Wygląda na to że w Stanach Zjednoczonych nikt nie jest zadowolony z decyzji prezydenta Obamy o wycofaniu do 2012 roku 33,000 żołnierzy z Afganistanu.
Obama ogłosił decyzję - o której mówił się w Waszyngtonie od wielu tygodni - w czasie krótkiego, 13 minutowego wystąpienia. Obama w swoim przemówieniu mówił że redukcja następuje "z pozycji siły" a od 2014 roku USA oddają kontrolę nad bezpieczeństwem Afgańczyków w ręce ich samych. Obama powiedział także że czas "zacząć budować państwo (nation-building) w Ameryce".
Przemówienie Obamy spotkało się jednak z chłodnym przyjęciem po obu stronach politycznego sporu. Demokraci zarzucają Obamie, że ten wycofuje wojska za wolno. Republikanie - że ma ono polityczny cel, a Obama zignorował rady wojskowych. Redukcja wojsk ma bowiem zakończyć się latem 2012 roku, czyli w środku prezydenckiej kampanii wyborczej.
Są również komentatorzy, którzy piszą iż Obama popełnia ten sam błąd co George W. Bush. Dana Milibank twierdzi na przykład, że to jest moment "misja zakończona" dla Obamy. Bush zbyt wcześnie, w przemówieniu na lotniskowcu ogłosił że wojna w Iraku to "misja zakończona". Teraz sytuacja powtarza się z Obamą, a wojna w Afganistanie potrwa jeszcze wiele lat.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/115251-mieszane-reakcje-w-usa-po-decyzji-prezydenta-obamy-o-wycofaniu-czesci-wojsk-z-afganistanu