Bugaj o SLD: najważniejsza panienka na rurze. O Arłukowiczu: mydłek. I o PJN: znajdą się w PO. Rysuje Krauze

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

W rozmowie z "Polską the Times" profesor Ryszard Bugaj, lewicowiec niepostkomunistyczny, krytycznie ocenia obecny stan SLD. Jak mówi, jest już za późno, żeby Grzegorz Napieralski mógł cokolwiek zrobić:

SLD znalazł się już na tej trajektorii, na której najważniejsza jest panienka tańcząca na rurze. Być może ona jest interesująca, ale przecież nie dlatego ją biorą, że jest interesująca, ale dlatego, że dobrze na tej rurze wywija.

Bugaj ocenia też rządzącą PO. Stwierdza, że partia ta się zmieniła. I jej program jest mu dziś bliższy niż w przeszłości:

Zgadzam się z tym, co mówił kilka razy minister Jacek Rostowski, że nie można robić polityki przeciwko woli większości. Ale ja bym chciał, żeby to dostosowanie nie odbywało się w ten sposób, że ta sama ekipa zmienia dowolnie poglądy. Tylko żeby scena polityczna była tak zorganizowana, że są na niej pluralistyczne oferty. Podczas gdy odróżnienie między programami PO, PSL, PiS, SLD w sprawach społeczno-gospodarczych jest właściwie niemożliwe.

Krytycznie ocenia jednak ostatnie transfery, zakupy polityczne PO. Nazywa je patologią.

To występuje na świecie, ale w Polsce osiąga formy ekstremalne. To już rynek piłkarzy wydaje się znacznie bardziej pryncypialny niż rynek polityczny w Polsce. Na piłkarskim rynku częściej można się spotkać z przywiązaniem piłkarza do klubu, do kolegów, do jakiegoś etosu, a tu mamy niespodziewane wolty. Mam na myśli szczególnie te dwie najgłośniejsze, to znaczy przejście do PO Bartosza Arłukowicza i Joanny Kluzik-Rostkowskiej.

Ale też przypomnę woltę Radosława Sikorskiego, który był w rządzie PiS i mówił językiem PiS. O rurociągu Nord Stream mówił wówczas, że to drugi pakt Ribbentrop-Mołotow. Człowiek, który zajmuje rządową posadę, powinien mieć jakąś miarę tych zachowań. W tej chwili on jest raczej przymilny, jeśli chodzi o Rosję. Nie czynię zarzutu PO, że oni generalnie szukają szansy na ułożenie się z Rosją.

Natomiast ten zwrot Sikorskiego od momentu, kiedy był żołnierzem PiS, do momentu, kiedy krzyczał, że trzeba dorżnąć watahę, to są rzeczy niebywałe. To znaczy, że w polityce wszystko jest na sprzedaż.

Zdaniem ekonomisty Arłukowicz to bystry człowiek, ale nie przysłoni to faktu, iż poszedł do PO za miejsce w wyborach i za posadę.

Szczerze mówiąc, ja zawsze uważałem, że to jest trochę mydłek. Są ludzie, którzy nie posiadają żadnych zasad, ale w jakiś sposób imponują. Takim człowiekiem jest dla mnie Leszek Miller, który imponuje zawadiacką, knajacką odwagą. W przypadku Bartosza Arłukowicza mamy do czynienia z pianą. Tu nie ma nic prócz piany.

W tym przypomina mi Tomasza Nałęcza: cechuje go inteligencja emocjonalna i kompletny brak kręgosłupa. Gra wyłącznie na swoje.

Zapytany o transfer Joanny Kluzik-Rostkowskiej, jest bardzo krytyczny. Jak mówi, życzy jej, żeby jej się źle skończyło. Bo "higiena polityczna w Polsce wymaga, aby tego rodzaju zachowania nie były nagradzane".

Profesor Bugaj negatywnie ocenia też zachowania Elżbiety Jakubiak.

Najpierw jako pracownica Unii Wolności znalazła się w PiS, teraz jest w PJN, a moim zdaniem nie ma nic do powiedzenia w żadnej istotnej sprawie. Paweł Poncyljusz jest znacznie ciekawszą figurą.

W ocenie rozmówcy "Polski the Times" grupa PJN prędzej czy później, choć zapewne po wyborach, znajdzie się w Platformie.

 

wu-ka, źródło: Polska the Times

 

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych