Gen. Marian Janicki: "Funkcjonariusz BOR na wieży w Smoleńsku mógłby stresować kontrolerów". Będzie dymisja generała? Nie. Jest awans

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Szef BOR gen. Marian Janicki. Fot. PAP
Szef BOR gen. Marian Janicki. Fot. PAP

Szef Biura Ochrony Rządu jest już generałem dywizji. Kolejną gwiazdkę dołożył mu prezydent Bronisław Komorowski z okazji święta BOR. Dumny z awansu Marian Janicki mówił m.in. o katastrofie smoleńskiej. Można odnieść wrażenie, że im więcej czasu mija od tej tragedii, tym pewniej Janicki się czuje i tym śmielej opowiada rzeczy absurdalne, żeby nie powiedzieć skandaliczne.

Stwierdził, że pod względem bezpieczeństwa wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku była "perfekcyjnie przygotowana". A BOR "nie ma sobie nic do zarzucenia" w tej sprawie. Według generała, sprawdzanie lotniska, pasa startowego czy obecność na wieży kontroli lotów nie leży w kompetencjach tej formacji.

Nawet gdybyśmy mieli takie zdania i musieli sprawdzać lotnisko, nawet gdyby tam było 100, 200 naszych funkcjonariuszy, to czy zapobiegłoby to katastrofie? Przecież samolot rozbił się przed lotniskiem.

I sprawa jest czysta. Zasadne jest pytanie, czy Janicki zdaje sobie sprawę, jakie zadania stoją przed jego służbą. Nikt nie stawia funkcjonariuszom BOR zarzutów o doprowadzenie do katastrofy, ale podejrzenia o to, że ich procedury nie zadziałały, są jak najbardziej na miejscu. Do lądowania samolotu z prezydentem w nieznanym terenie (w oficjalnych dokumentach lotnisko było określone kategorią ZZZZ – oznaczającą „teren przygodny") BOR nie powinien w ogóle dopuścić. Nie mówiąc już o braku wiedzy, jak wygląda infrastruktura „Siewiernego" czy nie zadbaniu o obecność polskiego funkcjonariusza na smoleńskiej „wieży".

W tej kwestii Janicki dodał:

Np. funkcjonariusze Secret Service ochraniający prezydenta USA czasami są na wieży kontroli lotniska, na którym ląduje samolot głowy państwa, ale tylko na wypadek ekstremalnych sytuacji.

Mało ma to wspólnego z prawdą. Amerykanie ustawiają swojego człowieka na wieży kontrolnej nie tylko, gdy Air Force One ląduje w tak zacofanym pod względem bezpieczeństwa kraju jak Polska, ale również na lotniskach w Berlinie, Londynie czy Tokio.

To nie koniec przemyśleń generała. Najlepsze, że na poważnie wypowiada takie zdanie:

Obecność funkcjonariusza BOR na wieży w Smoleńsku mogłaby wywołać zarzuty, że swoją obecnością stresował kontrolerów.

Jak dobrze, że żaden BOR-owiec nie stresował panów Plusnina, Ryżenki i Kransokutskiego, którzy mogli spokojnie i rzetelnie wykonywać swoją robotę.

mt, www.rp.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych