FULL WYPAS MINISTER PRZEDRZEŹNIA DZIECIAKI
Zbliżająca się szybkimi krokami polska prezydencja w Unii Europejskiej wyzwoliła w ministrze spraw zagranicznych Radku Sikorskim wenę twórczą, zresztą nie po raz pierwszy. Nasz szef dyplomacji wielokrotnie zabłysnął dowcipem, ale ten najnowszy jest najgłupszy ze wszystkich jakie słyszeliśmy i widzieliśmy. Otóż Radosław Sikorski zabawił się w przedrzeźnianie młodzieży, w slangu "dzieciaków" - po angielsku kids, promując ich język jako przynętę wyborczą dla nastolatków. Tyle tylko, że nastolatki nie mają w Polsce prawa głosowania. Portal poważnego zazwyczaj resortu, jakim jest ministerstwo spraw zagranicznych o nazwie "Do You Know Polska?" już z samej nazwy jest dowcipny, bo dwujęzyczny. Można go nazwać inaczej, choć też dwujęzycznie" Czy Znasz Poland?". Tys piknie. I zapewniam, nie porwie milionów, nawet tysiąca kids za granicą, bo ponoć do zagranicznej młodzieży jest skierowany. Zagraniczne dzieciaki mają inne pasje, podobnie jak polskie.
I czego ma dowodzić? Że jesteśmy europejscy, bo nasze dzieciaki nie gęsi i swój język mają? Ano mają ale z niego wyrastają. Nie tylko młodzież ma swój język. Niemowlaki również, gaworzą po swojemu i nie można ich zrozumieć. A one siebie rozumieją i gadają ze sobą po swojemu. Swój język mają przedstawiciele różnych zawodów, że wymienię robotników budowlanych, język mają kwiecisty i dosadny, porozumiewają się między sobą nierzadko przy pomocy kilku słów, np. podaj k.... tą cegłę. A i politycy mówią po swojemu, bez względu na treść używają identycznych zwrotów. Taki polityk zaczyna odpowiedź na pytanie redaktora od "powiem tak". I mówi albo bredzi. Na temat albo "w tym temacie", poza tym "w tym zakresie". Ta nowomowa polityczna jest wielce zaraźliwa i używają jej coraz częściej nasi publicyści, a zwłaszcza komentatorzy w mediach elektronicznych.
Może warto stworzyć portal adresowany do zachodnich polityków, reklamujący styl i język ich polskich kolegów. Jest oryginalny i być może godny naśladowania jako wkład III RP do integracji europejskiej. Natomiast pomysł z reklamowaniem Polski i jej osiągnięć za pomocą językowego ubóstwa młodej generacji jest równie, a nawet bardziej kretyński od nieudanego, wyprodukowanego również przez MSZ komiksu o Fryderyku Chopinie zawierającego nieprzyzwoite słowa, a skierowanego do niemieckiej młodzieży. Że niby mamy ten zagraniczny luz. Najwyraźniej pomylił się naszej dyplomacji luz z prymitywizmem.
Powiem tak, w tym zakresie i w tym temacie, że Radosław Sikorski cierpi na zdziecinnienie i warto zapytać - dlaczego tak wcześnie. Dziecinnieją staruszkowie, jak wieść głosi. Ale nie wszyscy i nie zawsze. Zapewniam. Za to można się obawiać, że dziecinnieje znaczna część naszej klasy politycznej, wierząc nie wiadomo dlaczego, że trzeba za wszelką cenę kokietować młodzież, a to panienką od tańca na rurze, a to córkami premiera lub byłego prezydenta, albo jakąś dziecinadą z balonami i lizakami. Młodzi nie lubią, jak się ich przedrzeźnia, mowa, którą się między sobą posługują jest ich wynalazkiem i elementem życia ich społeczności. Tak jak grypsera więźniów. Ktoś z zewnątrz, jeśli jej używa, jest podejrzany, wygląda na głupca albo podszywa się pod kogoś innego.
Nie tylko "what a ridel" czyli "ale jazda" z portalu MSZ świadczy o postępującym infantylizmie polskich elit rządzących. Sygnałem tego stanu rzeczy jest propagowanie osiągnięć III RP w czasie unijnej prezydencji przy pomocy bączków. Tu bączki, tam "full wypas" i opinia o naszym narodzie, jego dokonaniach i perspektywach na przyszłość legnie w piaskownicy. Być może minister Sikorski ma rację, że"góry, Mazury, Chopin" to za mało, żeby godnie i wszechstronnie zaprezentować Polskę. Ale, żeby to zrobić mądrze i ciekawie, trzeba mieć pomysł i wykonawcę tego pomysłu.
Czy w naszym kraju brakuje ludzi pomysłowych? Znakomitych twórców mamy pod dostatkiem. Ludzi godnych, nie obarczonych kompleksem niższości wobec lepszego świata, cywilizowanych i kulturalnych. Oni niestety nie pracują w państwowej administracji i bardzo często nie są politycznie poprawni, a niektórzy to nawet nie są zwolennikami premiera Tuska. Takich nikt nie zaprosi do współpracy. Lepiej zdać się na pokręconych celebryckich artystów, czujących ponoć ducha czasu, a wszystko pójdzie jak z płatka. Po prostu odjazd.
Jakoś nie zauważyłam objawów zachwytu dla "młodzieżowego" portalu MSZ ze strony salonowych mediów, widać mają jednak trochę wstydu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/114418-full-wypas-minister-przedrzeznia-dzieciaki-dziecinnieje-znaczna-czesc-naszej-klasy-politycznej