Interesujący dylemat strategiczny PiS czyli kampania w czasach stalinowskich

Z uwagą wysłuchuję tego co ma do powiedzenia Tomasz Poręba o kampanii wyborczej PiS. Z tych wypowiedzi wyłania się obraz kampania skoncentrowanej na tzw. kitchen table issues. Gospodarka , podatki, Smoleńsk gdzie w tle, ale Poręba chce żeby PiS mowil o tym o czym mówia Polacy w domach.

Tylko jak prowadzić taka kampanie gdy lider tej partii mówi o powrocie do „metod sowieckich” w wykonaniu PO, a była szefowa MSZ Anna Fotyga, o „przekradaniu się z Rosji stalinizmu”? Nie wspominając już o niedawnym, spektakularnym pokreśleniu sojuszu PiS z ojcem Rydzykiem. Odpowiedź na to pytanie stanowi jednocześnie rozwiązanie bardzo interesującego strategicznego dylematu który stoi przed PiS.

Trudno mówić o gospodarce w warunkach autodegradującego się stalinowskiego kondominium. To jasne, ze liderzy PiS posługują się językiem który trafia do bazy tej partii. Ale w ten sposób rozmowa o „kitchen table issues” jest praktycznie niemożliwa. Złośliwie napisał o tym na twitterze dr Norbert Maliszewski "PO może się chwalić, że np. PL przoduje w produkcji krasnali ogrodowych, a i tak wygra, bo Kaczyński nie budzi zaufania”

Po każdej probie merytorycznej dyskusji wystarczy w zasadzie jedno zdanie by jakakolwiek wiarygodność w oczach ludzi którzy nie należą do twardego elektoratu partii spadla niemal do zera. Eufemistycznie rzecz ujmując, są to poza „bazą” stwierdzenia które mogą powodować jedynie wzruszenie ramionami. A bardzo ciężko,spójnie prowadzic dwie kampanie jednocześnie, „twardą” i miękką, ze względu na dużą cytowalność tych twardych stwierdzeń. Tak było z ostatnim spotkaniem programowym PiS – jego przekaz „programowy” został całkowicie przyćmiony przez komentarze na temat przemówienia prezesa PiS o PO, które otwierało to spotkanie.

Oczywiście PiS i tak może mieć problemy ze zbudowaniem  przekazu „ekonomicznego” ze swoim dotychczasowym i bardzo specyficznym socjalno-etastycznym-populizmem. A czas ucieka. Tymczasem ogólne okazje: COVEC, itd. – przechodzą bez szkód dla Platformie. PiS w związku z A2 zgłosił wniosek do prokuratury, co wpisywało się idealnie w stereotyp patrtii. Premier Tusk miał doskonala okazje na konwencji i jej nie zmarnował, mówiąc że PiS chodzi do prokuratury, a PO - z problemami, ale jednak - buduje Polskę.

Platforma ma politycznie bardzo udany okres. Po kryzysie styczniowym związanym z MAK i kolejami nie ma śladu. Platforma i Donald Tusk kroczą od wydarzenia do wydarzenia, od Obamy po konwencję, a zbliża się półroczna prezydencja w UE. PO stoi mocno w sondażach, mocno zabezpieczyła – od czasu transferu Arlukowicza – lewą  flankę, oczywiście czysto symbolicznie, i zabezpieczyła tym samym odpływ swojego miękkiego elektoratu do SLD. Kampania "bazowa" PiS miała dużo większy sens w przypadku demobilizacji elektoratu PO, ale nie można zapominać o sprzężeniu zwrotnym - takie ostre słowa cały czas przypominaja miękkimemu elektoratowi PO o PiS.

PiS traci czas, nie wykorzystuje okazji, a jeśli już cos próbuje (Biedronka) robi to nieudolnie, jednocześnie cały czas stosując bardzo ciężką retorykę. Czy Tomasz Poręba znajdzie rozwiązanie tego strategicznego dylematu? Ma na to bardzo mało czasu. Po wakacjach może być już za późno.

No chyba że codziennie w każdym domu w Polsce, przy kuchennych stołach, toczą się zażarte dyskusje o stalinowskiej Platformie i jej metodach.

 


Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych