W warszawskiej siedzibie redakcji dziennika "Rzeczpospolita" trwa oficjalna promocja książki Bronisława Wildsteina "Czas niedokonany" i spotkanie autorskie w którym oprócz Autora udział biorą: Piotr Zaremba, Antoni Libera, Tomasz Burek i Krzysztof Masłoń.
Wspólnie z POPLER.TV przeprowadzamy transmisję z tego wydarzenia.
Przypominamy też nasz niedawny wywiad z Bronisławem Wildsteinem:
wPolityce.pl: Ukazuje się właśnie Pana nowa, chociaż od dawna oczekiwana, powieść „Czas niedokończony". Co jest jej tematem?
Bronisław Wildstein: To jest powieść współczesna, dzieje się tu i teraz, dokładnie w roku 2008, w okresie od września do grudnia, w większości w Polsce. Ale też często wraca do przeszłości, pewne wątki sięgają 100 lat wstecz. Przyjąłem bowiem nieco inną perspektywę niż jest w dominującym nurcie literatury. Chcę pokazać jak bardzo jesteśmy uwikłani w czas, jak mocno dziedziczymy pewne rzeczy. I jak bardzo to co my robimy jest brzemienne w konsekwencje. Nie ma czynów niewinnych. Każdy nasz czyn coś powoduje.
A więc chcę pokazać jak bardzo, czasem nieświadomie, wyrastamy z historii kraju, narodu, swojej rodziny. „Czas niedokonany" jest też próbą opowiedzenia jak bardzo ludzie przeżywają historię.
Na ile jest to rzecz podobna do cenionej i ważnej „Doliny nicości", poprzedniej pana powieści. W tym sensie, że w „Dolinie..." poruszająco i odważnie zmierzył się pan z rzeczywistością III RP, pokazując w jaki sposób ten system działa na ludzi, pokazując różne postawy w odpowiedzi na niego. Jak funkcjonować w tak grząskim moralnie świecie?
Literatura nie jest od tego żeby dawać proste recepty, także dlatego, że takie nie istnieją. Zwłaszcza gdy chodzi o sprawy poważne. Sprawy poważne nie mają łatwych rozwiązań. Ale na pewno pewien kanon pytań jest wspólny dla obu książek.
Pojawia się w książce odniesienie do „Solidarności"?
Tak. To jest w ogromnej mierze opowieść właśnie o „Solidarności", która była niesamowitym doświadczeniem słabo opisanym w literaturze. W ogóle mało opisanym. Mamy z tym problem. Próbuję opowiedzieć o tym wspaniałym momencie, wspaniałym doświadczeniu, które w dużej mierze przegraliśmy. Ale to nie znaczy, że musimy je przegrać definitywnie. Że nie możemy do niego wracać jak do rezerwuaru naszych sił. Musimy więc zrozumieć przeszłość żeby zrozumieć współczesność. A ja nie ukrywam, że moja diagnoza rzeczywistości Polski jest bardzo, bardzo krytyczna, dosyć czarna.
Tak naprawdę spór o to czy przyszłość Polski i Polaków powinna wynikać z przyjęcia, przeżycia i zrozumienia naszej historii czy być efektem tylko zaabsorbowania wzorców zewnętrznych, jest jednym z zasadniczych.
Ja bym to ujął w ten sposób, że w tej pierwszej optyce polskość jest uważana za obciążenie, a my powinniśmy się z niej wyzwolić i przejść w nowoczesność. Polska ma nam rzekomo uniemożliwiać modernizację. Według mnie jest to myślenie całkowicie błędne. Wszyscy myśliciele, analitycy analizujące rozmaite procesy modernizacyjne pokazują, że to może się udać tylko w oparciu o dotychczasowy dorobek, o to co jest. A nasze tradycje są piękne i wspaniałe. Z tego myślenia wyrastała też „Solidarność".
Mamy więc się o co oprzeć?
Tak, mamy piękną i ciekawą tradycję. Ale my chcąc nie chcąc żyjemy w pewnym ciągu historycznym. Nasz czas nigdy nie jest dokonany – stąd między innymi tytuł mojej powieści.
A z tych 100 lat wcześniej, z tego wieku o którym mówi Pana powieść, które okresy najlepiej się nadają na rezerwuar wartości, wzorów do naśladowania?
Działy się wspaniałe rzeczy. Na przykład po 1918 roku w ciągu zaledwie 20 lat udało się odbudować państwo. I to w takim stopniu, że zarówno katastrofa II Wojny Światowej, a potem komunizm, nie zniszczyły w nas tej fundamentalnej idei państwowości, przeświadczenia, że musimy mieć własne i niepodległe państwo. To, że w tej chwili ono jest takie jakie jest, to inna sprawa.
Do tego bohaterska karta w czasie wojny, okres oporu przeciw komunizmowi. Warto pamiętać, że to Polacy byli najbardziej zbuntowanym narodem Europy środkowo-wschodniej.
Ostatnio to już nie dla wszystkich takie oczywiste. Pojawiają się silne kontrnarracje, że wszyscy właściwie z komunizmem kolaborowali, a w czasie niemieckiej okupacji najbardziej się baliśmy sami siebie, a nie Niemców.
To są deformacje, które próbuje się nam sprzedawać jako rzekomo odważną historię. Wszystko trzeba odnosić do realnego zagrożenia, realnej presji, wiedzieć, jak się ludzie zazwyczaj zachowują w takich sytuacjach. Dopiero wtedy można zobaczyć jak ten konkretny naród się w tym odnalazł, jak przeszedł przez tę próbę, a nie porównywać go do jakiegoś zbiorowiska abstrakcyjnych aniołów. A przeszliśmy przez ten okres wielkiej próby dzielnie, nie mamy się czego wstydzić.
Natomiast to co nam się nie udało, to budowa zdrowego państwa po 1989 roku. I to jest powód do pewnego wstydu.
A dlaczego się nie udało?
Na pewno jedną z przyczyn jest to, że nie potrafiliśmy się rozliczyć z przeszłością, spojrzeć prawdzie w oczy. Nasze elity były uwikłane w komunizm i pomimo, że w pewnym momencie zerwały z nim, to nie stać je było na pełne z nim rozliczenie. Moja książka jest także o tym. Dlaczego zaprzepaściliśmy wspaniały ruch „Solidarności"? Co się z nami stało? Literatura pozwala spojrzeć na to dużo głębiej niż publicystyka, zobaczyć, co powoduje ludźmi w ich wyborach i jakie to niesie konsekwencje.
wu-ka
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/114601-promocja-ksiazki-bronislawa-wildsteina-czas-niedokonany-transmisja-na-zywo-zobacz-i-posluchaj
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.