Kolejny plasterek PJN odkrojony. Jan Filip Libicki odchodzi z partii. Za chwilę klub PJN w parlamencie może przestać istnieć

Rano mogliśmy przeczytać w „Gazecie Wyborczej" wywiad z szefem coraz mniejszego klubu parlamentarnego. Paweł Poncyljusz zachowywał w nim dobrą minę:

Mamy do czynienia z próbą eliminacji PJN. Dlatego rozpuszczano plotki, że ja i Joanna dogadaliśmy się co do przejścia do PO, a Elżbieta Jakubiak ma miejsce w PSL. Statek nie tonie.

Kilka godzin później w rozmowie z TVP Info Poncyljusz musiał już potwierdzać, że stracił kolejną szablę:

Chcemy być przyjaźni z Filipem, życzymy mu wszystkiego najlepszego na nowej drodze politycznej.

Razem z Libickim może odejść poseł Jacek Tomczak. Oznaczać to będzie, że w klubie parlamentarnym PJN zostanie 16 posłów. Jeśli odejdzie dwóch kolejnych, klub przestanie istnieć, bo musi liczyć co najmniej 15 posłów i senatorów.

Dobrego humoru nie traci europoseł z PJN Marek Migalski. Na blogu twierdzi, że PJN wcale nie słabnie:

Interesujące z politycznego i politologicznego punktu widzenia jest to, że wyraźnie komuś nadepnęliśmy na odcisk i przeszkodziliśmy, wyborem Kowala na naszego szefa i zapowiedzią samodzielnego startu w wyborach, w politycznej układance. Nie tak miało być Panowie i Panie, prawda? PJN miał zniknąć i rozpłynąć się w różnych partiach. I stąd ta histeria i ten atak.

Naszą odpowiedzią jest spokojne potwierdzanie - idziemy do wyborów samodzielnie, prezentujemy swój program, jesteśmy centroprawicową alternatywą dla PO i PiS. I tak codziennie. Do znużenia. Do zrozumienia.

Odejścia Libickiego Migalski skomentować nie zdążył. A szykować musi chyba następne wpisy.

Radio Zet i TVN24 podają, że na 99 procent Joannna Kluzik-Rostkowska pojawi się na sobotniej konwencji Platformy w Gdańsku.

Jeśli chudnięcie PJN będzie postępować w takim tempie, zaczniemy martwić się o kondycję Pawła Kowala, Marka Migalskiego i Elżbiety Jakubiak. Morderczy kampanijny objazd całego kraju w kilka osób będzie wyzwaniem niebezpiecznym dla zdrowia.

znp