Wygrał Twitter, wygrał Obama, przegrali uczestnicy wirtualnego "townhall"?

Wczorajsza "twitterowa debata" z udziałem prezydenta Obamy była przez wielu dziennikarzy  - a przede wszystkim przez Biały Dom - zapowiadana jako przełomowe wydarzenie. Czy jednak nie było to tylko wyrafinowane zagranie PRowe, które miało na celu wzmocnienie wizerunku Obamy jako otwartego na dialog prezydenta u najmłodszych wyborców?

Statystyki pierwszego "twitterowego townhall" w Białym Domu na pewno są imponujące. Wysłano ponad 100 tysięcy wiadomości ze znacznikiem (hashtagiem) #AskObama, oraz - według różnych szacunków - padło 40 do 60 tysięcy pytań do prezydenta.  Obama odpowiedział na osiemnaście z nich, wysłał też swoją pierwszą wiadomość na twitterze "na żywo" (film poniżej). Całe to wydarzenie moderował Jack Dorsey, jeden ze współzałożycieli Twittera, a zaplecze techniczne przygotowała firma Mass Relavance.

Jednak zarówno przed jak i po tym spotkaniu wielu amerykańskich komentatorów wyrażało rozczarowanie całą ideą. Cóż, wiele z pomysłów organizatorów tego spotkania może budzić wątpliwości. Spodziewając się dużej liczby pytań w spotkaniu uczestniczyło ośmioro "curators" - osób wybranych wcześniej, które rozsiane po całych Stanach pomagały Dorseyowi wybierać pytania i zarządzać całą konwersacją. Byli to blogerzy, dziennikarze, naukowcy. Takie podejście ma sens - na Twitterze wpływowi ludzie mają różne punkty widzenia na to co jest dla nich najważniejsze (i dla mikro-wspólnot wokół nich) i wybranie kilku z nich jako współ-moderatorów takiego spotkania pomogło na pewno wybrać lepsze i ważniejsze pytania z całej powodzi mniej sensownych. Ale Twitter i Biały Dom nie przedstawili ani zasad wybierania pytań, ani zasad wybierania tych moderatorów w terenie.

To zaś doprowadziło do sytuacji, w której dwa z osiemnastu pytań zostały zadane przez lidera Republikanów w Izbie Johna Boehnera i znanego publicystę New York Times Nicka Kristofa. To kompletny bezsens, by w takiej sytuacji tracić czas na pytania od ludzi, którzy nie mają problemów z dostępem do prezydenta ze względu na to co robią. To stawia pod znakiem zapytania całą ideę takiego "townhall", które miało być w końcu dialogiem ze "zwykłymi" ludźmi.

Po drugie, niski stopień interakcji powodował, że Obama mógł odpowiadać na pytania w swoim tradycyjnym, nieco rozwlekłym i  profesorskim stylu. Po kilku minutach takiej odpowiedzi można było zapomnieć o co chodzi w pytaniu.  To nie była debata, w której Obama zostałby natychmiast "przyciśnięty" przez adwersarza, ani też konferencja prasowa gdzie dziennikarz ma szansę na dodatkowe pytanie. Ale w kilku momentach Dorsey umożliwił taką interakcję  i "dociskanie". Te momenty- w których pada pytanie za pomocą Twittera, ktoś słyszy odpowiedź prezydenta, a później zadaje pytanie konkretyzujące, na które prezydent odpowiada, i to wszystko w ciągu kilkunastu minut  - to z całą pewnością najlepsze i najważniejsze fragmenty całego "eventu".

Na pewno ten "townhall" byłby lepsze gdyby reguły moderacji zostały jasno wyjaśnione, i gdyby te zasady nie były ustalane przez przedstawicieli firm które są żywotnie zainteresowane sukcesem całego przedsięwzięcia. Potrzebni byliby dziennikarze, nie reprezentanci Twittera czy Białego Domu. Również narzucenie prezydentowi dyscypliny odpowiedzi, oraz ułatwienie zadawania "pytań dociskających" przez tych którzy zadali pytanie pierwotne ulepszyłyby cały ten pomysł. Tyle że wtedy rosłoby ryzyko wpadki prezydenta.

Wczoraj na pewno i tak było lepiej niż w czasie całkowicie sztucznego "townhall na Facebooku" w kwietniu. Ale to był tylko krok na drodze dialogu Biały Dom - obywatele. Na pewno - jak nieco złośliwie zauważa Chris Cillizza, sztab Obamy mógł bez żadnych przeszkód dotrzeć ze swoim bardzo precyzyjnie skonstruowanym przekazem politycznym do najmłodszych wyborców. W kontekście trudnej dla Obamy batalii o reelekcje zaangażowanie młodych ludzi jest na wagę złota, a może nawet zwycięstwa.

Dlatego na pewno nie jest to ostatnie tego typu spotkanie.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych