Dziennikarskie standardy według „Kampanii Na Żywo" – należne sprostowanie bzdur na stronie Machały

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Co prawda Jacek Karnowski napisał już parę zdań odpowiedzi na artykuł opublikowany w serwisie Tomasza Machały „Kampania Na Żywo", pozwalam sobie jednak i ja wtrącić parę groszy, jako że błoto lepione przez jego autora (niejakiego Dariusza Brzezickiego) było rzucane również w moją stronę.

Pominę analizy płynące z badań, których metodologii nie zaprezentowano. Wnioski, kto był pokazywany pozytywnie, a kto negatywnie są dość subiektywne, więc nie będę się do nich odnosić i pozostawię je widzom. Do nich również należy ocena wiarygodności programu informacyjnego, który miałem zaszczyt współtworzyć. A ta, na podstawie najbardziej bodaj obiektywnej z metod – oglądalności – wypadała zdecydowanie na naszą korzyść. Wyniki popularności „Wiadomości" z czasu, kiedy kierował nim Jacek Karnowski, były dużo  lepsze niż obecnie i lepsze również niż w czasie pracy poprzedników Jacka.

Co do konkretnych zarzutów zawartych na stronie Tomasza Machały:

Co ciekawe PIS na okres kampanii prezydenckiej zawiesił temat katastrofy smoleńskiej, dla Platformy wygodniej było również o tym nie mówić. „Wiadomości" TVP1 kierując się własną logiką medialną, obok powodzi i służby zdrowia, najczęściej poruszali w swych relacjach sprawę wyjaśnienia katastrofy z 10 kwietnia.

Chętnie odniosę się do ostatniego zdania w tym absurdalnym akapicie, bo to ja najczęściej podejmowałem w „Wiadomościach" temat katastrofy smoleńskiej. Od dnia, w którym się wydarzyła, kiedy byłem na miejscu tragedii, po dzień, w którym zrezygnowano ze współpracy ze mną, Bartkiem Wróblewskim, Marcinem Wikłą, wydawcami – Alicją Daniluk-Jankowską i Ewą Świecińską oraz Jackiem i jego zastępczynią Marzeną Paczuską.

Trudno polemizować z kimś, dla kogo czymś nielogicznym jest mówienie o niespotykanej katastrofie, która zdziesiątkowała scenę polityczną, w której zginęła głowa państwa, a której wyjaśnianie wygląda na fikcję.

Wspomnę więc jedynie, że nie interesuje mnie czy jednak lub druga partia -  się własnym interesem - porusza bądź omija jakieś tematy. Jeśli miałbym kierować się tym, o czym chcą mówić politycy, przestałbym być dziennikarzem, a stałbym się życzliwym dla partii funkcjonariuszem mediów, jakich mnóstwo możemy dziś znaleźć w większości redakcji.

Kolejny – według „Kampani na żywo" – dowód mojej stronniczości – to relacjonowanie procesów sądowych Komorowski-Kaczyński dotyczących służby zdrowia. Byłbym wdzięczny, gdyby przy tej okazji „Kampania na żywo" nie manipulowała moimi materiałami i cytowała je dokładnie. Na stronie Tomasza Machały czytamy:

Ciekawe wnioski można wysunąć również odnośnie nagłośnienia rzekomych – co później udowodnił sąd – planów prywatyzacji służby zdrowia w Polsce.

18 czerwca 2010 roku, na 2 dni przed I turą wyborów, w głównym newsie dnia Marek Pyza mówił:

Sędzia przedwcześnie uznała, że Bronisław Komorowski i PO nie są za prywatyzacją służby zdrowia. Dowodem jest m.in. wynik głosowania PO nad wetem prezydenta L. Kaczyńskiego w sprawie ustawy zdrowotnej. W obozie Jarosława Kaczyńskiego triumf."

Dodatkowo M. Pyza zarzucał B. Komorowskiemu, że bagatelizuje wyroki niezawisłego sądu.

