"The Economist" ostrzega Polskę przed zbyt ambitną prezydencją, która łatwo może zmienić się w "chwalebną porażkę"

W związku z objęciem przez Polskę przewodnictwa w Radzie UE, europejskie media poświęcają naszemu krajowi dużo więcej uwagi niż zwykle. Nie inaczej jest z tygodnikiem "The Economist" którego teksty o prezydencji zawierają nie tylko pochwały pod adresem Polski ale też ostrzeżenia.

W artykule "Widok znad Wisły" już na samym początku pada stwierdzenie, że po traktacie w Lizbonie "prezydencja" znaczy mniej niż kiedyś. Grupa euro ma własnego przewodniczącego, dział też też unijny szef europejskiej dyplomacji. Tymczasem Polska chce się wyróżnić, jak każdy kraj obejmujący prezydencję. "The Economist" cytuje anonimowego dyplomatę:

Będziemy widzieli dużo więcej Polski niż prezydencji

Tymczasem Polska ma - jak pisze tygodnik - problem ze zdefiniowaniem swojego miejsca w Europie. "Czy ma być największym z nowych krajów, czy też najnowszym z dużych, takich jak Niemcy, Wielka Brytania czy Francja. Próbuje być jednocześnie i tym, i tym, ryzykując że nie będzie dobra ani w jednym ani w drugim."  Co więcej, Polska ryzykuj też że jej pewność siebie zmieni się w arogancję. Tusk krytykuje kraje strefy euro za krótkowzroczność, ale sam nie kwapi się by wprowadzić kraj do strefy euro. Dalej: Polska zablokowała bardziej rygorystyczne cele redukcji emisji CO2, no  i jak ma w takiej sytuacji reprezentować UE na rozmowach w Durbanie? "Polska nie może być jednocześnie kaznodzieją i suplikantem" - konkluduje autor tekstu, pisząc dalej że lepszy jest "umiarkowany sukces niż chwalebna porażka".

W drugim tekście, tym razem z bloga "Eastern approaches" znajdującego się na serwisie tygodnika, Polskie zainteresowanie problemami Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej jest opisywane jako "niespodziewane". Autor wpisu stwierdza, że Polska ma w czasie prezydencji duże ambicje, ale np. jej budżet na pomoc zagraniczną jest bardzo niski. Minister Radosława Sikorski opisywany jest jako "gracza wagi ciężkiej" na arenie międzynarodowej, ale przywołane są tez opinie krytyków wskazujących, iż zainteresowanie Arabską Wiosną naszego kraju to tylko fascynacja właśnie ministra Sikorskiego, nie zaś trwały trend.

Autor wpisu kończy swój tekst bardzo ciekawą obserwacją. Zauważa, że Polskie zainteresowanie eksportem demokracji może ostatecznie "oczyścić" ten termin z negatywnych skojarzeń, związanych z działalnością administracji Busha na Bliskim Wschodzie.

Źródło: The Economist

mik

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych