Wyłącznie na użytek manipulowania polską opinią publiczną głoszono przez 14 miesięcy tezę o poprawnym stanie rosyjskich urządzeń

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Wszystko wskazuje, że w  opisywaniu tragedii smoleńskiej mamy zmianę frontu. Ale tylko częściową. I chwilową zapewne. Jak zwykle nielogiczną. Warto ją jednak odnotować.

Uważnie oglądałem i czytałem w ostatnich dniach relacje o poniedziałkowej katastrofie rosyjskiego TU 134 w Pietrozawodsku. Uderzyły mnie dwie, powtarzalne, choć całkowicie sprzeczne, frazy.

Pierwsza to ta o katastrofie "bliźniaczo podobnej" do tragedii polskiego samolotu z 10 kwietnia 2010 roku. Mówiły o tym "Wiadomości", donosił w "Faktach" Andrzej Zaucha z Moskwy, precyzyjnie przy okazji opisując jak to nie działały na lotnisku światła, a generalnie to panuje w Rosji na nich wyjątkowy bałagan itp. A następnie "Gazeta Wyborcza", która wybiła nawet, że "strach latać rosyjskim samolotem".  Jednocześnie dodała, że jest to katastrofa "uderzająco podobna" do tej w Smoleńsku.

Każdy kto sprawą się interesuje wie, że o podobieństwie nie a mowy, bo rosyjski pilot lądował, a polski - odchodził (co Rosjanie wykreślili ze swojego stenogramu). To różnica dość zasadnicza. W górę, a nie w dół!

Ale załóżmy na chwilę, że tego faktu nie ma. Co wynika z tych wszystkich relacji?

Przede wszystkim to, że tylko i wyłącznie na użytek manipulowania polską opinią publiczną sformułowano i głoszono przez 14 miesięcy tezę o poprawnym stanie rosyjskich urządzeń. Nie zbadano tego wątku, nie naciskano by zbadać. To było i jest po prostu wykluczone z rządowej i prorządowej debaty. Jednak wystarczy katastrofa rosyjskiej maszyny by prawda wyszła na jaw. Nie tylko ta o tragicznym stanie miejscowej infrastruktury. Także ta iż jest ona wszystkim doskonale znana. Oczywista. Standardowa. No i że tych tragedii jest bez liku - co wspomniany Andrzej Zaucha wyliczył dokładnie.

Jest też, jak widać, standardowym działaniem komitetu MAK, ogłaszanie iż winni są piloci. Tym razem zrobiono to także w kilkanaście minut po tragedii.

 

A więc, podsumujmy:

- Jeśli mamy do czynienia z "bliźniaczą" tragedią, to znaczy, że tezę o winie Rosjan należy właściwie uznać za udowodnioną

- Jeżeli  nie jest jednak "uderzająco podobna", to mamy dowód na manipulacje

A może w sprawie Smoleńska można powiedzieć wszystko, byle nie była to prawda?

 

Wśród ofiar katastrofy rosyjskiego Tu-134, w której zginęły 44 osoby, jest pięciu naukowców zajmujących się irańskim programem atomowym. Brali oni udział w budowie elektrowni w Bushehr nad Zatoką Perską.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.