Zawieszenie Marka Pasionka, prokuratora nadzorującego śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej jest wydarzeniem, które musi niepokoić. Co takiego się bowiem stało, że pilnującemu tej sprawy śledczemu odebrano akta, zaplombowano pokój, a wszystko tłumaczy się „kontaktami z obcym państwem". Tym państwem są USA i nie chodzi wcale o żadne kontakty z wywiadem, żadną zdradę państwa, ale o to, że Pasionek miał kontaktować się na własną rękę z Amerykanami prosząc ich o pomoc w polskim śledztwie.
Po cichu mówi się o skandalu i rozpoczęciu bardzo ostrej gry o kształt najważniejszego dochodzenia prowadzonego przez polską prokuraturę.
Poranny komunikat Naczelnej Prokuratury Wojskowej niewiele wyjaśnia. Czytamy w nim, że zawieszony prokurator prawdopodobnie dopuścił się „ujawnienia osobie nieuprawnionej informacji stanowiącej tajemnicę służbową oraz rozpowszechniania publicznego wiadomości pochodzących z postępowania przygotowawczego bez wymaganego zezwolenia". Sprawę przekazano Prokuraturze Rejonowej Warszawa Śródmieście. Jednocześnie wszczęto postępowanie dyscyplinarne.
Komunikat NPW można czytać na kilka sposobów. Czy chodzi o „przecieki" ze śledztwa do mediów (skoro rozpowszechniono coś publicznie)? Nie wydaje mi się prawdopodobne, by dopuścił się tego tak doświadczony prokurator, który w dodatku od początku był nadzorcą tego śledztwa. Musi więc iść o sygnalizowane od wczoraj nieformalne rozmowy z Amerykanami, w czasie których Marek Pasionek chciał załatwić pomoc dla polskiego śledztwa. Konkretnie chodziło o przekazanie przez służby USA zdjęć satelitarnych z dnia katastrofy (nasi śledczy dysponują jedynie niewiele wartymi fotografiami z 5 i 12 kwietnia). Chciał też, aby Amerykanie pomogli nam odpowiedzieć na pytanie, czy istnieje możliwość zdalnego wpłynięcia na urządzenia samolotu tak, by doprowadzić do katastrofy. Polska prokuratura wysłała m.in. w tych sprawach oficjalny wniosek o pomoc prawną do USA.
Krzysztof Parulski miał uznać to za ośmieszanie polskiego państwa. Jeśli taka konkluzja rzeczywiście pojawiła się w głowie pana generała, to szczerze gratuluję mu dobrego samopoczucia. Ośmieszaniem Polski nazwałbym raczej wszystko to, co wyczyniają ci, którzy są wyżej od Pasionka zarówno w mundurach, jak i garniturach. Ośmieszają się każdą wymianą uprzejmości z Rosjanami, każdym zapewnieniem o działaniu zgodnie ze standardami międzynarodowymi, każdym ujawnianym zaniedbaniem, każdą bezradnością w kolejnych grach i dezynwolturach serwowanych nam przez Moskwę.
Ośmieszają się też mówieniem o zbadaniu hipotezy zamachu. Do dziś nie wiemy, jakie czynności wykonali (poza przyjęciem za pewnik średnio wiarygodnych stwierdzeń Rosjan o nie znalezieniu we wraku materiałów wybuchowych), by tę hipotezę zweryfikować. A w zasadzie wiemy – nie wykonali właściwie żadnych. Na marginesie przypominam, że – wbrew temu, co w kwietniu mówiono – zamachu nie wykluczono.
W tej chwili wiele zależy od Andrzeja Seremeta. Czy Prokurator Generalny wyjaśni, dlaczego jego zastępca (bo taką formalnie funkcję sprawuje Naczelny Prokurator Wojskowy) odwołał śledczego, którego do nadzorowania tej sprawy skierował sam Seremet?
Nie wyobrażam sobie, by szef polskich prokuratorów nie zbadał dokładnie tej sprawy, (zwłaszcza, że zawieszeniem Pasionka miał być zaskoczony). Nie tylko dla wiedzy własnej, ale również opinii publicznej. I to nie za kilka lat, ale jak najszybciej.
Powinniśmy poznać prawdziwe i pełne przyczyny zawieszenia Marka Pasionka. Źle się stanie, jeśli za zasłoną tajemnicy postępowania dyscyplinarnego prowadzona będzie jakaś gra wokół ważnych posunięć w smoleńskim śledztwie.
Jest tylko jeden problem. Najprawdopodobniej w tej sprawie będziemy skazani na domysły. Wypowiadać się będzie jedynie strona zawieszająca. Prokurator Pasionek będzie związany tajemnicą służbową i publicznie nie będzie mógł przedstawić swoich racji.
Mówienie o tej sprawie w kategoriach personalnych sporów między Parulskim a Pasionkiem jest infantylne.
Owszem, ma znaczenie groteskowy wyjazd Pasionka do Moskwy i jego skarga złożona w tej kwestii na Parulskiego do Prokuratora Generalnego. Ale spójrzmy na fakty. Prokuratura Wojskowa organizuje nadzorującemu śledztwo (jedynemu cywilowi w swoich strukturach) 16 dni pracy w Moskwie. Na miejscu okazuje się, że jest to wizyta kompletnie nieprzygotowana, żeby nie powiedzieć sabotowana. Pasionek pracuje tylko 3 ostatnie dni, bo Naczelna Prokuratura Wojskowa nie akredytowała śledczego w rosyjskiej prokuraturze. Rosjanie odmówili mu więc nie tylko wglądu w akta, ale też wejścia na jej teren.
W Moskwie Pasionek miał zapoznać się z szalenie ważnymi dokumentami – protokołami z sekcji zwłok. Było to szczególnie ważne, bo miało miejsce w czerwcu ubiegłego roku, cztery miesiące przed przekazaniem tych dokumentów Polsce. Prowadzących postępowanie i szefostwo NPW wiedza zgromadzona w Rosji przez Pasionka powinna więc wyjątkowo interesować. Nic bardziej mylnego. Jak piszą w swojej książce Krzysztof Galimski i Piotr Nisztor, po powrocie z Moskwy Pasionek usłyszał od szefostwa NPW dwa pytania: czy miał fajny samochód i ładną tłumaczkę.
Animozje dwóch prokuratorów, które szkodzą śledztwu są tylko jedną z przyczyn zawieszenia Marka Pasionka.
Krzysztof Parulski skorzystał z bardzo rzadko stosowanego środka, jakim jest odsunięcie od sprawy nadzorującego ją prokuratora. Podjął ryzykowną grę, bo jeśli postępowanie nie udowodni Pasionkowi złamania procedur i szkodzenia śledztwu, takie zarzuty pojawią się wobec Parulskiego.
Mam jedną nadzieję – że w tej sprawie nie będzie cicho. Media nie mogą zadowolić się enigmatycznymi komunikatami podawanymi przez wojskowych i grzecznie czekać na zakończenie śledztwa smoleńskiego.
Prokuratura obiecywała transparentność. Jerzy Miller obiecywał publikowanie cząstkowych raportów. Nie ma ani jednego ani drugiego. Im dalej w las, tym więcej – w tym przypadku – mgieł. Ta wokół prokuratora Pasionka wygląda wyjątkowo gęsto. I na pierwszy rzut oka nie wydaje się, by chodziło o coś więcej niż tylko odsunięcie od sprawy niewygodnego prokuratora.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/114634-o-co-chodzi-z-zawieszeniem-sledczego-pasionka-czy-o-cos-wiecej-niz-tylko-odsuniecie-od-sprawy-niewygodnego-prokuratora
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.