Krzysztof Zalewski: Kwestia nacisków na kontrolerów lotu w wieży w Smoleńsku jest kluczowa. Kto w Moskwie podjął decyzję?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Niezwykle ważną sprawą w kwestii odpowiedzialności za tragedię smoleńską jest kwestia nacisków na kontrolerów lotu w wieży w Smoleńsku. Załoga wieży zdawała sobie bowiem sprawę, że nie ma warunków do lądowania

- ocenił w TVP Info Krzysztof Zalewski, ekspert lotniczy i redaktor miesięcznika "Lotnictwo". Dodał, że do dziś nie wiemy kim jest, jak się nazywa, generał w Moskwie z którym kontaktowali się kontrolerzy z wieży, domagając się zezwolenia na lądowanie. To on, występujący pod kryptonimem "Logika", nakazał sprowadzać samolot.

Zdaniem Zalewskiego kolejną sytuacją pokazująca jak utrudniane jest dojście do prawdy jest kwestia czarnych skrzynek tupolewa. Oryginały są w Moskwie i nie zostały Polsce oddane, na co zresztą zgodził się, zawierając fatalną umowę, rząd Donalda Tuska. Co więcej, Rosjanie nie zgodzili się na ich wypożyczenie do Warszawy, a kolejne wersje kopii okazywały się "niekompletne". Dopiero niedawno udało się je odsłuchać.

Nadal jednak, na co zwraca uwagę Zespół Antoniego Macierewicza, brakuje 17 sekund zapisu w kluczowych momentach.

Nie wykluczam, że w tych chwilach gdy brakuje zapisu ktoś powiedział coś ważnego. I nie ma nawet w stenogramie zapisu o tym, że padają niezrozumiałe słowa. Nie, tego nawet nie ma, to zostało ukryte. Możemy więc mówić o pewnej manipulacji stenogramem przez Rosjan.

Natomiast dzięki pracy polskich specjalistów wiemy, że w kluczowym momencie kapitan Protasiuk podjął decyzję - odchodzimy. Powiedział to. Potwierdził to drugi pilot. A w wersji rosyjskiej jest tylko "odchodzimy" ze strony drugiego pilota, tak jakby wycięto słowa Protasiuka  celowo. Dlaczego? Bo nie pasowało to do rosyjskiej tezy.

Jeżeli w raporcie MAK jest, że pilot ląduje do ostatniej chwili, aż się rozwala o ziemię, bo tak jest zdeterminowany, a w stenogramie widać, że podjął wcześniej decyzję o odchodzeniu i chce odchodzić, to wali się całkowicie rosyjska wersja wydarzeń.

- mówił Zalewski.

Ekspert podkreśla, że od samego początku załoga jest mylnie informowana przez Rosjan nie tylko co do wysokości na jakiej znajduje się samolot, ale i odległość od progu pasa lotniska.

Ze stenogramu wynika, że pierwsze kilometry były pokonywane przez samolot z prędkością 11 sekund na kilometr. Ostatni kilometr był pokonany w 18 sekund. Ta dysproporcja oznacza, że to nie był kilometr, a półtora kilometrów. A więc pilot był wprowadzany w błąd co do odległości od pasa.

wu-ka, źródło: TVP Info

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych