Kilka zdań zgody i kilka polemiki z Tomaszem Sakiewiczem

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Tomasz Sakiewicz napisał w "Gazecie Polskiej" wstępniak w związku z przejęciem "Rzeczpospolitej" przez.... A, to już każdy wie. Tytuł: Na froncie nie ma sędziego. Komentarz w kilku punktach trafny, ale w kilku wart polemiki.

Zacytuję:

Wraz z upadkiem dotychczasowej koncepcji funkcjonowania wydawnictwa, które edytowało „Rzeczpospolitą" i tygodnik „Uważam Rze", kończy się pewien rozdział w polskich mediach. Z punktu widzenia władzy realizowany jest wariant domykania systemu. Z mediów publicznych wyrzucono niemal wszystkich niewygodnych dziennikarzy, ograniczono możliwość rozwoju telewizji w internecie, zakazano wyborczych spotów i billboardów. Kłopoty w wyniku działań rządu ma szef Radia Maryja. Niezwykłe jest to, że władze wkurzyło stwierdzenie o jej totalitarnych metodach. Tymczasem to właśnie działania w sprawie mediów ekipy Tuska spełniają klasyczną definicję państwa totalitarnego. Freud jest wielki!

Tu generalnie faktycznie wygląda na domykanie systemu. Choć ja bym raczej mówił o ograniczeniu pluralizmu i demokracji, o kulawym obiegu myśli. Zgodnie ze słynną definicją Jacka Żakowskiego iż do prawdziwej dyskusji wystarczy on, Dominika Wielowieyska i Janina Paradowska.

To chore, prawda, ale to nie jest mimo wszystko "klasyczna definicja państwa totalitarnego". Państwo totalitarne to zgodnie z klasyczną definicją takie, które próbuje kontrolować każdy element życia jednostki i społeczeństwa. Daleko, na szczęście, dziś do tego. To co się tworzy to raczej jakaś odmiana półdemokracji peryferii, gdzie tubylcy mówią zbyt trudnym językiem by mogli o swojej sytuacji opowiedzieć Zachodowi. Albo by Zachód, zafiksowany na ideologicznej wspólnocie postępu obyczajowego, chciał słuchać. Oni przecież, ci rzekomo wykluczeni, to najczęściej zacofani religianci. Sami się wykluczyli.

A więc - podsumowując - sytuacja jest niewesoła, ale może nie warto przesadzać w opisie? Bo co powiemy jak będzie gorzej?

Teraz czas na fragment o "Rzeczpospolitej" (w której - przypominam - nigdy nie pracowałem. "Uważam rze" to byt powstający we współpracy z "Rz", ale jakoś tam redakcyjnie samodzielny):

„Rzeczpospolita" będzie umierała powoli. Rządzącym nie opłaci się otwarty konflikt z redakcją, w której są zarówno zwolennicy PiS, PJN, jak i nierzadko PO. Chodzi o to, by wyciszyć ich na wybory i skanalizować ewentualnie pojawiające się nieodpowiedzialne wypowiedzi krytyków. Część dziennikarzy będzie chciała jakoś przetrwać, część wcześniej czy później zostanie zmuszona do odejścia. Ustawianie się konserwatywnych publicystów w pozycji bezstronnego arbitra rozłoszczonej władzy już nie interesuje. (...)

„Gazeta Polska" i wydawane przez nas media różniły się od „Rzeczpospolitej". Mieliśmy inne zdanie w sprawie tragedii smoleńskiej – uważaliśmy i uważamy, że wobec matactwa polskich i rosyjskich władz należy co najmniej równorzędnie rozpatrywać wersję zamachu. Mieliśmy też inne zdanie na temat przywództwa na prawicy – próby zastąpienia Jarosława Kaczyńskiego uznaliśmy za ogromne zagrożenie rozbiciem całej opozycji. Z tego powodu, a nie z jakiejś szczególnej miłości do polityków PiS-u, krytykowaliśmy inicjatywę PJN.

Tu już, zwłaszcza w ostatnim akapicie, mamy nieco za dużo rozmytych konturów. Warto po kolei odnieść się do powyższych stwierdzeń:

1. Tomasz Sakiewicz dość delikatnie wspomina teraz "różnice" pomiędzy jego mediami, a tymi tworzonymi przez środowisko obecnej "Rzeczpospolitej". Niedawno było to określane nieco inaczej. Rozumiem to jako coś w rodzaju odwołania przykrych słów, które wcześniej w tym kierunku padały. Były one często brutalne - by wspomnieć agresywne i nieuczciwe słowa niektórych publicystów "GP" wobec Piotra Zaremby czy dziwaczne sugestie "agenturalności" nowego tygodnika i jego kierownictwa. Nigdy nie padła z drugiej strony (do czasu ostatniego felietonu Bronisława Wildsteina) odpowiedź. Bo trudno z takimi stwierdzeniami polemizować. Ale też trudno dzisiaj udawać, że ich nie było.

2. Co do różnic w stosunku np. do PJN to trudno komentować, bo w takich sprawach, jak pamiętam z lektury, było w "Rz" tyleż opinii co dziennikarzy. Trudno wymagać od publicystów jakiejś jednej linii w stosunku do nowej inicjatywy, tym bardziej, że zawsze ma ona różne etapy i różne twarze. Podobnie w sprawie Smoleńska. Myślę, że tu ludzie mediów dzielą się na dwie zasadnicze kategorie - tych co chcą dojść prawdy i "wyciszaczy" tematu. Gdzie była "Rz" i "Uważam Rze" - czytelnicy doskonale wiedzą.

Teraz Tomasz Sakiewicz przystępuje do organizowania nowego dziennika.

Nie pozwolimy na to, by prawica pozostała bez własnych mediów. W ten wysiłek muszą się włączyć wszyscy. Normalnie organizowanie dziennika zajmuje około roku i potrzeba na to przynajmniej 100 mln zł. Nie mamy ani tyle czasu, ani tyle pieniędzy. Mamy za to najcenniejszy kapitał: Państwa zaangażowanie.

Gratuluję i życzę powodzenia. Mam też nadzieję, że nikt nie określi nowego projektu jako agenturalnego, nikt nie zasugeruje iż powstaje za pieniądze moskiewskie, co niestety, na łamach "Gazety Polskiej" kilka razy się w stosunku do tygodnika zdefiniowanego przez tę redakcję jako konkurencyjny zdarzyło.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych