Zaremba do coraz agresywniejszych stróżów politycznej poprawności: "Żadne prawo historii nie okazywało się ostatecznie niewzruszone"

Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Piotr Zaremba analizuje na łamach "Rzeczpospolitej" casus Elżbiety Radziszewskiej, którą dopiero po długich bojach Platforma zdecydowała się wystawić do Sejmu, a nie - jak wcześniej planowała - do Senatu, co byłoby w tym wypadku ewidentną degradacją i kolejnym sygnałem o narastającym przechyle PO na lewo.

W felietonie pt. "Kontrrewolucja wytropiona" Zaremba zauważa, że na portalu Wyborcza.pl Agata Nowakowska potępia PO za ten ruch, używając pojecia "ideologiczny błąd" - tym samym "powielając język nieboszczki PZPR":

Argumenty te co zawsze: katoliczką pani minister może sobie być w domu. Jako urzędnik ma realizować antydyskryminacyjne prawo.

A co jeśli polskie prawo do ideału "GW" nie dorasta? Więc minister ma się domagać "słusznego" prawa, a realizować te postępowe przepisy, które już są. A jeśli interpretuje to inaczej? Nie może – my jesteśmy za prawami człowieka, wszyscy, którzy myślą inaczej, są przeciw. A czy z równą pasją nawołujecie do ścigania nielegalnych aborcji na przykład? Nie, bo to jest prawo wsteczne, "burżuazyjne". Tak oto dorabiamy się demokracji bezalternatywnej.

Zaremba ocenia, że w tym wszystkim "najbardziej przeraża mściwość".

Ściga się tę kobietę w chwili, gdy już się trochę poddała. Gdy Jackowi Żakowskiemu, naczelnemu stróżowi politpoprawności, oznajmiła, że tak zasadniczo przeciw związkom partnerskim nic nie ma. Choć w innych wypowiedziach ciągle snuje wątpliwości prawne, przypomina o kosztach ulg podatkowych dla konkubinatów. Ludzie PO, którzy próbują pogodzić skręt w lewo Tuska z własnym sumieniem, chowają się coraz częściej jak Hanna Gronkiewicz-Waltz za argumentami ekonomicznymi. Albo powtarzają: poczekajmy, dyskutujmy. A "Wyborcza" czekać nie chce.

Zaremba dodaje, że "nie ma miejsca dla tych, którzy mieli wątpliwości". Bo zakłócaliby nastrój świętowania radosnej rewolucji, choć - jak pisze - miejsce salw "Aurory" zajęły wywody o "europejskich standardach".

I najważniejszy fragment felietonu:

Dziś wygrywacie. Przed triumfalizmem jednak przestrzegam – w latach 30. ludzie, którzy bronili w Europie "anachronicznej" demokracji, mogli sprawiać wrażenie śmiesznych marzycieli. Za obecną rewolucją stoi wygoda. Geje łatwiej uzyskają adopcję dzieci w sojuszu z "heterykami" chcącymi podatkowych przywilejów bez zobowiązań, w łatwym do zerwania związku. Ale żadne prawo historii nie okazywało się ostatecznie niewzruszone.

Skaj

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych