 10 kwietnia, jak i nacechowane emocjonalnie kategorie (spiskowa teoria zamachu) i traktowanie odpowiedzi łącznie (wina pilotów i kontrolerów) to elementarne błędy badawcze, które obnażyły ideologiczne zaczadzenie autora Diagnozy społecznej. Komentarz prof. Radosława Markowskiego na temat wdów smoleńskich należy zakwalifikować po prostu jako chamstwo, niegodne człowieka nauki i mężczyzny.
Na sali była kompletna cisza. Nikt nie zaprotestował, nikt nawet nie chrząknął. Ja również milczałem.
Jedyne wystąpienie, które od początku do końca spełniało standardy naukowe, było pozbawione ideologicznego zacietrzewienia i uprzedzonego stosunku do katastrofy smoleńskiej, było autorstwa dr Norberta Maliszewskiego. Wymieniam jego nazwisko, bo jako jedyny spośród głównych prelegentów , nie ujawniał swoich poglądów politycznych ani w pełnych szyderstwa słowach wobec PiS, ani w zastosowanej metodzie badawczej. Po prostu był rzetelny i uczciwy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/116001-prof-radoslaw-markowski-wdowy-smolenskie-wchodzace-przez-drzwi-naszych-domow-we-mgle-juz-nas-nie-interesuja