Widmo Obamy krąży nad każdą kampanią wyborczą, i prawie nad każdą dyskusją poświęconą polityce w internecie. Nie inaczej było na dzisiejszym spotkaniu z serii "Rewolucja w Komunikacji", które odbyło się w siedzibie "Gazety Wyborczej". Spotkanie (relacja tutaj i tutaj) nosiło tytuł "Kto ma internet, ma władzę?"
Chociaż kampania Obamy - zarówno w 2008 roku jak i obecna- to pewnego rodzaju wzorzec z Sevres moblizacji i koorydnacji wolontariuszy przez internet,także zbierania pieniędzy i szeroko pojętej komunikacji to jej bezpośrednie kopiowanie może być tylko przeciwskuteczne. Najważniejsza lekcja jaką można bowiem wynieść z obserwacji kampanii prezydenta Obamy jest bowiem taka, że każde posunięcie, każde narzędzie i strategia muszą być dostosowane do konkretnych potrzeb, sytuacji, kontekstu, i muszą mieć określony cel. Obama nie miał na początku poparcia struktur partyjnych - trzeba było stworzyć alternatywę za pomocą serwisu MyBarackObama.com. Nie miał jak zbierać pieniędzy w tradycyjny sposób -trzeba było postawić na mikrofundraising internetowy. I tak dalej, wszystko miało swoje konsekwencje w całej kampanii, w jej przekazie, strategii "geograficznej", demograficznej i tak dalej. Internet był tylko środkiem, nie celem samym w sobie.
Na szczęście dzisiejsze spotkanie było czymś znacznie więcej niż narzekaniem na to że w Polsce nie ma takiej kampanii w sieci jaką miał Obama i że takiej nie będzie. Przy wypełnionej sali - pojawili się politycy, blogerzy, dziennikarze, "połowa polskiego Twittera", przedstawiciele branży IT - można było usłyszeć fascynujące rzeczy o polskich politykach w sieci. Bardzo ciekawie mówił dr Jan Zając o kampanii samorządowej i o obecnym stanie "polityki na Facebooku" (jego prezentację można znaleźć tutaj.) Jak się okazuje na przykład, to PJN ma najbardziej zaangażowaną społeczność na FB , a najliczniejszą Janusz Korwin-Mikke. To ostatnie na pewno jest wielkim zaskoczeniem. (Aktualizacja: to jest ironia. Być może nie podkreśliłem tego dość wyraźnie w pierwotnej wersji tekstu). Największe zaangażowanie fanów wywołują zaś treści satyryczno-humorystyczne i takie eventy jak konwencja PO. Ciekawie mówił też Maciej Woźniak z agencji Searchlab o pozycjonowaniu treści politycznych w wyszukiwarkach. Na samym początku Jędrzej Deryło z Link Me Up bardzo profesjonalnie mówił o kampanii Obamy w 2008 i 2011 roku w sieci.
Ale dla mnie kluczowy był panel dyskusyjny poświęcony kampanii parlamentarnej i polityce w sieci z udziałem polityków, osób zajmujących się w konkretnych partiach internetem. W panelu uczestniczyli Agnieszka Pomaska (PO), Łukasz Naczas (SLD), Mariusz Kamiński (PiS), dr Rafał Trzaskowski (PO). Jakie z tej dyskusji płyną wnioski jeśli chodzi o kampanię parlamentarną?
Co do Platformy to szykuje się na pewno kontynuacja udanych projektów nastawionych na dialog, takich jak zapytajplatforme.pl czy ZapytajoOFE. Platforma ma liczną społeczność na Facebooku i dobry "team" polityków na Twitterze. Wkrótce ma pojawić się też nowa wersja strony PO. Wyzwanie które moim zdaniem stoi przed tą partią to lepsza integracja działań offline/online wolontariuszy, być może przy użyciu centralnego "huba" w stylu PawlentyAction (o potrzebie tego typu synergii w działaniach politycznych mówił zresztą dr Trzaskowski) oraz mobilizacja "bazy" w obliczu kampanii parlamentarnej, zarówno przy użyciu Facebook jak i poza nim. Mariusz Kamiński z PiS bardzo ciekawie mówił za to o sposobie wykorzystania portalu MyPiS już teraz przez jego ugrupowanie. PiS koordynuje akcję zbieranie podpisów pod referendum o służbie zdrowia, koordynuje działalność wolontariuszy w tamach akcji wyjazdów parlamentarzystów w teren ("Polska jest jedna") oraz przygotowuje mężów zaufania do komisji wyborczych właśnie za pomocą MyPiS, co dla mnie jest ciekawą informacją. Kamiński mówił, że mypis.pl ma już prawie 20 tysięcy użytkowników, z czego 80% nie należy do partii. Wyzwanie stojące przed PiS w sieci to dla mnie echo problemu ogólnego tej partii: wyjście poza "bazę" ze swoim przekazem. Z kolei Łukasz Naczas zapowiadał że SLD da nowe możliwości komunikacji z liderami partii w internecie i poznawania jej programu, posługując się nieco tajemniczym określeniem "Web 3.0". Dla mnie wyzwaniem stojącym przed SLD to jest przede wszystkim kwestia autentyzmu działań w sieci, a zwłaszcza dialogu tychże liderów z internautami.
Jak będzie w rzeczywistości - zobaczymy. Na pewno w zbliżającej się chaotycznej, nietypowej, bezprecedensowej kampanii parlamentarnej walka w internecie będzie bardzo zaciekła. Żeby skopiować Obamę nie ma na szczęście już czasu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/115435-kto-ma-internet-ten-ma-wladze-wrazenia-po-konferencji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.