Dlaczego tak łatwo tak wielu ulega polityce miłości i aurze brazylijskich seriali? Bo władzy zależy, aby tworzyć dywizje idiotów.

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

„Protiw łoma niet prijoma" mawiają Rosjanie. Co oznacza, że wobec łomu nawet wyrafinowane sztuki zapaśnicze na nic się zdają. Napoleon zaś mawiał „Wielkie bataliony zawsze mają racje".

Wydawałoby się, że te oczywiste prawdy są oczywiste dla ogółu, ale w naszej epoce, bardzo moralnej, choć oczywiście tylko pozornie, wysoki status moralności przynajmniej deklarowany spowodował, że ludzie łatwo zapominają, że dzieje Europy były straszne, że w historii tkwi groza.

Często spotykam się z taką oto opinią i to u ludzi wydawało by się wykształconych: no bo przecież niemożliwe, żeby ktokolwiek był do tego zdolny w Europie XXI wieku! na – przykład do zamachu w Smoleńsku. Nikt nie pamięta o Bałkanach z początku lat dziewięćdziesiątych, a to przecież Europa.

Ale żyjemy w epoce miłości, która przemieni w końcu serce pułkownika Putina, który kocha tygrysy syberyjskie, a jak kocha tygryski, to dobry człowiek. Niespotykany poziom hipokryzji i cynizmu ,jaki reprezentuje obecna ekipa rządząca wychodzi naprzeciw oczekiwaniom mas uformowanych przez brazylijskie seriale. Nie znaczy to, że nie lubię brazylijskich seriali. Kicz jest demokratyczny i sam sobie jest w zasadzie niewinny. Staje się niebezpieczny, gdy jako symulacja rzeczywistości przenika politykę i życie, co oznacza, że polityka nie jest już demokratyczna.

Ten, kto ma władzę i głosi politykę miłości to potencjalny tyran. Masy ludzkie uformowane w ten sposób nie rozumieją demokracji a właściwie nie jest ona tym masom do niczego potrzebna. Ta głoszona dawka moralności w polityce jest rodzajem działania hipnotycznego na masy, aby żyło im się lepiej, bo jak głosi stare powiedzenie, im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. Ponadto obudzenie w sobie czynnika moralnego, dobrych emocji to znakomity sposób na niewymagające specjalnego wysiłku upajanie się swoją dobrocią. A kto nie lubi czuć się moralnie wzniosły? Cóż, że jest to wzniosłość na poziomie brazylijskich seriali. Kto nie jest wzniosły i dobry zgodnie z tym jedynym obecnie nam panującym paradygmatem dobroci to oszołom, nienawistnik, faszysta, obciach, moher etc. Premier Tusk jest mistrzem w hipnotyzowaniu swego otoczenia i Polaków moralnością i dobrocią. Te jego wilcze oczy to oczywiście bujda na resorach. Proszę się przypatrzyć.

Dlaczego tak łatwo tak wielu ulega mistyce miłości i aurze brazylijskich seriali? Podejrzewam, że jest to efekt w pierwszym rzędzie obniżenia poziomu wykształcenia i socjotechniki, co jest ze sobą jakość sprzężone, uprawianej przez promotorów karier różnych Wiśniewskich, Figurskich, Wojewódzkich i Rubików. Władzy zależy, aby tworzyć dywizje idiotów.

Ale jest jeszcze jeden czynnik jak mnie się zdaje głębszy.

Duża część polskiego społeczeństwa to zbiorowość naiwna, ale ta naiwność w skali plemiennej  jest w gruncie rzeczy strategią przetrwania, aby można było grilować bez zakłóceń. Jakim bowiem  prawem jakieś oszołomy mają im tę słodką nieświadomość zakłócać? Ale taka postawa w tym miejscu w Europie jest niestety na swój sposób pragmatyczna i daleki byłbym od lekceważenia tego pytania, za którym kryje się wściekłość, tych którzy chcą świętego spokoju.

To jest konflikt charakterystyczny dla społeczności półniewolników, społeczności postkolonialnej, które długo czuło nad sobą maczugę i od czasu do czasu ta maczuga lądowała  na czaszce tego i owego, gdy zaczynał podskakiwać. Zrozumiałe, że tych, którzy podskakiwali należało we własnym gronie unieszkodliwić, aby reszta mogła przeżyć, bo o przeżycie biologiczne tu chodziło. Ci, którzy unieszkodliwiali, byli potrzebni kolonizatorom. Kolonizator takim nadgorliwcem raczej gardził, tak jak się gardzi zdrajcą i tchórzem, ale był on mu potrzebny. Taką kastą nadzorców byli komunistyczni totalitaryści, którzy nie poczuwali się do jakiegokolwiek związku z tubylcami.  Jeśli takowe były, to musiały zostać odrzucone jako sentymentalne kretynizmy. Spór między spadkobiercami ideowymi tych totalitarystów, pragmatykami, a tymi którzy sprawiają problemy i narażają tych którzy za największą wartość uważają święty spokój, trwa. Trwałość struktur i układów społecznych, które generują określony sposób uzasadnienia swojej dominacji jest niezwykle trwały, tak samo jak zażarta jest obrona tej dominacji. Ta obrona zdaje się powoli rozsadzać ramy polskiej demokracji i upodabniać Polskę do Białorusi.

Niestrudzonym piewcą takiego pragmatyzmu jest od wielu lat Bronisław Łagowski.

Felietonistyka Łagowskiego wyróżnia się całkowitym brakiem sentymentalizmu i moralistyki. Łagowski opisuje materię polityczną jako dziedzinę poza moralnością. Stara się pisać otwarcie, bez hipokryzji. Pragmatyzm oznacza prymat w polityce zasady, która Polakom powinna być powtarzana w szczególności, że „tylko wielkie bataliony mają racje", i że jednak Stalin z ironicznym pytaniem „Ile dywizji ma Papież?" jest pragmatykiem, czyli naczelną zasadą jest „protiw łoma niet prijoma". I że polityka martyrologiczna i heroiczna to zbrodnia wobec tych, którzy pragną świętego spokoju.

Ten błyskotliwy felietonista i bardzo oryginalny myśliciel polityczny, żywił swego czasu nadzieje, że uwłaszczona nomenklatura komunistyczna, czyli nadzorcy z PRL-u, w ciągu jednej dekady przemieni się we francuską burżuazję z jej klasą i państwotwórczą rolą. Jeśli tak się nie stało to z powodu anarchistycznej klerykalnej Solidarności i miazmatów historycznych, głupoty i rusofobii prawicy. Miazmaty historyczne w postaci kultu Katynia i mogił doprowadziły do tragedii.

Łagowski utrzymuje, że to, co się stało w Smoleńsku to oczywiście nieszczęśliwy wypadek. Zapamiętałem jednak, co napisał w 1997 roku w zbiorze pt „Szkice antysposłeczne" w felietonie „Zapisane na własnej skórze", gdy proroczo przestrzegał przed rusofobią i wrogą wobec Rosji propagandą w połowie lat dziewięćdziesiątych, gdy Polska aspirowała do bycia członkiem NATO:  „W wymiarze faktów Polska nie może wyrządzić Rosji prawie żadnej szkody, ale niech nikt się nie zdziwi, jeżeli za bezustanne kłucie drobnymi szpileczkami dostaniemy kiedyś w rewanżu maczugą".

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych