Ależ czasów dożyliśmy! Miller drwi i szydzi z Urbana. "Z każdego machnięcia jego pióra wynika, że..."

W swoim stałym felietonie w "Super Expressie" Leszek Miller nawiązuje do powracających tez o tym, że po wyborach SLD może wejść w jakiś sojusz z Prawem i Sprawiedliwością. Jak stwierdza, "ostatnio do grona straszycieli dołączył Jerzy Urban":

Namawia wyborców do poparcia PO, kreśląc przerażający obraz Polski pod butem Kaczora i Napieralskiego. Mnie obsadza w roli faceta wyprowadzającego Polskę z Unii Europejskiej, bo skoro wprowadziłem, to przecież mogę i odwrotnie. Trochę szkoda, że z każdego machnięcia pióra Urbana wynika, że czasy gdy jego przepowiednie miały jakiś sens, otulił gęsty mrok historii. Teraz można się już tylko pośmiać tak jak na początku rządów PiS, kiedy zapytano szefa "Nie" czy już się boi Kaczyńskich, czy jeszcze nie?

 

Miller kpi, że Urban koniecznie chciał być ofiarą IV RP - ale nic z tego nie wyszło:

Każdego ranka główny wróg prawicy patrzył z nadzieją na bramę do swojej rezydencji, czy pojawią się jacyś siepacze, ale CBA ani CBŚ nie nadchodziły. Nie przyszedł lowelas Tomek ani żaden z jego pomagierów. Nie pojawił się nawet zwykły dzielnicowy. No, po prostu plaża, lekceważenie i całkowity brak zainteresowania. A to jest właśnie to, co Urbana boli najbardziej.

Cóż - nie tylko Urban marzył o byciu ofiarą. Aureole papierowych cierpiętników założyła duża grupa polityków i publicystów.

 

Miller wraca do afery Rywina i występu Urbana przed sejmową komisją śledcza:

 

Ostatnią okazją do rozpostarcia pawiego ogona był występ przed rywinowską komisją śledczą. Plótł tam trzy po trzy, oznajmiając w końcu, że powiedział o wiele więcej, niż wiedział. Zbigniew Ziobro i Jan Rokita byli jednak zachwyceni, bo zeznania Urbana brzmiały tak jakby napisane przez nich samych. Po latach jeden ze śledczych w tej komisji ma spore kłopoty.

No, tu akurat Leszek Miller nieco popłynął. Ale generalnie - smaczne.

wu-ka, źródło: Super Express