Tak się, na nieszczęście Tomasza Machały i Dariusza Brzezickiego składa, że zachowałem treść wszystkich materiałów, jakie robiłem w ostatnich miesiącach pracy w „Wiadomościach". Zmanipulowany fragment wspominanego materiału w rzeczywistości wyglądał tak:

Reporter (czyli ja): Czy Bronisław Komorowski chce prywatyzacji szpitali? Nad tym pytaniem w przyszłym tygodniu ponownie będzie musiał pochylić się sąd okręgowy. Jego wyrok sprzed dwóch dni nakazujący Jarosławowi Kaczyńskiemu przeproszenie marszałka już nie obowiązuje.

Sędzia Barbara Trębska: Sąd apelacyjny uchylił orzeczenie i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.

Ja: Według sądu apelacyjnego, w I instancji sędzia przedwcześnie uznała, iż Platforma oraz Bronisław Komorowski nie są za prywatyzacją służby zdrowia.

Sędzia: Na tę okoliczność jako uzasadnione sąd apelacyjny uznał dowody, które należało przeprowadzić, a które sąd okręgowy oddalił.

Ja: Te dowody to m.in. projekt ustawy Platformy o Zakładach Opieki Zdrowotnej i wyniki sejmowych głosowań, w tym nad wetem prezydenta Lecha Kaczyńskiego do ustawy zdrowotnej. W uzasadnieniu postanowienia sąd apelacyjny pisze:

Plansza z cytatem z sędzi: Głosowanie za takim lub innym rozwiązaniem dotyczącym ustawy zdrowotnej, w tym poprawek dotyczących prywatyzacji nie może być ocenione jako obojętne dla stosunku kandydata na Prezydenta do kwestii prywatyzacji służby zdrowia.

Ja: Sztab Bronisława Komorowskiego taki werdykt bagatelizuje.

Małgorzata Kidawa-Błońska: Sąd zwrócił uwagę, że pewne dokumenty ze względów proceduralnych nie zostały rozpatrzone. Tylko tyle powiedział. Ponieważ jesteśmy pewni naszych racji, ze spokojem czekamy na wyrok sądu po rozpatrzeniu tych dokumentów.

Ja: A w obozie Jarosława Kaczyńskiego triumf.

Joanna Kluzik-Rostkowska: Wszystkie te twarde, brutalne słowa, jakie były wypowiadane pod adresem Jarosława Kaczyńskiego ze strony Bronisława Komorowskiego i innych członków sztabu pana Bronisława Komorowskiego były zdecydowanie przedwczesne.

Sprostowania do serwisu Tomasza Machały wysyłać mi się nie chce. Wystarczy, że czytelnicy naszego portalu mają możliwość porównania faktów z ich twórczym omówieniem.

Dalej na stronach KNŻ czytamy:

Denis McQuail, twórca kilkunasty książek dotyczących komunikowania masowego, postrzega profesjonalizm dziennikarski poprzez przyjęcie postawy oderwania i neutralności wobec przedmiotu dziennikarskiego doniesienia, brak tendencyjności, niezajmowanie stanowiska w kwestiach spornych i nieprzejawianie stronniczości, czy sympatii oraz rygorystyczne przywiązanie do rzetelności i innych kryteriów prawdziwości, jak chociażby adekwatność.

Wzorując się na tym znanym teoretyku, dziennikarze „Wiadomości" TVP1 nie wykazywali się profesjonalizmem dziennikarskim w okresie kampanii prezydenckiej.

Poza tym, że poprawność językowa powyższego wywodu (godna porządnego magistra), budzić może tylko uśmiech, zapytam jedynie o dowody naszego braku profesjonalizmu – gdzież one? Zabieg zastosowany przez KNŻ jest kolejnym przykładem klasycznej manipulacji. Powołać się na eksperta, który mówi, że poprawne jest „A" i dopowiedzieć od siebie (bez najmniejszego argumentu), że oskarżany zachowuje się „B".

I wreszcie dochodzimy do rzeczy, która u mnie i u moich wyrzuconych z „Wiadomości" kolegów wywołuje uśmiech, a dla bohaterki poniższego akapitu nie powinna być niczym więcej niż powodem rumieńców na twarzy. Brzezicki pisze:

Swoje zdanie na temat „Wiadomości" TVP za czasów J. Karnowskiego ma również Małgorzata Wyszyńska, obecna szefowa. „Okres PISowskich wiadomości to był najgorszy okres z moich 13 lat pracy w TVP. (...) Starałam się być w zgodzie z zasadami dziennikarstwa i zachowywać obiektywizm w miarę moich skromnych możliwości. Gdy przyszedł Jacek Karnowski i praktycznie od pierwszego dnia jego rządów byłam szykanowana. Wraz z Karnowskim pojawiła się grupa nowych reporterów politycznych: Marek Pyza, Bartek Wróblewski, Marcin Wikło, Adam Feder, Anna Hałas- Michalska i Paulina Drapała. (...) Oni wspierają kampanię wyborczą PISu" – mówiła w jednym z wywiadów.

Oczywiście Małgorzata Wyszyńska podzieliła się ze światem cierpieniem powodowanym politycznymi naciskami dopiero po zrezygnowaniu przez Jacka z jej usług. Do momentu, w którym mogła pojawiać się na ekranie, robiła to bez szemrania.

Podobają mi się słowa: „w miarę moich skromnych możliwości". Rzeczywiście pani Wyszyńska możliwości ma skromne. Wiedzą o tym wszyscy reporterzy, wydawcy czy szefowie, którzy z nią pracowali. W telewizji każdy news składa się z tzw. białej (w TVN mówią „startówki") – czyli zapowiedzi prezentera – i zasadniczego materiału filmowego przygotowanego przez reportera.

Zapowiedzi są tym jedynym momentem, w którym prezenter może powiedzieć coś od siebie, zredagować zapowiedź przygotowaną przez reportera bądź napisać ją samodzielnie. Być może Małgorzata Wyszyńska przez kilka miesięcy kierowania „Wiadomościami" poszerzyła swoje „skromne możliwości", ja jednak nie zapomnę pustki i przerażenia w błękicie jej oczu, gdy dowiadywała się, że musi sama napisać kilka zdań.

Nie czepiajmy się jednak niuansów, najważniejsze że „Wiadomości" nie są już „pisowskie" są odpolitycznione i zgodnie z najlepszymi standardami można najważniejszy program informacyjny w Polsce zamieniać w festiwal bezbarwnych, powierzchownych, miałkich informacji o niczym i puentowania wydania tzw. „no comments'em", w którym uśmiechnięty prezydent przygotowuje kotyliony. Gratuluję!

Ta ocena nie dotyczy oczywiście wszystkich materiałów, bo w „Wiadomościach" wciąż pracują dobrzy dziennikarze, których materiały cechuje profesjonalizm, głębsze ujęcie tematu i błyskotliwość.

Nowe, poprawne politycznie szefostwo dba jednak o to, by ich wpływ na kształt programu nie był zbyt duży.

Wracając do meritum, nie liczę na to, że korespondenci Kampanii Na Żywo (bo tak nazywa swoich współpracowników Machała), zgodnie z wyznawanymi zasadami rzetelności i obiektywizmu, zajmą się również analizą obecnych „Wiadomości", a także „Faktów" i „Wydarzeń" pod kątem przestrzegania standardów dziennikarskich.

Sami bowiem stosują standardy podwójne.

Nam pozostaje czyste sumienie. I świadomość, że nie musimy się zastanawiać, co o naszej działalności zawodowej pomyślą rodzice-członkowie ugrupowania władzy i ich partyjni koledzy.

Brzydsza i mniej zdolna piętnastolatka wypomina koleżance z podwórka, że nikt jej nie lubi, ma gorsze ciuchy i krzywy kręgosłup. Sama jednak nie może pozbyć się pryszczy, zadaje się z osiedlowymi dresiarzami i po cichu skarży się na bóle pleców. Tak mi się kojarzy.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych